Kto stworzył film, który tak oburzył muzułmanów? Izraelski filmowiec nie istnieje. Manipulacja?

Dzień po krwawych atakach na placówki USA w krajach arabskich narastają niejasności wokół zamieszczonego na YouTube filmu, który wywołał oburzenie muzułmanów. Aktorzy, którzy pojawiają się w filmie, twierdzą, że zostali zmanipulowani. Izraelski filmowiec, który miał nakręcić film ?z pomocą żydowskich donatorów?, najprawdopodobniej w ogóle nie istnieje. Wszystko wskazuje na to, że za produkcją filmu stoją egipscy chrześcijanie mieszkający w USA.

Po umieszczeniu na YouTube trailera filmu "Innocence of Muslims" ("Niewinność muzułmanów"), w którym prorok Mahomet jest przedstawiony jako kobieciarz aprobujący molestowanie dzieci, przez świat muzułmański przeszła fala oburzenia. Przed placówkami dyplomatycznymi USA w Egipcie i Libii odbyły się demonstracje. W Bengazi manifestanci obrzucili granatami i spalili konsulat, zabijając ambasadora USA Chrisa Stevensa i trzech innych dyplomatów. W Kairze wdarli się na teren ambasady i podarli flagę USA. Dziś szturm przypuszczono na ambasadę USA w Jemenie.

 

Kim jest tajemniczy Sam Bacile?

Według pierwszych informacji, które pojawiły się po atakach na amerykańskie placówki w Egipcie i Libii, reżyserem filmu miał być pochodzący z Izraela 56-letni przedsiębiorca Sam Bacile. W rozmowie telefonicznej z dziennikarzami nazwał islam "rakiem" i powiedział, że film kosztował 5 mln dolarów, z czego część sfinansowało ponad 100 żydowskich donatorów.

Bacile rzekomo zaczął się ukrywać w strachu o własne życie. Nikomu nie udało się osobiście porozmawiać z filmowcem. Izrael zaprzeczył, by wśród obywateli tego kraju była osoba o takim imieniu i nazwisku.

Reuters i AP zlokalizowały za to Kalifornijczyka Stevena Kleina, który podawał się za rzecznika i konsultanta ekipy filmowej. W rozmowie z agencją Klein stwierdził, że imię Sam Bacile to pseudonim i że filmowiec nie jest Żydem, tylko chrześcijaninem. Powiedział, że to on doradził filmowcowi ukrycie się. Stwierdził też, że Bacile "obawia się o życie swoich najbliższych, którzy przebywają na Bliskim Wschodzie".

Z Samem Bacilem rozmawiał przez telefon kontrowersyjny pastor Terry Jones z Florydy, który wywołał oburzenie w świecie muzułmańskim, dokonując spalenia Koranu w rocznicę zamachów na WTC. Pastor Jones mówi, że nie poznał mężczyzny osobiście i uważa, że posługuje się pseudonimem.

Rola samego Kleina przy produkcji filmu też jest niejasna. Według jednej z organizacji monitorującej grupy wzywające do nienawiści, Klein jest chrześcijaninem i ma powiązania z prawicowymi ekstremistami. Mężczyzna temu zaprzecza.

Kopt skazany za oszustwa finansowe i jego pseudonimy

W produkcji filmu pomagał też skazany za przestępstwa finansowe 55-letni Kopt Nakoula Basseley Nakoula. W rozmowie z AP Nakoula powiedział, że zna Sama Docila i podał dziennikarzowi jego numer telefonu. Reporter zlokalizowali ten numer komórkowy w pobliżu domu Nakoula.

Agencja AP dotarła do dokumentów sądowych z 2010 roku, z których wynika, że Nakoula używał pseudonimów podczas wyłudzania pieniędzy - przedstawiał się m.in. jako Nicola Bacily i Erwin Salameh. Według dziennikarza AP podobieństwo pomiędzy imionami Bacily, Bacile a jego środkowym imieniem "Basseley" jest nieprzypadkowe i to właśnie Nakoula jest reżyserem kontrowersyjnego filmu. Mężczyzna zaprzeczył jednak, że to on jest Samem Docilem.

Konto YouTube "Sam Bacile", na którym opublikowano film, było do niedawna aktywne. We wtorek ktoś zamieszczał z niego komentarze w jęz. arabskim, broniące filmu. "To w 100 procentach amerykański film, wy krowy" - napisał komentujący.

Wszystko wskazuje więc na to, że za filmem stoi środowisko mieszkających w USA Koptów - egipskich chrześcijan. Przez długie lata byli oni dyskryminowani przez muzułmańską większość w kraju. Po upadku reżimu Hosniego Mubaraka niektóre kościoły koptyjskie zostały zdewastowane, a wyznawcy atakowani przez radykalnych islamistów.

Aktorzy odcinają się od filmu. "Zostaliśmy oszukani"

Amerykańscy aktorzy i aktorki, którzy pojawiają się w filmie, wydali wspólne oświadczenie. "Cała obsada jest zaniepokojona i czuje się wykorzystana przez producenta. Zostaliśmy wprowadzeni w błąd co do celu i intencji twórców. Jesteśmy zszokowani drastycznymi zmianami scenariusza i kłamstwami, jakie nam opowiadano. Jesteśmy też w najwyższym stopniu zasmuceni tragediami, jakie ten film wywołał" - napisano w oświadczeniu.

Według aktorów film miał nazywać się "Desert Warriors" (pl. "Pustynni wojownicy") i opowiadać o przygodach wojowników na Półwyspie Arabskim w czasach Chrystusa. Jedna z aktorek powiedziała, że w filmie nie miało być żadnych nawiązań do islamu ani postaci o imieniu "Muhammad".

Angielska wersja trailera filmu została zdubbingowana - gdy pada imię Muhammad, aktorzy są albo niewidoczni, albo wymawiają inne słowo. Aktorzy twierdzą też, że sceny z filmu miały zupełnie inaczej wyglądać.

TOK FM PREMIUM