Czechy. Szok po decyzji parlamentu, który nie przedłużył lockdownu. "Będzie można otworzyć prawie wszystko"
Posłowie czeskiego parlamentu odrzucili w czwartek wniosek rządu premiera Andreja Babisza o przedłużenie stanu wyjątkowego, wprowadzonego z powodu pandemii COVID-19. Jak tłumaczył Jakub Medek, dziennikarz TOK FM i znawca Czech, opozycja od wielu miesięcy zarzucała rządowi, że nie ma planu na walkę z koronawirusem. - Stan nadzwyczajny był przedłużany z miesiąca na miesiąc. Traktowano to jako protezę, a jednocześnie bombę atomową, czyli narzędzie mające szerszy zasięg, niż potrzeba. Opozycja w większości była przeciw kolejnym wnioskom rządu mniejszościowego Babisza, ale dzięki poparciu komunistów jakoś udawało się je przegłosować. Teraz ci się zbuntowali, bo rząd obiecywał ustępstwa, czyli otwarcie stoków narciarskich, ośrodków turystycznych czy przywrócenie nauczania w szkołach. Mieli dość tego, że żyrowali stan nadzwyczajny, a rząd nie dotrzymywał słowa - opowiadał Medek.
Czytasz? Zacznij SŁUCHAĆ! Teraz możesz zrobić to za 1 zł
Zdaniem Medeka wszystko wskazuje na to, że u naszych południowych sąsiadów zapanuje po niedzieli "sanitarny chaos". - Większość obostrzeń i dość ostry - w porównaniu z Polską - lockdown bazuje właśnie na przepisach o stanie nadzwyczajnym, a te w nocy z niedzieli na poniedziałek przestaną obowiązywać - mówił Medek.
Wyliczał, że zniknie godzina policyjna w nocy, dopuszczone będzie też swobodne przemieszczanie się. - Zniknie zakaz funkcjonowania większości sklepów. Będzie można otworzyć hospody, restauracje, bary, fryzjerów. W zasadzie wszystko - wskazał dziennikarz. Jego zdaniem dopiero teraz do Czechów zaczyna dochodzić, jakie konsekwencje może mieć decyzja posłów. - Tak wynika z obserwacji opinii publicznej. W ostatnim czasie dużo było utyskiwań na obostrzenia, powtarzano, że trzeba je znieść. Natomiast teraz zapanował szok - relacjonował Medek.
Konsekwencje nagłego zakończenia lockdownu w Czechach już teraz są wymierne. Od niedzieli Niemcy zdecydowali się praktycznie w pełni zamknąć granicę ze swoim sąsiadem. Chodzi nawet o pracowników transgranicznych - poza tymi, którzy wspomagają niemiecką służbę zdrowia. Medek zaznaczył, że choć faktycznie sąsiedzi patrzą na Czechy z niepokojem, był jeszcze inny powód takiej decyzji. - W czeskich powiatach graniczących z Niemcami duża część nowych przypadków zakażeń to wariant brytyjski wirusa. Bardziej zaraźliwy. Tutaj też należy szukać źródła decyzji Niemców - wskazał dziennikarz.
-
Orgia księży w Dąbrowie Górniczej. "Nie da się przejść obojętnie". Prezydent miasta zawiesza współpracę z diecezją
-
Świat opanowała nowa epidemia. Wywołał ją wirus wysokiej inflacji i kryzysu kosztów życia
-
Mateusz ma 16 lat i nazywają go "agentem Putina". "Rówieśnicy grożą, że połamią mu nogi"
-
Dwie strzelaniny w Rotterdamie. Policja: Liczne ofiary śmiertelne
-
Latarnik Wyborczy nieobiektywny? "To nie jest nasza funkcja, żeby otwierać dyskusję"
- "Pudełko na buty" w centrum Warszawy skrywa nie jeden sekret. "Odpowiedź na instagramerskie potrzeby"
- Co dalej w Polsce z węglem? "Możemy być zieloną wyspą, nie brunatną plamą na mapie Europy"
- "Jesteśmy zakładnikami pornograficznej polityki". Symetryści o stanie gry przed wyborami i relacjach z Ukrainą
- TVP płynnie przechodzi od reparacji do antysemityzmu. "Narcystyczna wizja historii"
- Tragedia w przedszkolu w Zabierzowie. Czterolatek wpadł do studni. Chłopiec nie żyje