Białoruś nie przestaje protestować. Strajkują zakłady, ludzie wychodzą na ulice już od rana
Czwartek jest pierwszym dniem, kiedy protesty rozpoczęły się na Białorusi już od godzin porannych. Główną arterią Mińska idzie marsz kobiet, ludzie wychodzą na ulice w różnych częściach miasta. Na razie są to grupy od kilkudziesięciu do kilkuset osób.
Białoruś. Strajkują zakłady
- Dymisja władz państwa, zaprzestanie przemocy, uwolnienie więźniów politycznych, przeprowadzenie ponownych uczciwych wyborów - to według relacji niezależnej "Naszej Niwy" żądania protestujących pracowników zakładów samochodowych Biełaz przedstawione burmistrzowi Żodzina.
W internecie pojawiły się informacje o protestach w zakładach Grodno-Azot, Grodnożiłstroj, Terrazit, na Rynku Lidzkim, w zakładach Biełmiedprieparaty. Protestują pracownicy Filharmonii Państwowej, którzy w czwartek przed budynkiem filharmonii odśpiewali chórem pieśń "Mohutny Boża" (Boże Wszechmogący). Na ulice wyszli pracownicy szpitala nr 1 i nr 6 w Mińsku.
Sieci społecznościowe są pełne zdjęć i nagrań z różnych miejsc Mińska, gdzie gromadzą się ludzie. W niektórych punktach są to kobiety z kwiatami, gdzie indziej mieszkańcy tworzą łańcuchy solidarności.
Białoruś. Świadectwa zatrzymanych
Radio Svaboda publikuje relacje osób, które trafiły do aresztów i już zostały z nich wypuszczone. Są to często dramatyczne opowieści ludzi, którzy zostali pobici. Jest m.in. świadectwo rodziców 16-letniego chłopca, którego milicja "zwróciła" rodzicom ciężko pobitego. Jego ojciec przyznał, że słyszał dochodzące z komisariatu "krzyki bitych ludzi". Rodzice przywieźli syna prosto do szpitala. Jak mówili, został zatrzymany, gdy w centrum miasta na przystanku czekał na autobus.
22-letni Aleksej opowiadał z kolei, że wracał ze znajomymi do domu, kiedy cała trójka została zatrzymana. - Zabrali nas do więźniarki i zaczęli bić. Pięściami, nogami. Cały czas nas wyzywali. Niczego nie wyjaśnili - relacjonował. Jak mówiły, słyszał, że jest "faszystą, najemnikiem, który zdradził ojczyznę, sterowanym z Polski, że trzeba go postawić pod ścianą i rozstrzelać".
Białoruś. Protesty po wyborach prezydenckich
Protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów trwają od niedzieli. Zatrzymano już, w tym w wielu przypadkach - brutalnie, blisko 7 tys. osób. Wiadomo również, że co najmniej dwie osoby zginęły.