Norwegia bada, czy zgony 23 osób miały związek ze szczepieniem. "To nie byli młodzieńczy, żwawi staruszkowie"
Rząd Norwegii ogłosił w sobotę zamknięcie Oslo oraz dziewięciu okolicznych miejscowości w związku z wykryciem w gminie Nordre Follo ogniska brytyjskiego szczepu koronawirusa. Na skutek zakażenia tym wariantem zmarły dwie osoby.
Od soboty do 31 stycznia w objętej lockdownem części kraju obowiązuje 13 nowych obostrzeń, m.in. całkowity zakaz zgromadzeń i prywatnych spotkań. W związku z wykryciem ogniska, Szwecja zdecydowała się zamknąć granicę z Norwegią. - Do tej pory to Norwegowie bali się Szwedów i pomstowali na nich, że są za mało zdyscyplinowani, że mają zbyt rozwiązłe reguły gry w tym teatrze covidowym - zauważyła prof. Nina Witoszek-Fitzpatrick. Dodała, że zamknięcie granicy "jest dla Norwegów ciosem", bo wielu z nich ma w Szwecji domy letnie.
Lockdown Oslo i odcięcie dostępu do szwedzkich dacz nie są obecnie jedynymi problemami Norwegów. Postępy norweskiego programu szczepień przeciw COVID-19 są bardzo powolne. Co gorsza, niedługo po podaniu szczepionki zmarło 23 pensjonariuszy norweskich placówek opiekuńczych. Każdy z nich miał ponad 80 lat. Norweska Agencja Medyczna bada, czy zgony mogły mieć związek ze szczepieniem.
- Okazuje się, że wszystkie osoby, które zmarły po tej pierwszej dawce, były bardzo schorowane. To nie byli tak zwani "młodzieńczy", żwawi staruszkowie, jakich jest wielu w Norwegii. Nie wiadomo wciąż, czy ta dawka szczepienia je, że tak powiem, "dobiła", czy zmobilizowała organizm do nadmiernego wysiłku, takiego, że nie dał rady. To mógł być też przypadek - tłumaczyła prof. Witoszek-Fitzpatrick.
Gościni TOK FM zapewniła, że mimo tych trudności, sytuacja pandemiczna w Norwegii nie jest wcale tragiczna. Kraj wypada bardzo dobrze, jeśli chodzi o statystyki zgonów. Od początku pandemii z w związku z COVID-19 zmarło tam zaledwie 548 chorych (w Norwegii żyje ok. 5,4 mln osób).
Prof. Witoszek-Fitzpatrick przytoczyła artykuł według którego, w Norwegii w czasie pandemii dodatkowo spadła umieralność na inne choroby, zwłaszcza na grypę. Jej zdaniem to zasługa tego, że "społeczeństwo norweskie jest bardzo zdyscyplinowane" i w mig przyswoiło zasady dotyczące m.in. dystansu społecznego czy higieny. - Nagle okazało się, że to jest bardzo czysty naród, wszyscy cały czas myją ręce - śmiała się prof. Witoszek-Fitzpatrick.