Hugo Chavez: Gdyby Obama pochodził z Caracas, głosowałby na mnie

Prezydent Wenezueli Hugo Chavez, znany z niechęci wobec USA, skomentował wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Baracka Obamę określił jako "miłego faceta", a propozycje jego rywala Mitta Romneya skrytykował jako "nieracjonalne".

Chavez sam walczy obecnie o reelekcję. Jego przeciwnikiem jest Henrique Capriles. Wybory prezydenckie w Wenezueli odbędą się 7 października.

W wywiadzie z telewizją Televen Chavez stwierdził, że gdyby był obywatelem USA, głosowałby na Obamę. - A gdyby Obama pochodził z robotniczej dzielnicy Caracas, to głosowałby na mnie - powiedział.

Obama to "miły facet"

Wenezuelski prezydent znany jest z niechęci do USA. Od przejęcia władzy w kraju w 1999 roku wielokrotnie atakował "imperialistyczną politykę" Amerykanów.

Tym razem Chavez nie szczędził Obamie ciepłych słów. - Obama powiedział ostatnio coś bardzo racjonalnego i sprawiedliwego: Wenezuela nie jest zagrożeniem dla interesów Stanów Zjednoczonych - mówił Chavez, nazywając prezydenta USA "miłym facetem".

Chavez określił też propozycje kandydata Republikanów Mitta Romneya jako "ekstremalnie prawicowe" i "nieracjonalne".

Stosunki pomiędzy USA i Wenezuelą są od kilku lat napięte. Od 2010 roku Wenezuela nie ma ambasadora w Waszyngtonie, a USA w Caracas. Jednocześnie Stany Zjednoczone kupują milion baryłek ropy naftowej dziennie i są największym partnerem gospodarczym Wenezueli.

Chavez ma nadzieję, że jeśli obydwoje z Obamą wygrają walkę o reelekcję, ich kraje "rozpoczną nowy rozdział i nawiążą normalne kontakty".

"Katolik, który głosuje na Obamę, dopuszcza się grzechu ciężkiego" - komentuje czytelnik na naszym profilu na Facebooku. Zgadzasz się? Nie zgadzasz? Podyskutuj >>>

Amerykanie wybierają prezydenta - najnowsze informacje z USA na naszym liveblogu >>>

TOK FM PREMIUM