Chcą sprowadzić do kraju żony i dzieci dżihadystów. "Problematyczny i bardzo odważny eksperyment"
Duński rząd ogłosił, że sprowadzi do kraju trzy posiadające duńskie obywatelstwo kobiety i 14 dzieci z kurdyjskich obozów jenieckich w północnej Syrii. Kobiety te wspierały Państwo Islamskie i - jak zapowiedział tamtejszy minister sprawiedliwości - po przyjeździe muszą zostać "ukarane tak surowo, jak to tylko możliwe".
Po wylądowaniu w Danii kobiety mają być aresztowane na podstawie prawa antyterrorystycznego, a dzieci - objęte opieką mającą przeciwdziałać ich radykalizacji. Ponadto duńskie władze chcą przyjąć kolejną piątkę dzieci duńskiego pochodzenia, ale bez ich matek. Kobiety odmawiają na to zgody.
Dr Magdalena el Ghamari, która na antenie TOK FM komentowała tę sprawę, przyznała, iż "Dania w zasadzie jako jedyna ze wszystkich państw Unii Europejskiej podjęła oficjalne środki i zbudowała pewną strategię deradykalizacji dzieci z obozów w Syrii". Choć wspomniała, że już wcześniej takie próby były podejmowane, np. we Francji, gdzie - jak mówiła ekspertka - powstał w tym celu specjalny ośrodek. Nie działał jednak zbyt długo, ponieważ "młodzież z niego uciekła".
Dr el Ghamari zwróciła uwagę na kilka wątpliwości. Po pierwsze - na piątkę dzieci, które mają zostać sprowadzone do Danii bez matek. Jak mówiła, istnieje obawa, że ktoś w przyszłości będzie ich szukał albo - w drugą stronę - że dorastające dzieci same zaczną szukać kontaktu z dawnym środowiskiem.
Po drugie podkreślała, że kobiety wspierające Państwo Islamskie raczej nie żałują tego, co robiły. - To nie są osoby, które wyrażają jakąkolwiek skruchę. (...) Jako Europa możemy nie przypilnować ich na tyle, by nie radykalizowały innych osób i przede wszystkim, by nie wywierały wpływu na własne dzieci - przestrzegała.
Deradykalizacja islamskich dzieci
Jeśli chodzi o deradykalizację sprowadzonych dzieci - ma ona się odbywać poprzez ich adopcję do różnych duńskich rodzin. - Są to dzieci w wieku od kilku miesięcy do kilkunastu lat. Najstarszy ma chyba 16 lat - wskazała gościni TOK FM. Jak dodała, ich deradykalizacja może być trudna, ponieważ są to osoby, które mówią jednym językiem, pochodzą z jednego regionu i w Danii szybko mogą się nie utożsamiać ze środowiskiem, w jakim się znajdą.
Dr el Ghamari zwróciła też uwagę, że w duńskich mediach i różnych analizach dotyczących bezpieczeństwa mówi się (choć nie jest to oficjalnie potwierdzone), że te trzy kobiety, które maja być ściągnięte do kraju, nie są jedyne i że wcześnie już "Dania ściągnęła rzeszę bojowników, które mają duńskie obywatelstwo". - Możemy to wszystko traktować w kategoriach pewnego eksperymentu i wydaje mi się on dość problematyczny i bardzo odważny - wskazała dr el Ghamari.
-
Poseł Rutka cytuje hejterskie teksty z TVP. O kim mowa? Karolina Lewicka zgadła od razu
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
-
Dawid Kubacki kończy sezon. "Nie to jest teraz najważniejsze"
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Xi Jinping w Moskwie. "Będzie kupa frazesów o przyjaźni, współpracy". Co wyniknie z "napinania muskułów"?
- Francja. Rząd zostaje. Zabrakło 9 głosów do uchwalenia wotum nieufności
- Xi Jinping namówi Putina do pokoju z Ukrainą? "To tylko dobra wymówka"
- "Ropa coraz tańsza przez banki". Jak bałagan na zagranicznych rynkach bankowych przekłada się na nasze portfele
- "Margin Call": film zamiast podręczników do Business English
- "Wizyta Putina w Mariupolu to teatrzyk". Ekspertka o "wiosce putinowskiej"