Dlaczego Putin chce zrobić z Polaków nacjonalistów i antysemitów? "Próbuje wykorzystać błędy polskiej polityki historycznej"
Rosyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało w piątek dokumenty dotyczące wkroczenia wojsk radzieckich do Warszawy w 1945 roku. Znalazły się w nich także zapisy o oddziałach Armii Krajowej, które miały unicestwić pozostałych w mieście Ukraińców i Żydów.
Nie da się działania rosyjskiego resortu obrony rozpatrywać w oderwaniu od niedawnych wypowiedzi Władimira Putina. 19 grudnia, podczas spotkania z członkami Wspólnoty Niepodległych Państw, prezydent Rosji mówił o zakłamywaniu historii i prawdziwych według niego przyczynach wybuchu II wojny światowej.
- Od połowy grudnia mamy całą serię wypowiedzi prezydenta Putina przed kolejnymi ważnymi gremiami. Pierwsza z nich, skierowana do prezydentów byłych republik sowieckich ukazywała Polskę jako jednego ze współsprawców II wojny światowej. To, co jest nowego w tej rosyjskiej narracji, to fakt, że sam prezydent Rosji z tak mocnym zaangażowaniem się w tę akcję włączył - komentował w TOK FM prof. Grzegorz Motyka z Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz były członek polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych. Według eksperta nowością jest także zarzut antysemityzmu w stosunku do Polaków. - Widać wyraźnie, że Rosjanie próbują wykorzystać błędy polskiej polityki historycznej z ostatnich kilku lat, tę katastrofę właściwie wizerunkową związaną z nowelizacją ustawy o IPN, gdzie próbowano de facto przeforsować ustawę, która dawałaby politykom dość mocne narzędzie do cenzurowania badań historycznych. Potem musiano się z tego wycofywać i Rosjanie wykorzystują te błędy, skazy na polskim wizerunku, do tego żeby przedstawić, że Polska, Polacy chcą rzeczywiście ukryć jakieś straszliwe grzechy z przeszłości - ocenił specjalista w rozmowie z Jakubem Janiszewskim.
Jaki jest cel uderzania w Polskę?
Profesor wyjaśniał również, dlaczego Rosja zdecydowała się na prowadzenie takiej narracji wobec Polski właśnie teraz. Głównym powodem jest zbliżający się okres obchodów zakończenia II wojny światowej. - W Polsce często nie zdajemy sobie sprawy, jakie to jest ważne dla Rosjan święto. Kult II wojny światowej ma parareligijny charakter - przekonywał gość TOK FM.
- Pamięć o II wojnie światowej, o zwycięstwie, jest w Rosji i na terenie wszystkich państw poradzieckich bardzo głęboko czczona. To jest właściwie jedyny element pamięci historycznej, który łączy te wszystkie narody. Właśnie dlatego, że pokonanie Niemiec kosztowało je gigantyczną rzekę krwi - tłumaczył profesor, wskazując na oficjalne dane mówiące o 27 mln osób, które poniosły wówczas śmierć. - W każdej rodzinie kto kogoś stracił, ktoś z rodziny zginął, był na froncie. Wraz z upadkiem komunizmu cała ta ideologia komunistyczna poszła gdzieś w bok, pamięć po rosyjskim imperium jest dopiero przywracana, a pamięć o II wojnie światowej się ostała, bo pokonano wroga, który w sposób oczywisty był absolutnym złem - wyjaśniał.
Prof. Motyka tłumaczył również, dlaczego polska polityka historyczna może być z rosyjskiej perspektywy szkodliwa.
- Polska polityka historyczna, ta, którą prowadzimy od bardzo dawna, zwracamy (w niej - red.) uwagę, że obok niemieckiego nazizmu był komunistyczny, stalinowski system totalitarny. (...) Rosja bardzo wyraźnie zaczęła dostrzegać, że ta narracja mówiąca o podobnej zbrodniczości nazizmu i komunizmu zaczyna Rosji zagrażać. Odebrano to jako narrację, która może w jakiś sposób podbić ten kult II wojny światowej. Strona stalinowska przestaje być taka czysta - wyjaśniał gość TOK FM.
Zdaniem profesora Władimir Putin nieprzypadkowo zaczął swoją serię wypowiedzi na temat Polski od wykładu do członków WNP. - To jest też dla nich największe zagrożenie: że na II wojnę światową zaczną patrzeć w Kirgizji, w Kazachstanie zupełnie inaczej. (...) Podkreślanie zbrodniczości tego systemu może prowadzić do coraz większej samodzielności państw poradzieckich, co z perspektywy Kremla jest zagrożeniem, bo chciałby, aby nadal pozostawały one w rosyjskiej strefie wpływów - ocenił.
