"Nubijska Królowa" i morze smartfonów. Zdjęcie z Sudanu obiegło świat i stało się symbolem powrotu arabskiej wiosny

Władzę w Sudanie przejęło wojsko, ale siły prodemokratyczne nie ustają w protestach. - Niezależnie od historycznego cyklu demonstracji i przewrotów nowe jest to, że tutaj ważną rolę odgrywają też młode kobiety - mówił w TOK FM Konstanty Gebert, dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Prezydent Sudanu Omar Baszir został zatrzymany i będzie przebywał "w bezpiecznym miejscu" - poinformował w czwartek minister obrony tego kraju gen. Awad Mohamed Ahmed ibn Auf. Oświadczył, że krajem przez dwuletni okres przejściowy będzie rządziła rada wojskowa.

Szef resortu w nadawanym na żywo w telewizji wystąpieniu ogłosił "upadek reżimu" i zapowiedział, że pod koniec dwuletniego okresu przejściowego odbędą się "wolne i sprawiedliwe" wybory. Minister ogłosił trzymiesięczny stan wyjątkowy oraz poinformował o zamknięciu sudańskich granic i przestrzeni powietrznej. Wskazał, że obowiązywanie konstytucji zostaje zawieszone. Generał ogłosił też zawieszenie broni w całym państwie oraz wprowadzenie na miesiąc godziny policyjnej. Minister poinformował również o rozwiązaniu rządu i parlamentu.

AP podaje, że przed budynkiem ministerstwa obrony w czwartek zebrało się kilkadziesiąt tysięcy protestujących. Siedzący protest w tym miejscu rozpoczął się w sobotę. Wcześniej w czwartek telewizja Al-Arabija informowała, że po blisko 30 latach władzy prezydent Sudanu ustąpił ze stanowiska, a w kraju trwa zamach stanu i dochodzi do aresztowań.

Kiedy w mediach pojawiły się doniesienia o odejściu Baszira, zebrany pod budynkiem ministerstwa tłum zaczął tańczyć, śpiewać i skandować.

Źródła agencji Reutera twierdzą, że główny organizator trwających od grudnia protestów - Związek Zawodowy Pracowników i Wolnych Zawodów - nie zgadza się z działaniami ministra obrony i wzywa naród do dalszych demonstracji. Organizatorzy zapowiadali, że nie zgodzą się na wojskowe rządy.

- Zobaczymy, czy ta rywalizacja między stowarzyszeniem a armią skończy się jakimś kompromisem, czy też dojdzie od razu na samym początku do starć - mówił w TOK FM Konstanty Gebert, dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Przyczyny protestów w Sudanie

Początkowo trwające od połowy grudnia protesty w Sudanie spowodowane były rosnącymi cenami, a także brakiem żywności i paliw, szybko jednak zaczęto domagać się dymisji rządzącego krajem Baszira.

Były to największe protesty podczas jego rządów. Zginęło w nich kilkadziesiąt osób. Siły bezpieczeństwa używały wobec uczestników akcji gazu łzawiącego, gumowych kul czy pałek.

- W pewnym sensie można powiedzieć, że to jest ciąg dalszy arabskiej wiosny, jeżeli będziemy uważali, że wszystkie dążenia ku demokratyzacji w świecie arabskim to arabska wiosna. Mniej ważna jest etykietka, ważniejsze jest, co się dzieje. Zbieżność w czasie z ustąpieniem z urzędu algierskiego prezydenta - też pod presją wojska, choć tam to się dokonało w sposób pokojowy, jest rzeczywiście uderzająca. Zdaje się to sugerować nawrót arabskiej wiosny lata po tym, jak się zaczęła - ocenił Konstanty Gebert.

Kim jest Alaa Salach, kobieta na zdjęciu z protestu?

Podkreślił też, że podobnie jak w przypadku arabskiej wiosny, w Sudanie doszło do zmiany pokoleniowej. - To było widać po tym zdjęciu, które wczoraj zaczęło krążyć po świecie. Młoda kobieta ubrana w tradycyjną białą szatę, która z dachu samochodu przemawia do tłumu. W tym tłumie co druga osoba trzyma telefon komórkowy, którym ją filmuje. To zdjęcie dość dobrze pokazuje to, co jest nowego w tych protestach. Niezależnie od historycznego cyklu demonstracji i przewrotów nowe jest to, że tutaj ważną rolę odgrywają też młode kobiety - zauważył.

Jak donosi CNN, fotografię zrobiono w poniedziałek w Chartumie. Reporterzy "Guardiana" zidentyfikowali młodą kobietę. To 22-letnia Alaa Salah, studentka architektury ze stolicy Sudanu. W relacjach mediów przedstawiana jest jako "Nubijska Królowa".

Dziennikarz "Wyborczej" dodał, że kobiety zaczęły dość szybko odgrywać dużą rolę w ruchu oporu, dlatego że represje skupiały się w dużym stopniu na kobietach. - Natomiast kluczowe na tym zdjęciu są telefony komórkowe. Normalnie kiedy jest przewrót, zajmuje się drukarnie i rozgłośnie. Ale nie da się zająć telefonów komórkowych. Bo z nich też korzysta wojsko i służby bezpieczeństwa. Okazało się, że nad możliwością poziomej komunikacji nie jest w stanie zapanować ani reżim, ani wojsko, które chce ten reżim obalić - tłumaczył Konstanty Gebert.

TOK FM PREMIUM