Szwecja wprowadziła w końcu prawo epidemiczne. Czy to przyznanie się do błędu?

Co oznacza wprowadzenie w Szwecji prawa pandemicznego? - Po raz pierwszy oddano moc decyzyjną politykom. Wcześniej podstawą szwedzkiej strategii było, że to raczej naukowcy dyktowali rządowi, co jest wskazane, co jest możliwe i jakie zalecenia należy wydać - tłumaczył w TOK FM prof. Kazimierz Musiał z Instytutu Skandynawistyki i Fennistyki Uniwersytetu Gdańskiego.
Zobacz wideo

Szwedzki model walki z pandemią od początku budził wiele kontrowersji. Opierał się on wyłącznie na zaleceniach epidemiologów, nie na zakazach i karach. W Szwecji nigdy nie wprowadzono lockdownu, do dziś działają np. restauracje, choć obowiązuje w nich limit liczby gości oraz zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 20.

Szwecja długo nie miała nawet prawnych możliwości wprowadzenia radykalnych obostrzeń. Zmieniło się to 8 stycznia, gdy szwedzki parlament przyjął w końcu prawo pandemiczne.

Jak tłumaczył w TOK FM prof. Kazimierz Musiał, trudno mówić o tym, że nowe szwedzkie prawo jest "łagodne" albo "ostre" - bo jest ono przede wszystkim elastyczne. Obecnie restrykcje (choćby dotyczące wspomnianych już restauracji) nie są tak poważne, jak w innych krajach UE. Jednak uchwalone przepisy dają władzom możliwość szybkiego wprowadzenie kolejnych ograniczeń, jeśli dane o liczbie zakażeń będą alarmujące.

- Jak bardzo fakt, że ostatecznie Szwecja przyjęła prawo pandemiczne, wskazuje na to, że początkowo zarządzano tam pandemią w sposób kompletnie nieodpowiedzialny? - zastanawiał się Jakub Janiszewski.

Jego gość przyznał, że zmiana w podejściu Szwedów jest głęboka. - Po raz pierwszy oddano moc decyzyjną politykom. Wcześniej podstawą szwedzkiej strategii było, że to raczej naukowcy dyktowali rządowi, co jest wskazane, co jest możliwe i jakie zalecenia należy wydać - tłumaczył jej istotę.

Nie zrezygnowano jednak z innego ważnego elementu modelu szwedzkiego - przekonania, że należy dostarczać obywatelom rzetelnych, jasnych i uczciwych informacji. Sprawą, która interesuje teraz Szwedów najmocniej, są oczywiście szczepionki przeciw COVID-19, zwłaszcza ich potencjalne efekty niepożądane. Jak mówił prof. Musiał, praktycznie codziennie w szwedzkiej prasie ukazuje się artykuł na ten temat.

- Mówi się o tym otwarcie, aczkolwiek nie panikuje. To jest chyba największa różnica między Szwecją a innymi krajami. Ponieważ debata jest otwarta, nie rodzą się żadne teorie spiskowe - podsumował ekspert.

TOK FM PREMIUM