Zdaniem profesora cel Rosjan jest prosty. - Chcą z Polaków zrobić nacjonalistów i antysemitów. Przekaz podkreślający rzekomo nacjonalistyczny charakter Polaków jest skierowany do własnego społeczeństwa czy społeczeństwa poradzieckiego, a ten wątek antysemicki będzie eksploatowany na Zachód, bo tam już jest grunt i w ten sposób obniży się wpływy polityczne Polski w tym regionie świata - stwierdził prof. Motyka.
Ekspert uważa, że długofalowa "operacja" rosyjska może Polsce zagrozić. - Sądzę, że błędem byłoby myślenie o tej akcji rosyjskiej w kategoriach doraźnej reakcji polityka: przemówienie za przemówienie. Trzeba myśleć po prostu poważnie o takiej polityce historycznej, nie historycznej, nie nacjonalistycznej, ale otwartej, opierającej się o wartości antytotalitarne, która pokazywałaby rację strony polskiej mówiącej o zbrodniczości i nazizmu i komunizmu - ocenił.
Co znalazło się w opublikowanych przez Rosjan dokumentach?
Jak mówił w TOK FM prof. Grzegorz Motyka, nie ma w nich tak naprawdę żadnych przełomowych informacji, są jednak takie, z którymi należałoby polemizować. - Rzeczywiście pojawia się w tym sprawozdaniu (sowieckiego oficera - red.) taki cytat, w którym jest informacja o wymordowaniu Żydów i Ukraińców w czasie Powstania Warszawskiego (przez Polaków - red.). Co jest, rzecz jasna, informacją nieprawdziwą. Zdarzały się mordy Żydów, one zostały w latach 90. opisane szczegółowo. Nigdy się to nie odbywało za zgodą dowództwa powstańczego. To były zbrodnie popełnione przez jeden konkretny oddział. Historycy kłócą się, na ile miał on powstańczy, a na ile kryminalny charakter - wyjaśniał ekspert.
Natomiast w przypadku Ukraińców - jak mówił profesor - doszło do zabójstw osób, które były oskarżane o kolaborację z Niemcami. - Wówczas w Warszawie mieszkała 5-tysięczna kolonia ukraińska. Część z tych osób powstańcy na terenach opanowanych uznali za osoby podejrzane i albo aresztowali, albo internowali, używali do robót przy budowie barykad, a z całą pewnością nie było masowych egzekucji - podkreślił gość TOK FM.
Jak mówił w TOK FM profesor Motyka, przedstawione przez Rosjan dokumenty w innych fragmentach opowiadają po prostu o działalności podziemia: o istnieniu oddziałów partyzanckich, zabijaniu przez nich pojedynczych żołnierzy Armii Czerwonej oraz działaczy PPR, których podziemie traktowało jako współpracowników Sowietów i donosicieli. Pojawia się w nich także informacja, że w lasach augustowskich według niektórych doniesień może przybywać nawet 8 tys. partyzantów z bronią pancerna.
Zdaniem profesora pojawiające się w dokumentach fragmenty dotyczące Suwałk i Augustowa są "ewidentnym przygotowaniem lub wręcz odpowiedzią na zarzuty dotyczące obławy augustowskiej". - Armia Czerwona zatrzymała 7 tysięcy osób w lasach augustowskich. Z nich około 600 osób zostało wytypowanych i rozstrzelanych. To była jedna z największych masowych zbrodni pomiędzy zakończeniem II wojny światowej a wojnami jugosłowiańskimi, jakie w ogóle miały miejsce w Europie - zaznaczył ekspert. Według niego było to finalny akord, który jest skaza na historii wojsk sowieckich. - Stąd, jak rozumiem też tak jakby mimochodem podrzucono dokumenty, które pokazują, że jakieś uzasadnienie dla tej pacyfikacji z punktu widzenia sowieckiego było - ocenił.
Całej rozmowy posłuchasz też wygodnie na telefonie dzięki aplikacji TOK FM.
DOSTĘP PREMIUM
- "Katolicyzm powinien być traktowany jak najsilniejsze narkotyki. Trzeba przed nim bronić dzieci" [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- "Mieli dość awantur". Czesi wybrali "porządek i spokój". Nie będzie drugiego Orbana w Europie
- Pokrzywdzony czy zabójca? "Obrona konieczna w Polsce to loteria"
- Polaków walczących w Ukrainie czeka więzienie? "Wypada zapytać PiS, po której stronie naprawdę są"
- AAAA Rakietę tanio sprzedam. Garażowana, niebita, nosi ślady użytkowania
- Politico: W UE brakuje leków. "Zwłaszcza antybiotyków i środków przeciwbólowych dla dzieci"
- Okradł ten sam sklep dwa razy w ciągu jednego dnia. Złodzieja zatrzymał policjant w czasie wolnym od służby
- "Lex Kaczyński". PiS zmienia prawo, żeby prezes nie musiał płacić Sikorskiemu? "Sekwencja zdarzeń nieprzypadkowa"
- Terlecki: Dopóki Tusk pozostaje na czele Platformy, prawica nie musi martwić się o wynik
- Bilety PKP mają być tańsze. Premier Morawiecki wskazał konkretny termin