Aleksiej Nawalny wrócił do Rosji. Opozycjonista został zatrzymany

Samolot lecący z Berlina do Moskwy z Aleksiejem Nawalnym na pokładzie został skierowany na lotnisko zapasowe; jest to port lotniczy Szeremietiewo. Po godzinie 18 czasu polskiego samolot z opozycjonistą wylądował.
Zobacz wideo

Po godzinie 18 samolot z Nawalnym wylądował na płycie lotniska Szeremietiewo. - Samolot z Berlina, którym wracał do Moskwy rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny, wylądował w niedzielę wieczorem na lotnisku Szeremietiewo - poinformowała rzeczniczka polityka Kira Jarmysz na Twitterze.

 

Federalna Służba Więzienna (FSIN) oznajmiła, że Nawalny został zatrzymany podczas przechodzenia kontroli paszportowej. Służby zaznaczyły, że za Nawalnym wysłany został list gończy.

Jak przekazała TV Dożd, policjanci podeszli do Nawalnego, gdy przechodził kontrolę paszportową. Polecili mu, by poszedł z nimi i odmówili wyjaśnienia, czy jest zatrzymany. Nie pozwolili, by towarzyszyła mu jego adwokat Olga Michajłowa, która razem z Nawalnym przyleciała z Berlina.

Jak podała w niedzielę FSIN, sąd "określi dalszy środek zapobiegawczy", a Nawalny "do decyzji sądu będzie znajdował się w areszcie". FSIN nie wyjaśniła, kiedy zapadnie decyzja sądu.

Przekierowany na inne lotnisko

Samolot miał lądować na lotnisku Wnukowo, lecz został przekierowany w ostatniej chwili na Szeremietiewo, odległe o ponad 40 km. Tymczasem na Wnukowie oczekiwali przybycia Nawalnego jego zwolennicy oraz funkcjonariusze policji, w tym sił specjalnych - OMON.

W pewnym momencie funkcjonariusze omonowcy usunęli z terminalu grupę ludzi. Policja zatrzymała co najmniej pięć osób, w tym dziennikarzy. Do zatrzymań doszło także przed wejściem do budynku.

Nawalny wraca do Rosji

Na pokład samolotu Nawalny i jego żona - Julia, weszli krótko przed odlotem. Zanim zajęli miejsca, zostali otoczeni przez filmujących ich telefonami komórkowymi innych pasażerów, którzy wstali ze swoich miejsc, w tym przez licznych dziennikarzy. Rozległy się oklaski i pytania w języku rosyjskim i angielskim. Na pytanie, czy czuje się bohaterem, Nawalny odparł, że czuje się "obywatelem Rosji, który ma pełne prawo, by powrócić do domu". Powiedział także, że nie boi się wrócić do Rosji.

Na pytanie, czy pojawią się nowe materiały śledcze, odparł: "oczywiście; właśnie po to wracam".

Według danych serwisu Flightradar rejs, którym wraca Nawalny, był najliczniej obserwowanym w danym momencie przez internautów na tym serwisie. Nawalny i jego żona nie rejestrowali się na rejs osobiście - ich paszporty przynieśli do rejestracji funkcjonariusze niemieckiej policji. Na płytę lotniska zostali przywiezieni samochodem wprost do samolotu, bez przechodzenia przez terminal.

Niezależne media w Rosji przekazały, że wylot z Berlina opóźnił się również w związku z incydentem na pokładzie: zanim Nawalny wszedł do samolotu, wyprowadzono z niego pasażera, który zaczął przeklinać i wyzywać personel.

Nawalny wraca do Moskwy z leczenia w Niemczech, dokąd trafił w stanie krytycznym po użyciu przeciwko niemu w Rosji bojowego środka chemicznego.

Prokuratura Moskwy ostrzegła przed zgromadzeniem na Wnukowie odbywającym się bez zezwolenia, a władze portu lotniczego nie pozwoliły na pracę mediów, powołując się na względy epidemiczne. W niedzielę ograniczono wejście na teren lotniska - do terminalu wpuszczani byli tylko pasażerowie z biletem.

Strefa przylotów międzynarodowych została odgrodzona od pozostałych pomieszczeń terminalu. Według kanału Baza na komunikatorze Telegram na lotnisku pełni służbę około 100 policjantów.

Posłuchaj podcastu!

TOK FM PREMIUM