Podczas ropoczętego we wtorek w Davos Światowego Forum Gospodarczego młoda szwedzka aktywistka wezwała światowych przywódców do słuchania młodych ludzi.
Za Gretą Thunberg do Szwajcarii przyjechały setki młodych ludzi, którzy domagają się od polityków skuteczniejszej walki z kryzysem klimatycznym. "Nie jestem osobą, która może narzekać na to, że nie jest wysłuchiwana" - powiedziała, wywołując śmiech publiczności podczas sesji panelowej zatytułowanej "Tworzenie zrównoważonej ścieżki w kierunku wspólnej przyszłości". Dodała jednak, że "głos młodych ludzi nie jest, a powinien być w centrum rozmowy" o klimacie.
Aktywistka przyznała, że klimat i środowisko właśnie dzięki naciskom młodych ludzi to obecnie gorące tematy. Szwedka zatrzegła jednak, że prawie nic nie zostało z tą sprawą zrobione. - Globalna emisja dwutlenku węgla nie zmniejszyła się - podkreśliła Thunberg.
Dodała, że walka ze zmianami klimatu będzie wymagać nie tylko wzrostu ogólnej świadomości. "To dopiero początek" - zapowiedziała, podkreślając, że każdy musi mieć większą wiedzę naukową o zmianach klimatu i ociepleniu planety. "Bez traktowania tego jako prawdziwego kryzysu nie będziemy mogli go rozwiązać" - oceniła.
Nastolatka przekazała również, że spotkała się z polskimi górnikami, którzy stracili pracę, bo zamknięto ich kopalnie. "Nawet oni się nie poddają" - stwierdziła.
Tymczasem prezydent USA Donald Trump nadal nie zmienia zdania. - Strach i wątpliwości nie służą myśleniu, to czas na radość, optymizm i dziąłanie. Aby wykorzystać możliwości jutra, musimy odrzucić wiecznych proroków zagłady i ich przepowiednie apokalipsy - powiedział z kolei w swoim przemówieniu amerykański prezydent. I choć nie wymienił Thunberg, która słuchała go w Davos, to oczywiste jest, że chodziło mu między innymi o nią. Bo aktywiska cały czas podkreśla, że przez kryzys klimatyczny świat znajduje się nad przepaścią.
Światowe Forum Gospodarcze w Davos potrwa do piątku, bedzie na nim w sumie ponad pięćdziesięciu szefów państw lub rządów.
