"Ostrzał to nie piknik. Najgorsze jest czekanie na kolejny atak" [GŁOS IZRAELKI Z TEL-AWIWU]
Daniela Malec*: Kiedy leci rakieta, strach jest potworny. Zrywasz się i uciekasz
- Oczywiście wiedzieliśmy od tygodni, że w kraju robi się niebezpiecznie, wzrastało napięcie. Ale w Tel Awiwie - jak zawsze - było spokojnie. Nikt nie spodziewał się, że rakiety tu dolecą, od lat pojęcie "wojny" oznaczało wojny przygraniczne. Więc kiedy w czwartek rakieta nadleciała nad miasto, to był dla wszystkich, żyjących wygodnie w poczuciu bezpieczeństwa, szok i poczucie: "oho, coś się zmieniło".
"Wybuch był niedaleko nas. Jak to rąbnęło!"
- Ludzie absolutnie nie byli na to przygotowani. Są czasem ćwiczenia, w których biorą udział wszyscy mieszkańcy miasta. Na dźwięk syren maja biec i schować się w "bezpiecznym miejscu", tzn. w schronie lub na klatce schodowej. Ale na żywo, kiedy to się dzieje naprawdę - to potworny strach.
Kiedy zawyła syrena, zerwaliśmy się i uciekliśmy na klatkę schodową. Jak to rąbnęło! Wybuch był niedaleko nas, około kilometra. Był straszny huk, ziemia się zatrzęsła. Mimo że nie spadło na nas, to wrażenie jest straszne. I potem kolejne wybuchy... Nie mogę sobie wyobrazić mieszkania na południu Izraela. Wystarczy mi to, co było tutaj. Zdałam sobie sprawę, co przechodzą ci, co mieszkają na południu.
I niby ostatecznie nic się przecież nie stało, a rakiety albo wylądowały w morzu, albo przechwycił je system obronny Żelazna Kopuła (Iron Dome). Ale ja nie widziałam go w działaniu - jak wyły syreny, to po prostu się bałam i chowałam. Przecież troje z sześciorga izraelskich ofiar to osoby, które na dźwięk alarmu nie uciekły do schronu, tylko stanęły przy oknie i nagrywały telefonem.
"Krewni powołanych do wojska odchodzili od zmysłów"
- Niektórzy sobie pokpiwali z całej sytuacji, ale wielu ludzi bało się wychodzić z domu. Ja akurat wyszłam. Zobaczyłam Tel Awiw, zwykle gwarny i pełny młodych ludzi, tym razem wyludniony. Wszystkie imprezy publiczne odwołane. Ludzie chodzili normalnie do pracy, bo musieli. A partnerki, partnerzy i rodzice ludzi powołanych do wojska odchodzili od zmysłów. Zresztą, roześmiane twarze młodych żołnierzy i żołnierek na zdjęciach w internecie to - moim zdaniem - raczej robienie dobrej miny do złej gry.
Część z powołanych poczuła oczywiście patriotyczny obowiązek. Ale na przykład narzeczony mojej znajomej został powołany, a ona bała się, że będzie ofensywa lądowa i że on będzie musiał wejść do Gazy i zapowiadała, że wtedy ona tam pojedzie, by osłonić go własnym ciałem. Widziałam w telewizji wywiady z młodymi ludźmi, którzy mówili np. "Boże, moja żona dwa dni temu urodziła, a ja tam jadę. I mam nadzieję, że jednak tam nie wejdziemy". Z drugiej strony część ludzi woli założyć mundur i coś robić, a nie siedzieć bezczynnie.
"Ludziom w Europie łatwo nas oceniać. Nie zdają sobie sprawy..."
Pyta pan o stosunek do Palestyńczyków. Bardzo, bardzo zależy to od indywidualnych poglądów poszczególnych ludzi. Ludziom w Europie bardzo łatwo nas oceniać. A nie zdają sobie sprawy, jak to jest żyć w ciągłym zagrożeniu, w sytuacji konfliktu, wojny.
Nikt nie szedł tam, żeby zabijać Palestyńczyków, tylko żeby walczyć z Hamasem. Po rozejmie nikt nie tańczył na ulicach, jak w Gazie. Tańczyć będziemy, jak będzie trwałe porozumienie i pokój. Przy czym wiadomo, że w stanie zagrożenia, takim jak ostatnio, ludzie czują złość, pragnienie odwetu.
