Witold Jurasz o sytuacji na Białorusi: Nie wykluczam, że mniejsza skala terroru to cisza przed burzą

Przeczekanie, użycie siły wobec protestujących czy dokooptowanie kogoś do systemu - między innymi takie scenariusze na rozwój sytuacji na Białorusi przewidywał na antenie TOK FM Witold Jurasz, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych i dziennikarz portalu Onet.pl. Jego zdaniem Łukaszenka "nie jest psychicznie gotowy" na oddanie władzy.
Zobacz wideo

W jednym z ostatnich wywiadów Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że nie zamierza już startować w nowych wyborach prezydenckich na Białorusi, jeśli do takich by doszło. Przypomnijmy - powtórzenie wyborów i przeprowadzenie ich w sposób demokratyczny i transparentny jest jednym z głównych postulatów strajkujących od dwóch tygodni Białorusinów. 

Zdaniem Witolda Jurasza nowym kandydatem opozycji najprawdopodobniej byłby Wiktor Babaryka, wieloletni prezes białoruskiego Belgazprombanku. - O ile oczywiście reżim wypuści go z aresztu - nadmienił Jurasz. - Drugą postacią, która wydaje się wysuwać na czoło, jest Paweł Łatuszka, minister kultury, były ambasador we Francji, ale również i w Polsce. To człowiek, który przeszedł na stronę protestujących - podał prezes Ośrodka Analiz Strategicznych.

Jurasz przekonywał jednak, że białoruski reżim "nie wydaje się gotowy" do tego rodzaju ustępstw, którym są ewentualne nowe wybory prezydenckie. - Choć ja nie wiem, czy on [reżim - red.] rzeczywiście nie padnie. Przewidywanie sukcesu rewolucji to jest zadanie trudne i może zdarzyć się coś takiego, jakiś głupi ruch ze strony władz, jakaś zupełnie niebywała przemoc, która spowoduje wybuch społeczny i za dwa dni tego reżimu nie będzie. Jednak na tę chwilę nic na to nie wskazuje - tłumaczył gość Macieja Zakrockiego.

Zaznaczał też, że liczba ludzi związanych z reżimem, która przechodzi na stronę protestujących, "nie jest na razie imponująca". Jego zdaniem Łukaszenka cały czas zachował kontrolę nad siłami specjalnymi i aparatem represji. - Nie wykluczam żadnej opcji, łącznie z taką, w której ten spokój ostatnich dni to poluzowanie i ta mniejsza skala terroru to jest jedynie cisza przed burzą - przestrzegał Witold Jurasz.

Podcast jest zablokowany? Za 5 złotych odblokujesz wszystkie!

Sierakowski: Stawiałbym, mimo wszystko, że ten reżim upadnie

Drugi gość Macieja Zakrockiego - przebywający na Białorusi Sławomir Sierakowski - przekonywał jednak, że atmosfera w Mińsku jest iście rewolucyjna. - Może nie w tym sensie, że ludzie są gotowi wskakiwać na barykady, choć pewnie też są, ale oni "chodzą dwa metry nad ziemią" i to jest naprawdę specyficzny moment - powiedział. Mówił, że entuzjazm młodych protestujących jest niesamowity. Podkreślał, że niezwykłe jest też to, jak ogromnego wsparcia ci ludzie udzielają sobie nawzajem, jak się lubią i jak kulturalni są wobec siebie. Mówił też oczywiście o skali protestów. Przypomnijmy, w niedzielę na ulice Mińska znów wyszło około 200 tysięcy osób.

- To, że po wszystkich groźbach Łukaszenki, który mówi, że KGB zrobi z nimi porządek, tego samego dnia pod KGP protestuje tysiące kobiet, a następnego dnia wychodzi już 100 czy 200 tysięcy ludzi, jest naprawdę niesamowite - mówił Sierakowski. Czy ludzie się nie boją? Boją, ale - jak dodał - ta atmosfera strachu trwa dzień, może dwa. Potem na ulice wychodzą kobiety, a za nimi już wszyscy inni. 

- Skala przejść z aparatu przemocy [do protestujących - red.] rzeczywiście nie jest duża - przyznał Sierakowski, odnosząc się do słów Jurasza. - Ale proszę pamiętać, jakie kary za to grożą. Poborowy, który rzuci broń i odepnie pagony idzie na lata do więzienia - nadmienił.

Pytany o to, co się może stać na Białorusi - Sierakowski przyznał, że bardzo trudno to przewidzieć. - Stawiałbym, mimo wszystko, że ten reżim upadnie - powiedział. 

Co dalej z Białorusią? Jurasz wskazuje możliwe scenariusze

Odnosząc się do skali protestów na Białorusi, Witold Jurasz przyznał, że ona "jest rzeczywiście niebywała". - Czegoś takiego przez 30 lat na Białorusi nie było - mówił. - W tym sensie można powiedzieć, że ten reżim się w jakimś sensie już skończył. Mam wrażenie, że Łukaszenka sam siebie pokonał. On stracił charyzmę, stracił wyczucie nastrojów, co zresztą nie jest dziwne - mówił dalej Jurasz. Przypomniał, że od momentu objęcia przez Łukaszenkę władzy w kraju minęło 26 lat. Przez ten czas zdążyło wyrosnąć nowe pokolenie, którego on zupełnie nie zna, nie czuje. - On nie korzysta samodzielnie z internetu, więc nie wykluczam, że sam jest zaskoczony tymi protestami. Ale jednak władzę wciąż ma - powiedział.

Dopytywany o możliwe scenariusze, Jurasz wskazał na kilka rozwiązań. - Jest scenariusz, w którym Łukaszenka zdecyduje się przeczekać i to okaże się skuteczne, bo protesty będą słabnąć, choć na tę chwilę nic na to nie wskazuje - zaznaczył. - Możliwe, że użyje siły. To jest zresztą optymalny scenariusz z punktu widzenia Moskwy, dlatego że oznacza sankcje ze strony Unii Europejskiej, a to jest dla Rosji dobre, bo oznacza izolację Białorusi - dodał. - I jest też, w jakiejś odległej perspektywie, scenariusz dokooptowania kogoś do systemu, bo nie sądzę, by Łukaszenka był psychicznie gotowy na manewr, w którym realnie władze oddaje - podsumował prezes Ośrodka Analiz Strategicznych.

TOK FM PREMIUM