Znane linie lotnicze o krok od bankructwa. "Zatankujcie samoloty do pełna"
Skandynawskim Liniom Lotniczym grozi bankructwo. Polecenie zatankowania samolotów ma na celu umożliwienie kilkudziesięciu maszynom SAS powrót do baz w Danii, Norwegii i Szwecji. Jak wyjaśnia Polskie Radio, gdyby SAS upadł, zablokowane zostałyby konta bankowe firmy. Przebywająca w takim wypadku na lotnisku za granicą załoga nie mogłaby uregulować rachunków za paliwo.
W zarządzeniu SAS jest też sugestia, by załogi samolotów zawczasu zaopatrzyły się w gotówkę, dzięki której będą mogły opłacić ewentualne wydatki. Polskie Radio cytuje jednego z rzeczników SAS, Trinie Kromanna-Mikkelsena, który stwierdził, że "podjęto taki krok w trosce o zabezpieczenie majątku spółki".
Linie SAS upadną? Trwają negocjacje
Losy SAS rozstrzygną się w Kopenhadze, gdzie trwają negocjacje władz spółki ze związkami zawodowymi. W nocy na nowe warunki zgodził się związek reprezentujący norweski personel pokładowy, nad ranem to samo zrobili ich szwedzcy koledzy. Także piloci ze wszystkich trzech krajów - Szwecji, Danii i Norwegii - zgodzili się już na obniżki pensji. Wciąż negocjują dwa związki zawodowe. Decyzję co do dalszych losów linii lotniczych podejmie rada nadzorcza spółki.
Decyzja miała zapaść do północy, jednak została odłożona ze względu na przeciągające się negocjacje ze związkami. Jak podało Szwedzkie Radio, stan finansowy SAS pozwala na przedłużenie rozmów do dzisiejszego dnia. SAS odwołał już kilka dzisiejszych porannych połączeń. Powodem - jak podano - jest brak personelu mającego je obsługiwać.
Jak zarząd chce ratować SAS? Obniżki pensji, krótsze urlopy...
Propozycje zarządu w stosunku do związków sprowadzały się do żądania zgody na plan oszczędności - obniżenie zarobków o 12 procent, przedłużenie czasu pracy, skrócenie urlopów oraz obniżenie poziomu wpłat pracodawcy na fundusz emerytalny. Wczoraj wieczorem zarząd zaproponował nowe warunki, które są obecnie przedmiotem negocjacji.
W internetowych mediach trzech państw skandynawskich wyrażana jest opinia, że rada nadzorcza zdecyduje o upadłości SAS. Następnie będzie próbowała utworzyć z ocalałych elementów nową spółkę lotniczą pod inną nazwą. W ten sposób po 67 latach z nieba może zniknąć linia lotnicza będąca jeszcze niedawno dumą Skandynawów.
Większościowymi właścicielami SAS są rządy trzech państw skandynawskich: Danii, Norwegii i Szwecji, posiadające w sumie ponad 50 proc. udziałów w spółce. Stanowiło to dla jej zarządu niezawodne zabezpieczenie. Jednak w sytuacji kryzysu rządy nie chcą nadal przyjmować na siebie ryzyka długów SAS idących w setki milionów euro.
-
PiS z Konfederacją będą rządzić po wyborach [Sondaż Ipsos dla TOK FM i OKO.press]
-
Putin słaby jak nigdy? Ekspert przekonany. "On co rano kombinuje, kto go dzisiaj chce zaciukać"
-
Dym i wybuchy petard w centrum Warszawy. "Górnicy pokazali, że nie ma z nimi żartów"
-
Gdzie jest Adrian Klarenbach? Nieoficjalnie: Gwiazdor TVP zawieszony. Poszło o posła Zjednoczonej Prawicy
-
Szef Lasów Państwowych rusza na "wielką batalię wyborczą" z rządem. "Władza próbuje prywatyzować państwo"
- "Janusz Kowalski nawet gatunków zbóż nie odróżnia". Były minister punktuje: Premier kpi sobie z rolnictwa
- Najniższa krajowa od 1 lipca znowu wzrośnie. Tyle będzie wynosić na rękę
- Mniej czasu na wykorzystanie urlopu ojcowskiego. Ważna zmiana
- "'Babciowe' to nie jest rozdawnictwo czy darowizna". Donald Tusk broni swojego pomysłu
- Ekskomunika w Kościele katolickim. Czym jest i za co grozi?