Ale samo doświadczenie strachu, w ogóle poznanie uczucia bycia pod ostrzałem uwrażliwiło mnie na doświadczenie drugiej strony. Myślałam o tym, że ja jestem tutaj w Tel Awiwie, gdzie alarmów jest kilka na dzień, czyli relatywnie spokojnie. I mogłam sobie wyobrazić, co czują zarówno ludzie z południa Izraela, którzy są ostrzeliwani przez Hamas, jak i co Palestyńczycy - kobiety, dzieci...
Nocą, kiedy słyszałam lecące nad miastem samoloty bojowe, wiedziałam, że lecą na Gazę. I myślałam, co przeżywają w tej chwili palestyńscy cywile - niewinnie włączeni w tę wojnę. Pojawia się element współodczuwania, wspólnoty cierpienia. Druga strona jawi się ludziom jako wróg polityczny, więc wiadomo, że np. martwimy się o swoich żołnierzy, ale o ich bojowników nie bardzo. Ale przecież nikt nie chce śmierci dzieci tam po tej drugiej stronie!
"Doświadczenie ostrzału to hardcore. Nie życzę tego nikomu"
Najgorsze w tym wszystkim jest antycypowanie kolejnego ataku, cały czas trzeba być gotowym do tego, by zerwać się nagle i uciekać. Nie można być pewnym, co wydarzy się za pięć minut, nie można planować nic na przyszłość, wszystkie wysokie dźwięki przypominają dźwięk syren rakietowych i wywołują palpitacje serca - dźwięk motoru, karetki, gotującego się czajnika...
To ciągłe napięcie, "emergency mode", bez możliwości zrelaksowania się choć na chwile, utrzymujące sie przez kilka dni, prowadzi oczywiście do różnych zaburzeń funkcjonowania. W moim przypadku były to bóle głowy, zawroty głowy, niemożność skupienia się na niczym, problemy z zaśnięciem, budzenie się kilkakrotnie w nocy (każdy najmniejszy dźwięk za oknem mnie budził), emocjonalna labilność, stany depresyjne, radykalnie wysoka lękliwość itp. Wraz z zawieszeniem broni przyszła ulga, ale kto wie, na ile to doświadczenie nie przełoży się na trwałą traumę?
Mam wrażenie, że ludzie w Polsce postrzegają doświadczenie ostrzału w Tel Awiwie jako taki "piknik pod Żelazną Kopułą", tzn. jak nieprzyjemną konieczność przerywania codziennych zajęć i zbiegania do schronów i nic poza tym. A tymczasem to doświadczenie to hardcore. Nie życzę nikomu, by musiał tego kiedykolwiek doswiadczyć.
*) Daniela Malec, urodzona w Polsce, obecnie Izraelka z podwójnym obywatelstwem. W Izraelu od 4,5 roku. Jest tłumaczem, pracuje też w organizacji działającej na rzecz dialogu międzyreligijnego, w tym między żydami i muzułmanami.
-
Zapadł drugi wyrok w sprawie znanego aktora Jerzego S.
-
"Drastyczne" rekolekcje w Toruniu. "Żadna fundacja tego nie zrobiła, a w kościele dzieci to widziały"
-
Szokujące rekolekcje w Toruniu. Kobieta poniżana przed ołtarzem. Będzie wniosek do prokuratury
-
17-latek nakleił na kanapkę promocyjną naklejkę. Grozi mu więzienie, bo "naraził sklep na stratę 5,49 zł"
-
Franciszek w szpitalu. Watykan w końcu przyznał, co się dzieje z papieżem
- Niedziele handlowe w kwietniu. Będą aż dwie. Sprawdź, kiedy będzie można zrobić zakupy
- Okrągły stół w sprawie zbóż. Min. Kowalczyk mówi o dopłatach. Rolnicy opuścili ministerstwo
- "Igrzyska czas zacząć". Ekspertka wskazała miesiąc, w którym może nastąpić na Kremlu "duża zmiana"
- Pluszowy trener i toksyczna rodzina. Zaczęły się finałowe sezony "Teda Lasso" i "Sukcesji"
- Problem ze zbożem może odbić się PiS-owi czkawką. "Poważny kłopot"