Szefowa rządu Szkocji mówi o wyjściu z Wielkiej Brytanii. "To byłby koniec Borisa Johnsona"

Po brexicie szkocki rząd ma silny mandat, żeby przeprowadzić referendum ws. niepodległości. Pani Sturgeon zwróciła uwagę, że gdyby Boris Johnson nie bał się o jego wynik, to by na nie zezwolił - mówił w TOK FM Piotr Dobroniak.
Zobacz wideo

Szkocja powróci do serca Europy już jako niepodległe państwo - napisała na Twitterze szefowa autonomicznego rządu szkockiego Nicola Sturgeon po oficjalnym wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Swojego tweeta zilustrowała zdjęciem unijnej flagi.

Jak mówił w TOK FM Piotr Dobroniak z portalu Wielka Brytania Online w Szkocji większość mieszkańców wolałaby pozostać w UE. - Dlatego jest silny mandat, żeby przeprowadzić referendum ws. niepodległości. Pani Sturgeon zwróciła uwagę, że gdyby Boris Johnson nie bał się o jego wynik, to by na nie zezwolił – powiedział Dobroniak. Jak podkreślił, jest bardzo możliwe, że Szkocja będzie potrafiła zbudować potężne lobby na rzecz tego, by premier Wielkiej Brytanii zmienił zdanie. - Może stać się też tak, że po prostu zastąpi go na stanowisku ktoś inny i droga do referendum może stanąć otworem – ocenił ekspert.

Jakie byłyby skutki secesji Szkocji? - Jeśli referendum odbyłoby się bez zgody Borisa Johnsona, to byłby jego koniec. Żadna partia nie chciałaby mieć na swoim koncie rozpadu Wielkiej Brytanii. To byłaby katastrofa. Główne brytyjskie złoża gazu i ropy są po stronie szkockiej. Jeśli się oderwie, to może stać się małym Kuwejtem - spekulował gość TOK FM.

Dobroniak przypomniał, że nadal pozostaje też kwestia Irlandii Północnej. - Rozmawiałem ostatnio z jednym oksfordzkim profesorem. On stwierdził, że brexit oznacza powolne – w perspektywie pięciu czy dziesięciu lat – zjednoczenie obu Irlandii. A to może być bardzo poważny cios w integralność Zjednoczonego Królestwa. W Irlandii Północnej rodzi się teraz więcej katolików, niż protestantów. Ona może się oddalać od korony – wskazywał ekspert.

Brexit a niepodległość Szkocji

W połowie stycznia rząd Wielkiej Brytanii formalnie odrzucił wniosek Nicoli Sturgeon, która jest także przewodniczącą Szkockiej Partii Narodowej (SNP), o zgodę na przeprowadzenie w tym roku drugiego referendum niepodległościowego. - Kolejne referendum niepodległościowe prowadziłoby do przedłużania politycznej stagnacji, w której Szkocja jest od dekady – napisał premier WB Boris Johnson w liście do Sturgeon.

Johnson przypomniał, że zarówno ona, jak i jej poprzednik Alex Salmond obiecywali, iż referendum w 2014 roku będzie "jedynym w tym pokoleniu", a mieszkańcy Szkocji zdecydowanie opowiedzieli się wówczas za pozostaniem ich kraju w składzie Zjednoczonego Królestwa.

W przeszłości Sturgeon wielokrotnie wykluczała możliwość przeprowadzenia referendum bez zgody rządu w Londynie, tak jak to zrobiły władze Katalonii w 2017 roku, gdyż nie zostałoby ono uznane przez społeczność międzynarodową, a w konsekwencji utrudniłoby Szkocji drogę do członkostwa w UE.

W referendum z 2014 roku przeciwko niepodległości wypowiedziało się 55 proc. głosujących. Wprawdzie od tego czasu, według sondaży, różnica między zwolennikami a przeciwnikami niepodległości w sondażach się wyrównała, ale nadal nieznaczną przewagę mają ci drudzy.

Pobierz Aplikację TOK FM, słuchaj i testuj przez dwa tygodnie:

TOK FM PREMIUM