Po wyborach na Białorusi 3 tys. zatrzymanych. Cichanouska nie uznaje zwycięstwa Łukaszenki
Już ogłoszone w niedzielę wieczorem sondażowe wyniki wyborów przyznawały zdecydowane zwycięstwo Alaksandrowi Łukaszence. Wstępne wyniki, podawane przez Centralną Komisję Wyborczą, tylko te liczby potwierdzają. Zgodnie z nimi Swiatłana Cichanouska, główna kontrkandydatka Łukaszenki, zdobyła mniej niż 10 proc. poparcia. Tymczasem jeszcze wczoraj z części komisji wyborczych wyciekały protokoły, zgodnie z którymi to właśnie Cichanouska wygrała w tych właśnie lokalach, a jej przewaga była ogromna.
Kandydatka w poniedziałek odmówiła uznania zwycięstwa Alaksandra Łukaszenki. Ta była nauczycielka języka angielskiego i żona krytykującego władze YouTubera, który sam miał kandydować na prezydenta, ale trafił do aresztu, oświadczyła, że uważa się za zwyciężczynię wyborów i nie zamierza opuszczać kraju. Jak dodała w rozmowie z dziennikarzami w Mińsku, w czasie głosowania miały miejsce masowe fałszerstwa. Jej współpracownicy dodali, że opozycja domaga się przeliczenia głosów w tych komisjach, "w których dochodziło do problemów". Przeciwnicy władz wyrazili również gotowość rozmów z prezydentem na temat pokojowej zmiany władzy.
Protesty na Białorusi
W poniedziałek, już po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów, policja poinformowała, że w czasie wieczornych i nocnych protestów zatrzymanych zostało ok. 3 tys. osób. Rzeczniczka białoruskiego MSW zdementowała za to informacje o ofierze śmiertelnej. Takie dane przekazało niezależne od białoruskich władz Centrum Wiasna, które publikuje w internecie listę ponad stu nazwisk osób zatrzymanych lub zaginionych.
Do starć z milicją i OMON-em doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w Mińsku, Witebsku, Grodnie i innych miastach Białorusi tuż po zakończeniu wyborów i ogłoszeniu oficjalnego sondażu exit poll. Według badania w wyborach zwyciężył obecny szef państwa Alaksandr Łukaszenka uzyskując ponad 70 proc. głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska mniej niż 10 proc. głosów.