Z Gułagu pod Monte Cassino. Wojenne wspomnienia Polki hitem BBC. "Las był złowieszczo cichy"
Wojenna historia 87-letniej dziś pani Danuty zaczyna się 10 lutego 1940 r. o 6.00 rano, kiedy enkawudziści załomotali pięściami w drzwi jej rodzinnego domu w Równem na Wołyniu (dziś Ukraina). Cała rodzina - ojciec Stefan, macocha Helena, bracia pani Danuty Stefan, Bogdan i Tadeusz oraz dwie dziewczynki - pani Danuta i jej siostra Zosia - dostała dwie godziny na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy. NKWD zgodziło się, by w rodzinnym domu pozostała babcia.
BBC o inwazji ZSRR, Katyniu i wywózce na Sybir
Opisując losy Polki, reportaż BBC przybliża anglojęzycznym czytelnikom historię "ciosu w plecy", czyli ataku ZSRR na Polskę 17 września 1939. Wspomina o wielkiej wywózce na Syberię, mordzie w Katyniu, tworzeniu polskiej armii w ZSRR, a także o później powtórnej wywózce na Syberię wielu osób, które po wojnie wróciły na dawne Kresy.
Stłoczona w bydlęcych wagonach wraz z innymi zesłańcami (najpierw po 42, potem po 72 osoby) rodzina Mączków przeżyła wielodniową podróż na Syberię. "Prycze wysłane słomą, piecyk żelazny w środku wagonu, z boku dziura w podłodze. Było bardzo ciasno. (...) Na górnej [pryczy], leżąc na brzuchu, patrzyłam przez okno i robiłam notatki z tego, co widziałam... pisałam pamiętnik..." - relacjonuje na stronie Kresy-Siberia.org pani Danuta .
Śpiewali "Boże coś Polskę" w drodze na Syberię
Skupiając się na historii pani Danuty, BBC podkreśla, jak podczas przekraczania polskiej granicy zesłańcy śpiewali hymn narodowy i "Boże coś Polskę". Reportaż był najczęściej czytanym tekstem w portalu brytyjskiej telewizji.
Po kolejnych dniach i nocach podróży transport z Polakami dotarł do miasta Kotłas na Syberii - czytamy w relacji pani Danuty na stronie Kresy-Siberia.org . W jego okolicy zakwaterowano rodzinę Mączków. Pani Danuta, do której dotarła dziennikarka BBC, tak opisuje to miejsce: "Las był złowieszczo cichy. Nie było w nim ptaków, niedźwiedzi, wilków, nawet myszy. Nie wiem, czy zesłańcy zjedli ptaki, ale nigdy nie usłyszałam tam żadnego dźwięku".
Syberia: "Jesteśmy głodni, ale nikt do nas nie strzela"
Potem jeszcze kilka razy przenoszono ich do kolejnych obozów pracy. W jednym z nich za pracę obiecano wypłatę. "Jeszcze nie wiedzieliśmy, że właściwie nic w sklepach nie ma" - kwituje pani Danuta. Wspomina o dużej śmiertelności wśród Polaków: "Ciągle ktoś umiera, będąc cały dzień w pracy, nie widzę pogrzebów, ale słyszę od matki, że znowu ktoś nie doczekał".
"Zostawili nas samym sobie, pilnują tylko, żebyśmy szli do pracy. Jesteśmy bardzo często głodni, zimno nam, dużo ludzi umiera, nie ma lekarstw, ale nikt do nas nie strzela, nie prześladuje" - opisuje życie na zesłaniu. Wspomina o śmierci młodszej siostry Zosi.
Wreszcie przełom - atak Hitlera na ZSRR - z więźniów stają się nagle sojusznikami. Pani Danuta marzy o wstąpieniu do armii Andersa. "Wszyscy chcą jechać do polskiego wojska, już wiemy, że powstała Armia Polska w ZSSR. 27.XII dostaliśmy papiery, więc 28.XII.41 pakujemy się od rana. Serce mało mi nie wyskoczy z radości, wyjeżdżamy! Jesteśmy wolni po dwóch latach niewoli! To uczucie zrozumie tylko ten, kto był pozbawiony wolności" - pisze we wspomnieniach.
Z Syberii pod Monte Cassino
Rodzina Mączków jedzie z Syberii przez Turkiestan do Guzar. Pani Danuta dodaje sobie 2 lata (miała 16 lat) i dostaje się do polskiego wojska. Nie chce być sanitariuszką. Przechodzi z żołnierzami cały szlak bojowy armii Andersa przez Bliski Wschód i Włochy aż do Monte Cassino. Jeździ jako kierowca potężnych wojskowych samochodów transportowych Dodge'a. "Panowie byli zdumieni, widząc nas, dziewczyny, za kierownicami ciężarówek".
Tuż po wojnie wychodzi za mąż za kolegę z wojska - ppor. Jerzego Gradosielskiego. Rodzina Mączków spotyka się w Wielkiej Brytanii Dziś pani Danuta mieszka w Londynie i wciąż pracuje jako tłumaczka.
-
Pan Jan tak trudnych czasów nie pamięta. "Nie ma nawet na utrzymanie rodziny"
-
Szef MSWiA: Poszukiwany Sebastian Majtczak został zatrzymany
-
Baszir z Iranu w zamknięciu spędził 113 dni. Teraz chce od Polski zadośćuczynienia
-
Skatowany we wrocławskiej izbie wytrzeźwień. "To nie pierwszy przypadek"
-
Mieszkańcy Bydgoszczy mają dość "autobusów widmo". Prezydentowi też puszczają nerwy
- Pierwszy błąd popełnili jeszcze "na mieście". Ekspert bezlitosny dla policji ws. śmierci w izbie wytrzeźwień
- Politycy reagują na film Wardęgi. Jest doniesienie do prokuratury
- Wybory. Tutaj karty do głosowania już czekają w długich szarych tubach. O co chodzi?
- Janusz Kowalski o wyższości polskiego makaronu nad włoskim. Ekspertka załamuje ręce
- Polityczki PO wyszły na ulice, by przekonywać kobiety. "Na Tuska to ja nie zagłosuję"