"Zagłosujemy na diabła i zieloną żabę, byle nie na Poroszenkę i Tymoszenko". Czy serialowy prezydent wygra wybory na Ukrainie?

Wybory prezydenckie na Ukrainie odbywają się w niedzielę 31 marca. Choć kandydatów jest aż 39, faworytów jest tak naprawdę troje. O każdym z nich na antenie TOK FM opowiadała wysłanniczka na Ukrainę, Agnieszka Lichnerowicz.
Zobacz wideo

Prezydent Petro Poroszenko poprawił w ostatnich tygodniach swoje wyniki w sondażach, ale do ostatniej chwili nie może być pewny, czy w ogóle wejdzie do drugiej tury. Ma rekordowy negatywny elektorat. Zdążył już bowiem stracić wielkie poparcie, jakim cieszył po protestach na Majdanie w 2013 roku.

Nastroje nieco się poprawiły, ale wciąż połowa Ukraińców deklaruje, że ich sytuacja ekonomiczna się pogarsza, a prezydent Poroszenko wzbogacił się i nie zreformował oligarchicznego systemu władzy w kraju. Wołodymyr Fesenko z Centrum Analitycznego "Penta" podkreśla, że obecny prezydent nie potrafiłby tego zrobić. - To jest na poziomie instynktów. Choć on lubi politykę, jest biznesmenem i wykorzystuje politykę, by zarabiać - tłumaczy. 

Kampania Poroszenki jest skupiona na geopolityce. Jej hasłami są armia, język i cerkiew. - Gra na nastrojach patriotycznych i na strachu: że niby Julia Tymoszenko się dogada z Rosją, że Wołodymyr Zełeński jest zbyt słaby i nieznany. Większość jego zwolenników ma do niego dużo pretensji, ale w ich oczach tylko on może obronić kraj przed Rosją - zaznacza. 

Troje poważnych kandydatów na prezydenta i długa lista statystów. A każdy z rolą do odegrania. Spektakl wokół wyborów na Ukrainie

Wybory na Ukrainie. Julia Tymoszenko nie wejdzie do drugiej tury?

Nazywana kiedyś "żelazną", Julia Tymoszenko, jest jednym z trójki faworytów wyborów prezydenckich. To już jej trzecia próba zostania prezydentką, jednak jej szanse maleją. 

Z najnowszego sondażu grupy Rating wynika, że najwierniejszym elektoratem Julii Tymoszenko są kobiety ze wsi i miasteczek w środkowej i zachodniej Ukrainie. - Jej wyborcy to najbiedniejsi ludzie, w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym - mówi Wołodymyr Fesenko i dodaje, że Tymoszenko uważana jest za największą populistkę w gronie faworytów tych wyborów. Kandydatka obiecuje między innymi zwiększyć trzykrotnie pensje i dwukrotnie obniżyć ceny gazu, bo prawie 40 procent Ukraińców deklaruje, że nie starcza im na żywność i opłaty. - To już jest taktyka przed wyborami parlamentarnymi. Przecież już w sierpniu zacznie się kolejna równie ważna kampania wyborcza - podkreśla Fesenko. 

Choć jeszcze kilka tygodni temu Tymoszenko była faworytką w wyścigu po prezydenturę, jej szanse zaczęły maleć, gdy dołączył antyestabliszmentowy komik Wołodymyr Zełeński. Tymoszenko o władzę walczy już od 15 lat, a sondaże wskazują, że może przegrać z prezydentem Petrem Poroszenką i nie wejść do drugiej tury. 

Aktor i komik

Faworytem jest na razie komik Wołodymyr Zełeński. To aktor i komik, którego wspiera potężny oligarcha Ihor Kołomojski. - Będziemy głosować na diabła i zieloną żabę, byle nie na Poroszenkę i nie na Tymoszenko - mówi jeden z mieszkańców Charkowa. 

- On mówi prawdę na temat tego, co dzieje się w kraju. Zeleński to nowy polityk, niezależny, nie był częścią tego skorumpowanego systemu, który zmielił wszystkich - komentuje inny. 

Piotr Andrusieczko, korespondent "Gazety Wyborczej" na Ukrainie, tłumaczył w TOK FM, że choć Zełeński jest nowicjuszem w polityce, to na Ukrainie jest osobą powszechnie znaną od wielu lat. - Popularność zawdzięcza głównie obecności w telewizji. Karierę rozpoczął w drugiej połowie lat 90., kiedy został współzałożycielem kabaretu, z którym występował przez kilka lat - wyjaśniał gość TOK FM.

Dodał, że po kilku latach kabaret przeistoczył się w studio producenckie, które zaczęło zajmować się nie tylko show satyrycznymi, ale także serialami. W jednym z produkowanych przez nie seriali - "Sługa Narodu" - Zeleński grał polityka. - Główny bohater jest nauczycielem, który przypadkowo trafia do ukraińskiej polityki i zostaje prezydentem - objaśniał fabułę Andrusieczko.

Pierwsze sondaże powyborcze o 19 czasu polskiego

Lokale wyborcze otwarto o godzinie 8 czasu lokalnego (godz. 7 w Polsce), a zamknięte zostaną o godz. 20 (godz. 19 w Polsce). Tuż po zakończeniu głosowania oczekiwane są sondaże powyborcze, tzw. exit polls, które przeprowadzi Narodowe Konsorcjum głównych ośrodków socjologicznych, a także dwie stacje telewizyjne.

Zgodnie z sondażami, które przeprowadzano przed wyborami Zełenski może liczyć na 17,8 proc. głosów, Poroszenko na 11,7 proc., zaś Tymoszenko na 8,2 proc. Druga tura wyborów zaplanowana jest na 21 kwietnia.

Według Centralnej Komisji Wyborczej do głosowania uprawnionych jest ponad 29 mln obywateli, dla których otwarto niemal 30 tysięcy lokali wyborczych. Wybory odbywają się w 199 okręgach w kraju i w jednym okręgu zagranicznym.

Utrudniony udział w wyborach mają mieszkańcy Autonomicznej Republiki Krymu, która od 2014 roku okupowana jest przez Rosję. Mogą oni uczestniczyć w głosowaniu w lokalach w przylegającym do Krymu obwodzie chersońskim. Podobnie jest z mieszkańcami zajętego przez separatystów prorosyjskich Donbasu na wschodzie kraju. Ci biorą udział w głosowaniu poza linią rozgraniczenia, w lokalach na obszarach, kontrolowanych przez ukraińskie władze.

Wybory prezydenckie obserwowane są przez ponad 2 tysiące obserwatorów, skierowanych na Ukrainę przez inne państwa, organizacje międzynarodowe i ukraińskie organizacje pozarządowe.

Na ogłoszenie oficjalnych wyników pierwszej tury wyborów CKW ma czas do 10 kwietnia.

Poprzednie, przedterminowe wybory prezydenckie, które rozpisano po obaleniu zbiegłego do Rosji prezydenta Wiktora Janukowycza, odbyły się w maju 2014 roku. W pierwszej turze zwyciężył wówczas Poroszenko, zdobywając 54,7 proc. głosów. Drugi wynik uzyskała Tymoszenko, na którą głosowało 12,81 proc. uczestników wyborów.

Chcesz wiedzieć więcej? Posłuchaj!

TOK FM PREMIUM