Dr Ludwika Włodek ze Studium Europy Wschodniej UW wskazywała w TOK FM, czym zajmowały się oddziały Al-Kuds, którymi dowodził zabity przez Amerykanów irański generał Kasem Sulejmani. - To po arabsku Jerozolima. Iran w tej swojej szyickiej dominacji chciałby być liderem muzułmański w regionie i wykorzystuje mit odzyskania Jerozolimy dla wyznawców tej religii. USA traktowane są jako taka zawała na drodze do tego – wyjaśniała.
Jej zdaniem zabójstwo Sulejmaniego w praktyce odcina drogę do porozumienia między USA a Iranem. - Nie wyobrażam sobie, żeby po takiej akcji, jakikolwiek - nawet najbardziej proamerykański - irański polityk był w stanie siąść do stołu z USA i coś negocjować. W Irańczykach jest bardzo silne zakorzenione poczucie własnej godności. A cała ostatnia historia Iranu to walka o własną niezależność – mówiła dr Ludwika Włodek.
"Iranu nie stać na wojnę"
Piotr Maślak, prowadzący sobotni "Magazyn" w TOK FM przypomniał, że po zabójstwie Sulejmaniego, jednym z najpopularniejszych hasztagów na Twitterze jest "WWIII". - Czyli "trzecia wojna światowa". Jest się czego bać? – pytał Maślak.
Ekspertka odpowiadała, że to głównie media "lubią straszyć wojną". - Natomiast do jej prowadzenia potrzebne są pieniądze. Iran ich nie ma. Tamtejszy reżim krytykuje USA i odgraża się, więc pewnie jakiś odwet może się wydarzyć, natomiast to na pewno nie będzie bezpośredni atak militarny na przykład na wojska amerykańskie stacjonujące w regionie. Iranu po prostu na to nie stać – mówiła dr Włodek.
Jak przypomniała, sytuacja w kraju jest napięta. - Bo Iran ma potężne problemy gospodarcze z powodu amerykańskich sankcji. Niedawno krwawo stłumiono tam demonstracje społeczeństwa. Jednak w Irańczykach jest spore niezadowolenie z tego, że reżim nie jest dla obywateli. Można użyć metafory, że to takie węgielki i wystarczy podmuch, żeby złość wybuchła na nowo – diagnozowała ekspertka.
