Wybory w USA. Republikanie utrzymają Izbę Reprezentantów
W Massachusetts Demokratka Elizabeth Warren pokonała republikańskiego senatora Scotta Browna, w Indianie demokratyczny kongresmen Joe Donnelly pokonał republikańskiego kandydata do Senatu z Indiany Richarda Mourdocka, którego szanse na wygraną pogrzebała kontrowersyjna wypowiedź na temat ciąży i aborcji. Republikanie utracili też miejsce ze stanu Maine.
Sondaże przedwyborcze prognozowały, że na Kapitolu Republikanie zachowają większość w Izbie Reprezentantów, a Demokraci - w Senacie.
Amerykanie wybierają nie tylko prezydenta , ale także Izbę Reprezentantów, jedną trzecią składu Senatu, 13 gubernatorów oraz członków legislatur stanowych i lokalnych. W kilku stanach odbywają się też plebiscyty w takich sprawach, jak legalizacja związków homoseksualnych czy marihuany.
To, kto będzie miał większość w Izbie Reprezentantów , mogłoby okazać się istotne w przypadku, gdyby obaj kandydaci zdobyli taką samą liczbę głosów elektorskich. Wtedy do gry wkracza Izba Reprezentantów.
Wybory amerykańskie mają bowiem charakter pośredni; wyborcy w każdym stanie głosują na elektorów popierających danego kandydata. Elektorzy są potem zobowiązani - w większości stanów pod groźbą kary - do głosowania na zwycięzcę w danym stanie. Kolegium Elektorskie zbierze się 17 grudnia i to ono przypieczętuje wybór prezydenta. Gdyby głosy w Kolegium rozłożyły się po równo (269 dla każdego z kandydatów), o wyborze prezydenta decydowałaby w głosowaniu Izba Reprezentantów, a o wyborze wiceprezydenta - Senat - gdzie z kolei większość mieli dotychczas Demokraci.