Antywojenna demonstracja przed ambasadą Turcji w Warszawie. "Stop rzezi Kurdów"
Przed ambasadą jest kilkadziesiąt osób. Maja ze sobą transparenty, między innymi z napisem: To hell with Trump. Protestują przeciwko atakowi armii Tureckiej na Kurdów.
Przypomnijmy, Turcja rozpoczęła w środę operację militarną w północno-wschodniej Syrii, wymierzoną w kurdyjskie milicje o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), które Ankara uważa za terrorystów; są one jednak wspierane przez Zachód i stanowią główny trzon syryjskich sił SDF, które odegrały decydującą rolę w pokonaniu IS w Syrii i kontrolują obecnie większość północnych terenów kraju.
- Erdogan nie kryję, że jego celem jest powtórzenie scenariusza z innej kurdyjskiej enklawy Afrin – gdzie armia turecka i jej islamistyczni najemnicy dopuściła się gwałtów, mordów i grabieży na olbrzymią skalę w wyniku czego 200 tysięcy osób uciekło ze swych domów. Tym razem zagrożonych jest kilka milionów ludzi. Nie możemy na to pozwolić! – przekonują organizatorzy.
- Protest przeciwko operacji Ankary w północnej Syrii ruszył sprzed tureckiej ambasady w Warszawie. Demonstracja zmierza teraz do polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, potem uda się pod amerykańską placówkę - relacjonował Tomas Orchowski, reporter TOK FM.
"Ta demonstracja jest przeciwko agresji Turcji wobec Kurdów. Reżim turecki postanowił dokonać kolejnej inwazji militarnej na północną Syrię - zamieszkaną przez społeczność kurdyjską" - powiedział PAP Grzegorz Prujszczyk z serwisu Kurdystan.info, będącego organizatorem protestu.
"Kurdowie są drugą największą na ziemi społecznością bez własnego państwa i są w takiej samej sytuacji jak Polacy, którzy ponad 100 lat temu byli pod zaborami. Terytorium, na którym mieszkają, jest podzielone na cztery państwa, w tym właśnie Turcję i Syrię. Uważam, że Turcja gnębi i zastrasza swoją mniejszość kurdyjską, a teraz dodatkowo zaatakowała Kurdów na terenie Syrii, ostrzeliwując ich i bombardując" - podkreślił Prujszczyk.
Podczas protestu uczestnicy skandowali hasła: "Precz z tyranem Erdoganem", "Stop tureckiej okupacji", "Warszawa Rożawa - wspólna sprawa", nieśli także kurdyjskie flagi, symbole Polski i Unii Europejskiej oraz transparenty, m.in. z napisem: "Stop rzezi Kurdyjek i Kurdów". Rozdawano także liczne ulotki, w których zwrócono uwagę, że inwazja Turcji na rozkaz prezydenta tego kraju Recepa Tayyipa Erdogana odbywa się pod nazwą "Źródło pokoju", a przyniesie destabilizację regionu, czego konsekwencje będą odczuwane również na arenie międzynarodowej.
"Przyszłam tutaj, żeby okazać solidarność z Kurdami. Kurdowie to jedyna siła w Syrii, która broni słabszych, walczy z Państwem Islamskim i należy ich wspierać. Kurdowie bronią jazydów oraz chrześcijan, a dzisiaj sami są zagrożeni i bezbronni po tym, jak wycofały się stamtąd wojska amerykańskie" - powiedziała PAP Magdalena, jedna z uczestniczek demonstracji. Jej zdaniem, władze w Polsce, ale także w innych krajach europejskich, wiele uwagi poświęcają pamięci o ogromnej tragedii, jaką przyniosła II wojna światowa, natomiast niewiele robią, gdy do zbrodni wojennych dochodzi dzisiaj.
Inny uczestnik - Michał z Warszawy - podkreślił, że jego obecność na demonstracji jest "moralnym obowiązkiem". "To obowiązek być tutaj, kiedy ludzie są bombardowani, i chciałbym mieć nadzieję, że jeżeli kiedyś my będziemy bombardowani, to też kogoś na świecie będzie to obchodziło" - powiedział PAP. Dodał, że Kurdowie to jeden z ostatnich dużych narodów, który jeszcze nie uzyskał własnej państwowości, choć na nią zasługuje.
Także obecni na demonstracji Kurdowie apelowali o solidarność. "Świat musi solidaryzować się z Kurdami" - mówił podczas protestu jeden z nich. Społeczność kurdyjska mieszkająca w Polsce planuje kolejną pikietę przeciwko agresji Turcji w sobotę na pl. Zamkowym w Warszawie.
Tusk odpowiada Erdoganowi
Groźby prezydenta Turcji pod adresem Unii Europejskiej były nie na miejscu - stwierdził w piątek szef Rady Europejskiej.
Donald Tusk odniósł się do słów Recepa Erdogana, który mówił, że jeśli Wspólnota będzie nazywać ofensywę turecką w północnej Syrii "okupacją i inwazją" - to Ankara wyśle do Europy ponad 3,5 miliona uchodźców. Tusk skrytykował dziś Erdogana za tę wypowiedź.
Ofensywa turecka w północnej Syrii ruszyła po tym, jak prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump zdecydował o wycofaniu stamtąd amerykańskich żołnierzy.
Tureckie działania wymierzone są w Kurdów. Porzucenie ich Donald Tusk nazwał złym pomysłem, który rodzi wiele pytań o charakterze strategicznym i moralnym.
DOSTĘP PREMIUM
- "Rosjanie bili do momentu, aż uleciało z niego życie". Putin: Usiadłem w kącie i zapłakałem
- Mrożenie cen energii jak "branie tabletki przeciwbólowej, gdy ząb jest do wyrwania". Ekspert o krótkowzroczności rządu
- Zła wiadomość dla kierowców. "Nawet 9-10 złotych za diesla na polskich stacjach"
- "To zbrodnia". Reżim Asada nie dopuszcza pomocy do ofiar? "Ludzie pod gruzami są skazywani na śmierć"
- "Ruscy owinęli dziecku głowę streczem i je udusili". Polak opowiada o walce i pomocy Ukrainie
- Kryminał, biografie, thriller, rozmowy. Książki do czytania na ferie (i nie tylko)
- Zełenski jest zdany na siebie w walce o Ukrainę w UE. "Zdanie Polski nie ma żadnego znaczenia"
- Posłanka Senyszyn o działaniach KRRiT względem TVN i TOK FM: Świrski chce kneblować media
- Proces Andrzeja Poczobuta dobiega końca. "Wyrok zależy od osobistej decyzji Łukaszenki"
- Wielka Brytania: Siły syryjskiego reżimu po trzęsieniu ziemi zbombardowały miasto kontrolowane przez rebeliantów