Dom publiczny i dom pogrzebowy ratują amatorski grecki futbol

Trudna sytuacja w Grecji odbija się na sporcie. Szczególnie tym amatorskim. W sukurs niewielkim klubom piłkarskim w Larissie i Trikali przyszły dom publiczny i... pogrzebowy - pisze BBC.

Piłkarze amatorskiego klubu piłki nożnej Voukefalas FC z położonej na północ od Aten Larissy niedawno musieli przywdziać różowe koszule z napisem "Villa Erotica". To dlatego, że ich sponsorem został lokalny dom publiczny. Dla piłkarzy była to ostatnia szansa na przetrwanie trudnych ekonomicznych warunków.

- W profesjonalnym futbolu sponsorami bywają firmy bukmacherskie i producenci alkoholu. To o wiele bardziej niemoralne - uważa Yiannis Batziolas, trener piłkarzy. Argumentuje, że w Grecji odwiedzanie przybytków rozkoszy nie jest zbyt wstydliwą rzeczą. - Większość młodych chłopaków już tam była, ponieważ taka jest natura człowieka. Jestem dumny z kobiety, która szefuje Villii Erotica, że pozwala spełniać nasze marzenia na boisku - wyznaje.

"To legalny dom publiczny!"

Dla madame Soula Alevridou pomoc klubowi to rzecz honoru. - To dlatego, że kocham Grecję i lubię pomagać młodym ludziom - powiedziała reporterowi BBC. - Miejscowe władze nie pomagają młodym sportowcom, dlaczego więc ja nie miałam pomóc? To legalny dom publiczny! - stawia jasno sprawę madame Soula.

Nie wszystkim to się jednak podoba. Miejscowy związek piłkarski wystosował oficjalny protest. Zdaniem działaczy łączenie sportu z prostytucją to nie najlepszy pomysł. - Wiemy, że to część życia, ale nie zgadzamy się, by było to łączone z młodymi sportowcami - uważa Marios Spiratos, szef związku.

Z krzyżem na piersi

Także w sąsiednim mieście Trikala kolor koszulek i sponsor młodych piłkarzy klubu Palaiopyrgos FC budzi wątpliwości. Obecnie biegają po boisku w czarnych uniformach z krzyżem na piersiach. To dlatego, że sponsorem klubu jest dom pogrzebowy.

- Lubię ten nasz nowy strój - uważa pomocnik Haris Bakogiannis, ale lokalne władze każą zaklejać krzyż taśmą. - Krzyż powoduje, że przeciwnicy mają dla nas większy respekt, no i staliśmy się teraz słynni - dodaje Haris.

Właściciel małego biznesu Christos Panagiotou wspomina, że kiedy piłkarze usłyszeli o pomyśle, myśleli, że to żart. - Mam nadzieję, że moja pomoc pomoże drużynie utrzymać się w obecnej klasie rozgrywkowej - mówi sponsor, choć na razie przyznaje, że krzyż nie przyczynił się do zwiększenia dozy szczęścia. Jak każdy Grek narzeka i dziwi się, że doszło już do tego, że piłkarze szukają pomocy wśród tego typu sponsorów.

TOK FM PREMIUM