Październikowa niespodzianka we wrześniu: czy wydarzenia w Libii pogrążą Romneya?

W każdej kampanii wyborczej są rzeczy, które można przewidzieć, wydarzenia, do których kandydaci mogą się przygotować lub zaplanować na nie odpowiedź i reakcję. Ale są też takie zdarzenia, które zawsze atakują znienacka i często pogrążają kampanię jednego z kandydatów.

Amerykańscy politycy i dziennikarze mają na takie zdarzenia osobną nazwę - październikowa niespodzianka. Wygląda na to, że w tym roku, tak jak cztery lata temu, październikowa niespodzianka pojawiła się we wrześniu. Wtedy były to kryzys finansowy i upadek Lehman Brothers, teraz są to wydarzenia w Libii i śmierć amerykańskiego ambasadora.

Październikowa niespodzianka - ang. October surprise - swoją nazwę zawdzięcza miesiącowi, w którym zwykle się pojawia. Wybory w Stanach Zjednoczonych odbywają się pomiędzy 2 a 8 listopada (jest to zawsze wtorek po pierwszym poniedziałku tego miesiąca) - ze względu na tę datę czas na właściwą reakcję kampanii na niespodziewane wydarzenie może okazać się zbyt krótki, czasem też brakuje czasu, by wyprowadzić tę kampanię na właściwe tory, po tym jak nieprzemyślana reakcja na jakieś zdarzenie wyprowadziła ją na manowce.

Tak naprawdę waga niespodzianki październikowej zależy nie od niej samej, ale właśnie od reakcji na nią - pokazuje, w jakim stanie jest kampania kandydata, jak zachowują się jego doradcy, i jak on sam działa w obliczu kryzysu i w stresie - nie zawsze październikowa niespodzianka jest w stanie zatopić kampanię. Ale jest również szansą - może równie dobrze pokazać, że polityk sprawdza się w boju. Zasada jest prosta: jeśli reakcja kandydata na to niespodziewane wydarzenie staje się dla mediów negatywnym tematem samym w sobie, to dzieje się coś złego.

Jak upadek Lehman Brothers pogrążył McCaina

Cztery lata temu październikowa niespodzianka pojawiła się nieco wcześniej. Wtedy był to upadek Lehman Brothers. 24 września, ponad tydzień od chwili, gdy upadł ten bank, John McCain, republikański kandydat na prezydenta, zawiesił swoją kampanię. Jego celem było wsparcie negocjacji w Waszyngtonie, gdzie próbowano zbudować pakiet ratunkowy dla systemu finansowego TARP.

McCain chciał pokazać się jako polityk, który stawia dobro USA ponad swoją kampanię. Ale w Waszyngtonie nie zdziałał absolutnie nic. Dodatkowo jego sztab chciał przesunąć zbliżającą się debatę prezydencką. Całość wypadła fatalnie - wyglądało na to, ze McCain nie potrafi poradzić sobie w trudnej sytuacji, że jest nieefektywny i nieskuteczny. Obama zachował spokój, a w kwestii debaty i sytuacji w Waszyngtonie, mówił: "Prezydenci powinni umieć robić więcej niż jedną rzecz jednocześnie".

Oświadczenie Romneya krytykowane nawet przez Republikanów

Czy w tym roku znowu zdarzenie, które może wpłynąć na losy wyborów, pojawiło się we wrześniu? Czy to pora zmienić nazwę na "niespodzianka wrześniowa"? Czy tragiczny zamach w Libii i zamieszki w Egipcie pogrążą kampanię Mitta Romneya?

Możliwe - choć wcale jeszcze nie jest to przesądzone. Oświadczenie wydane przez sztab Romneya wywołało spore zamieszanie, nie dość, że kampania pomyliła konsulat z ambasadą, to jeszcze została oskarżona o upolitycznianie narodowej tragedii. Reakcja prezydenckiego kandydata Partii Republikańskiej została skrytykowana nie tylko przez media, prezydenta Baracka Obamę i polityków Partii Demokratycznej, ale także przez wielu Republikanów - nieprofesjonalna, przedwczesna, zawierająca niesprawdzone fakty. Ponad dobę Mitt Romney obrywał ze wszystkich stron - a jego sztab wydawał się być niezdolny do działania, dopiero wczoraj wieczorem udało się wypracować sposób reakcji. Okazało się, że Dan Senor, doradca ds. polityki zagranicznej pracujący dla kampanii Romneya, pomagał Paulowi Ryanowi, bowiem uznano, że to kandydat na wiceprezydenta bardziej potrzebuje specjalisty od stosunków międzynarodowych. To nie zmienia jednak faktu, że wczoraj Romney wypadł jako polityk, który na tragedii chce zbić polityczny kapitał. Gdyby jego sztab zaczekał kilkanaście godzin, to wówczas krytyka administracji Obamy miałaby zupełnie inny wydźwięk i mogłaby być skuteczna. Romney napisał książkę "No Apology" i ta linia krytyki administracji Obamy - że przeprasza za Amerykę i jej wartości - pasowałaby do tej wizji.

Czy ta niespodzianka - a raczej reakcja na nią - pogrąży szanse wyborcze Romneya? Nie musi, ale pytanie wygląda inaczej: czy uda się wypracować właściwą odpowiedź i zdążyć wrócić z kampanią na właściwe tory przed listopadem? A może jest już na to za późno? Jedno jest pewne: debata 3 października - pierwsze bezpośrednie starcie Obamy i Romneya - nabiera w tej sytuacji jeszcze większego znaczenia.

Podyskutuj o wyborach w USA na naszym profilu na Facebooku >>>

Amerykanie wybierają prezydenta - najnowsze informacje z USA na naszym liveblogu >>>

TOK FM PREMIUM