Młodzi Izraelczycy tatuują sobie numery obozowe dziadków. "Zbliżenie między pokoleniami"

Wraz z odchodzeniem świadków Holokaustu ich dzieci i wnuki w Izraelu coraz częściej tatuują sobie numery obozowe dziadków - podaje "Deutsche Welle" za "Die Welt". Według niemieckiego dziennika inspiracją dla izraelskiej młodzieży często jest pobyt w Polsce, gdzie odwiedzają m.in. dawne obozy koncentracyjne.

"Die Welt" zamieścił artykuł o nowym trendzie wśród izraelskiej młodzieży. Chodzi o tatuaże potomków ofiar, które przeżyły Holokaust. Okazuje się, że wraz z odchodzeniem świadków Holokaustu ich dzieci i wnuki coraz częściej decydują się na tatuowanie numerów obozowych dziadków.

"Gdy Eli Sagir pokazała Yosefowi Diamantowi swój nowy tatuaż na lewym ramieniu, schylił się i pocałował wnuczkę. To był ten sam numer, 157622, jaki Diamantowi naziści wytatuowali prawie 70 lat wcześniej w Auschwitz", pisze gazeta.

"Do uświadomienia dochodzi na wycieczkach do Polski"

Autor zauważył, że do tatuowania numerów obozowych dochodzi np. w wyniku pewnego "uświadomienia" podczas wycieczek szkolnych w Polsce. Jak pisze "Die Welt", izraelska młodzież odwiedza w Polsce po raz pierwszy obozy koncentracyjne, gdzie ich dziadkowie cierpieli i walczyli o przetrwanie i wówczas przechodzą pewną "przemianę". Decydują się na tatuaż, jako symbol i sygnał dla całego pokolenia, twierdzi dziennik.

"Moje całe pokolenie nie wie nic o Holokauście", cytuje "Die Welt" 21-letnią Sagirę i dodaje, że takie tatuaże są obecnie także formą zbliżenia się pokoleń w Izraelu. "Młodzież szuka więzi ze swoimi dziadkami i tatuując sobie ich obozowe numery, podkreśla wyjątkową więź oraz utrzymuje pamięć o ich losie", komentuje "Welt".

Czytaj cały artykuł na portalu "Deutsche Welle" >>

embed

TOK FM PREMIUM