Słynny bokser czarnym koniem ukraińskich wyborów. Kliczko zada cios Janukowyczowi?

Kiedy Ukraińcy w najbliższą niedzielę (28.10.2012) pójdą do urn wyborczych, wielu nadzieję pokładać będzie w mistrzu świata wagi ciężkiej Witaliju Kliczce. Po wejściu do parlamentu bokser, który stał się politykiem, chce pójść za ciosem i w przyszłości objąć ster rządów.

Wszędzie rozgrywają się takie same sceny: obojętnie gdzie pojawia się Witalij Kliczko, jest witany owacyjnie przez tłumy. Mistrz świata w boksie w wadze ciężkiej wkroczył obecnie na ring rozgrywek politycznych. Założona przez niego partia Udar (po ukraińsku "Cios" red.) odniesie przypuszczalnie w wyborach parlamentarnych znaczący sukces.

Jak wynika z sondaży przedwyborczych, partia Kliczki może liczyć na 16-20 procent poparcia elektoratu. Niewykluczone, że stanie się drugą polityczną siłą w kraju po rządzącej Partii Regionów, a przed opozycyjną partią Ojczyzna Julii Tymoszenko.

Udar jako jedyna alternatywa dla wielu wyborców

Dla znacznej większości ukraińskiego elektoratu Udar jest jedyną alternatywą. - To jest nowa siła polityczna. Do tej pory nie było jeszcze takiej partii na arenie politycznej - powiedział ankieterom jeden z wyborców. Inny podkreślał: - Inne partie już były u władzy - teraz całą nadzieję pokładamy w Udarze. To jest nowa siła, nowe idee. Są potrzebne, bo ich poprzednicy nie dokonali niczego pozytywnego.

Wielu Ukraińców pokłada więc duże nadzieje w skuteczności "Ciosu". Witalij Kliczko nie ma żadnych politycznych obciążeń. Dla ludzi jest uosobieniem sukcesu i siły. Wielu widzi w nim nie tylko sportowego mistrza, lecz także człowieka, który sam zapracował na swój sukces - i odniósł go, żyjąc w Niemczech.

Także program partii Udar jest spełnieniem pragnień ludzi: mowa w nim o walce z korupcją, zbliżeniu do Unii Europejskiej, gospodarczych i socjalnych reformach. Kliczko - jak sam zaznacza - chciałby stworzyć na Ukrainie system polityczny podobny do niemieckiego.

Bez zbytniego zbliżenia z innymi

Przed wyborami Kliczko zapowiedział, że nie dąży do zbyt bliskiej współpracy z innymi partiami opozycyjnymi. Zrezygnował z umowy koalicyjnej z sojuszem opozycji zawiązanym wokół partii Julii Tymoszenko, za co spadł na niego grom krytyki. On natomiast zaapelował do opozycji, by nie dokonywała żadnych podziałów jeszcze przed wyborami.

- Ci, którzy są u władzy, tylko czekają na to, żebyśmy zaczęli się nawzajem zwalczać. Jeśli będziemy obrzucać się błotem i nawzajem zwalczać, wszyscy doskonale wiedzą, na czyją to wyjdzie korzyść - powiedział Witalij Kliczko. - Dlatego zwracam się do Partii Ojczyzna, do partii Swoboda, do wszystkich demokratycznych sił: Nie popełniajcie błędów. Wspólnym przeciwnikiem są obecnie przywódcy, Partia Regionów i komuniści - podkreślił.

Najbarwniejsza postać w walce wyborczej

Witalij Kliczko jest najbarwniejszą postacią ogólnie dość monotonnej walki wyborczej. Bierze się to z tego, że na scenie politycznej nieobecna jest osadzona w więzieniu charyzmatyczna Julia Tymoszenko. Osobowości takiej jak ona opozycji niezmiernie brak - co do tego zgodni są wszyscy obserwatorzy polityczni. Kliczko od początku krytykował jej uwięzienie, ale do jej partii Ojczyzna zachowuje dystans.

Obserwatorzy interpretują to jako próbę Kliczki utrzymania swej popularności na wschodzie Ukrainy. Zbytnie zbliżenie z polaryzującą wyborców partią Julii Tymoszenko bokser mógłby przypłacić utratą głosów.

Kijowski politolog Wolodymir Fessenko jest przekonany, że Kliczko z pewnością zasiądzie w ławach opozycji. Ukraiński parlament ma jednak dość ograniczoną władzę. Na przykład szefa rządu nominuje prezydent, a parlament ma ten wybór tylko zatwierdzić.

Dlatego, jak podkreśla Fessenko, obecne wybory parlamentarne są, w języku sportowym, tylko rozgrzewką przed wyborami prezydenckimi.

- Witalij Kliczko jest symbolem nadziei - jak do tej pory. Ma on kredyt zaufania wyborców. Decydujący zwrot nastąpi jednak nie w wyborach parlamentarnych, ale w prezydenckich. Mistrz świata w wadze ciężkiej jest już teraz w gronie dwóch kandydatów, którym przypisuje się największe szanse. Udało mu się już prześcignąć Tymoszenko. Obiektywnie patrząc, jest on jednym z faworytów - twierdzi Fessenko.

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

embed
embed

TOK FM PREMIUM