"Miałem ładunki wybuchowe na szyi". Relacja świadka, który uciekł z rafinerii w Algierii
"Dziś będziemy się cieszyć" - powiedziała mediom matka Stephena, Marie, na wieść o jego uwolnieniu. McFaul, legitymujący się irlandzkim paszportem Brytyjczyk (Irlandczycy z Irlandii Północnej mają i irlandzkie, i brytyjskie dokumenty), zdołał uciec z rąk islamistów, którzy od dwóch dni okupują rafinerię i pole gazowe w In Amenas we wschodniej Algierii.
Mężczyzna trafił pod opiekę sił rządowych, udało mu się też porozmawiać z żoną Angelą i resztą rodziny. Jak opisał bratu przez telefon, terroryści "owinęli mu szyję ładunkami wybuchowymi".
- Nie da się opisać, jak się cieszę. Nie mogę się doczekać, kiedy wróci do domu. Ja już go tam więcej nie puszczę - tak mu powiem - powiedział jego 13-letni syn Dylan.
"Owinęli mu szyję ładunkami wybuchowymi"
Nie wiadomo dokładnie, w którym momencie McFaul wyrwał się z rąk terrorystów. Wiadomo tylko, że był więziony przez terrorystów w "konwoju". Jak doszło do tego, że zakładnik znalazł się poza budynkiem rafinerii?
Wśród chaotycznych informacji dochodzących z Algierii pojawiły się te o dwóch konwojach. Pierwszy został zaatakowany przed właściwym atakiem terrorystów na kompleks rafinerii. Informacje o drugim konwoju pojawiły się po tym, jak terroryści, po ucieczce (lub wypuszczeniu: informacje nie zostały potwierdzone) części zakładników, zażądali zagwarantowania bezpiecznego wyjazdu, próbując wydostać się z otoczonej przez wojsko rafinerii.
Do ucieczki mogło zatem dojść, gdy kolumna pojazdów - według relacji brata Stephena, Briana McFaula - dostała się pod ostrzał algierskich wojsk. Być może właśnie w powstałym wtedy chaosie McFaul zdołał uciec.
"Ostatnie 48 godzin to było piekło"
Jak opisał ojciec Stephena, Christopher, jego syn miał wieloletnie doświadczenie w pracy w zachodniej Afryce i pracował w rafinerii na stanowisku kierowniczym: "Jestem ogromnie szczęśliwy. Ale współczuję innym zakładnikom, którzy dalej tam są. Nie wiemy, co się z nimi dzieje. Współczuję ich rodzinom. Ostatnie 48 godzin to było piekło".
Od wczoraj algierskie siły specjalne próbują przejąć kontrolę nad opanowaną przez terrorystów rafinerią gazową. Islamiści wciąż przetrzymują nieznaną liczbę zakładników. Twierdzą, że ich atak był reakcją na rozpoczętą 11 stycznia operację francuskich wojsk na północy Mali.
Po wczorajszym ataku algierskiego wojska na okupowaną przez terrorystów rafinerię i powtarzanych przez cały dzień coraz bardziej alarmujących doniesieniach o śmierci dużej liczby zakładników dziś wciąż nie jest jasna ani liczba uwolnionych i zabitych, ani też liczba tych, którzy wciąż znajdują się w rękach fundamentalistów. Oficjalne źródła mówią o 600 uwolnionych Algierczykach i 4 cudzoziemcach.
-
W co gra Ukraina ws. kontrofensywy? "Być może za dużo się spodziewamy"
-
Jaka będzie przyszłość Dudy po "lex Tusk"? "Z pieczątką PiS na czole będzie chodził do końca życia"
-
"Lex Tusk" to "chamówa na wygrywanie wyborów" i "sanacja 2.0". Czy komisja stanie się memem?
-
Na świecie zaczyna brakować ziemniaków. W Australii wprowadzono reglamentację na frytki
-
W wypadku pod Ostrowcem zginęło pięcioro krewnych, wracali z wesela. Policja informuje o zatrzymaniu 38-latka
- "Mężczyźni trzymali ją za włosy i gwałcili, a matka patrzyła. Czasem się uśmiechała". Dramat małych uchodźców z Ukrainy
- Takiego spadku cen gazu Europa dawno nie widziała. Ulgi portfelom to jednak nie przyniesie
- MSZ odpowiada Amerykanom w sprawie "lex Tusk". W komunikacie mowa jest o "nadinterpretacji"
- EKF na nowe czasy
- 54-latka po raz czwarty zatrzymana za jazdę pod wływem alkoholu. Miała we krwi ponad 4 promile