Ekspert: Korea Północna nie dąży do konfliktu nuklearnego. Zostałaby zmieciona z powierzchni Ziemi

Marcin Jacoby, sinolog, z Uniwersytetu SWPS na antenie TOK FM stwierdził, że Korea Północna nie dąży do konfliktu, natomiast w Stanach są środowiska, które o tym konflikcie mówią i grożą.

Fiaskiem zakończył się szczyt między Stanami a Koreą Północną.  Donald Trump opuścił Hanoi wcześniej niż było to zaplanowane. Powiedział, że Korea Północna domagała się zniesienia wszystkich sankcji w zamian za denuklearyzację kraju, w dodatku niepełną. Rozmowy mają być kontynuowane.

 - To jest jedna strona tych rozmów, bo ze strony Korei Północnej wygląda to raczej, że Ameryka domaga się pełnej denuklearyzacji, co jest niemożliwe. Jest to długotrwały proces, który Korea zasygnalizowała, że jest w stanie zacząć, ale w zamian za coś. I tym czymś miało być stopniowe znoszenie sankcji - na antenie TOK FM wyjaśniał Marcin Jacoby, sinolog z Uniwersytetu SWPS.

Efektem rozmów jest niestety zaostrzenie stanowisk obu stron. - Stany Zjednoczone domagały się więcej niż otwarcia jednego ośrodka badań jądrowych w Yanbian, na co Korea Północna wstępnie się już zgodziła. Natomiast Korea Północna w tych negocjacjach, które miały na celu powolne znoszenie sankcji, stanęła na stanowisku, że ona chce w takim razie całkowitego zniesienia sankcji. I rozmowy, które jeszcze wczoraj wyglądały bardzo pozytywnie, doszły do punktu, w którym nie ma sensu ich kontynuować. Natomiast to nie jest koniec negocjacji. To jest jakiś ich etap - uważa ekspert.

Japonia boi się tego procesu

W całej sytuacji jest wielu graczy. Jednym z nich są Chiny. - Od zeszłego roku wspierają Koreę Północną w pozytywnym procesie otwierania się. Mają rolę stabilizującą, bo bardzo im zależy na stabilności na Półwyspie Koreańskim. Są już trochę zmęczone wieloma latami inwestowania w Koreę Północną bez osiągania żadnych profitów dla siebie i chciałyby, żeby Korea Północna weszła w końcu w model państwa rozwojowego - może zgodny z modelem chińskim, może wietnamskim, nie przypadkiem to spotkanie było w Hanoi - w TOK FM tłumaczył sinolog.

Kolejnym graczem jest Korea Południowa. - Jest bardzo ważnym elementem całej układanki i też dąży do otwarcia Korei Północnej, dialogu, rozwoju ekonomicznego. Ale są też tacy partnerzy, którzy nie sprzyjają dialogowi. Takim partnerem jest przede wszystkim Japonia, która boi się bardzo tego procesu, bardzo nie chce mieć silnego Półwyspu Koreańskiego pod nosem i chciałaby zaostrzenia tego dyskursu amerykańskiego.  A i w samych Stanach Zjednoczonych można powiedzieć, że Trump stoi po jednej stronie, a po drugiej stronie jest właściwie cały establishment, który chce zaostrzenia sankcji i nie wyklucza rozwiązania militarnego, które byłoby tragedią dla tego regionu - twierdzi Marcin Jacoby.

Potencjał nuklearny Korei Północnej minimalny 


- Przecież Korea Północna jest potęgą militarną, ma arsenał nuklearny, ma rakiety wycelowane w Seul - zauważył  prowadzący audycję A Teraz Na Poważnie Mikołaj Lizut.

- Każdy konflikt zbrojny zniszczy nie tylko Koreę Północną ale też dużą część Korei Południowej, w tym Seul i byłby gigantyczną tragedią humanitarną - odparł sinolog. Korea Północna ma prawdopodobnie około 30 głowic nuklearnych. Stany Zjednoczone mają prawie 6 tysięcy, to samo Rosja. Chiny - 300.

- Potencjał nuklearny Korei Północnej jest minimalny. Wykorzystywała program po to, żeby osiągnąć jakąś pozycję negocjacyjną. Natomiast w przypadku jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego, zostanie natychmiast zmieciona z powierzchni Ziemi - dodał ekspert. Jego zdaniem, Korea Północna w żaden sposób nie dąży do konfliktu, natomiast w Stanach są bardzo duże środowiska, które o tym konflikcie szeroko mówią i grożą.

Trump może być dobrym agentem zmiany

Marcin Jacoby wyjaśnił, że Korea Północna miała ostry kurs przeciwko Południowej, dopóki rządziła w niej prawica. A teraz zwłaszcza, kiedy Koreą Południową rządzi otwarty na dialog prezydent lewicowy, to obie jedna i druga Korea dogadują się świetnie. - My nie widzimy tego, jak bardzo się wszystko zmieniło. Kim Dzong Un po konsolidacji władzy rozpoczął niezwykły proces otwarcia kraju, który wcale nie chce żyć pod sankcjami. Jest ich liberalizacja handlu. Są supermarkety - nawet 500 ich, ludzie inaczej się ubierają i zachowują. Wiemy to od reporterów południowo koreańskich, którzy są wpuszczani od zeszłego roku. Nie twierdzę, że żyje się tam szczęśliwie i fajnie, ale to jest już zupełnie inny kraj niż kilka lat temu - wymieniał. 

Czy Donald Trump jest odpowiednią osobą do negocjacji? - pytał  Mikołaj Lizut. 

- Nie dyskredytowałbym umiejętności Trumpa. Wydaje mi się, że jest on bardzo twardym i zręcznym negocjatorem. Nie ma doświadczenia dyplomatycznego, ale on pozwala, żeby zbudować rzeczy od nowa. I tego typu człowiek w sytuacji, która jest impasem od wielu lat, byłby dobrym agentem zmiany. Problem w Stanach jest taki, że tam w konflikcie są bardzo różne interesy grup. Większość republikanów i osoby związane z przemysłem zbrojeniowym nie chcą tak naprawdę dialogu, chcą sytuacji pewnego zagrożenia, które pozwoli armii amerykańskiej na stałą obecność w regionie, lepszą kontrolę Chin, sprzedaż broni. Sytuacja Trumpa jest bardzo, bardzo trudna - argumentował Marcin Jacoby. 

Chcesz wiedzieć więcej?

Słuchaj podcastu:

TOK FM PREMIUM