Po co Węgrom referendum o ustawie anty-LGBT? "Chodzi o to, aby gra toczyła się na warunkach Orbana"
Zdaniem Komisji Europejskiej ustawa prowadzi do dyskryminacji środowisk LGBT, a młode osoby zostaną przez nią pozbawione dostępu do informacji o mniejszościach seksualnych. Węgry dostały dwa miesiące na odpowiedź do zastrzeżeń Komisji. W referendum, które zapowiedział Viktor Orban, zadanych zostanie pięć pytań, w tym następujące: Czy jest Pan/i za tym, by małoletnim dzieciom organizowano w instytucji oświatowej bez zgody rodziców zajęcia prezentujące orientacje seksualne?
Adam Balcer, autor podcastu Babel na portalu tokfm.pl, ekspert związany z Uniwersytetem Warszawskim i Kolegium Europy Wschodniej, zwracał uwagę, że w przyszłym roku odbędą się na Węgrzech wybory, a Viktor Orban "lubi politykę polaryzacji" i swój elektorat mobilizuje "straszeniem LGBT". Poza tym ustawa z czerwca podzieliła opozycję. - Tak samo to referendum może skonfrontować Węgrów i podzielić opozycję - przewidywał gość TOK FM.
- Pytanie kluczowe jest, kto bardziej zmobilizuje swój elektorat - zaznaczał Balcer. - Chodzi też o to, aby gra toczyła się na warunkach Orbana, żeby to właśnie był temat kampanii. Wiadomo, że on woli rozmawiać o tym, a nie jak Węgry sobie poradziły z covidem, o Pegasusie nie chce rozmawiać - zauważał. Podkreślał też, że węgierskie media są przez międzynarodowe organizacje za jedynie częściowo wolne, ludzie "żyją w bańkach medialnych", a co za tym idzie węgierskiej opozycji jest trudno przebić się ze swoim przekazem.
"Stawką jest przyszłość naszych dzieci. Nie możemy ustąpić"
Viktor Orban w nagraniu zamieszczonym na Facebooku zarzucił instytucjom unijnym, że nadużywają swojej władzy, domagając się zmian w przepisach o ochronie dzieci. - Tam działacze LGBT wchodzą do przedszkoli i szkół i to oni prowadzą wychowanie seksualne. Chcą tego samego u nas i dlatego brukselscy biurokraci grożą i inicjują procedury o naruszeniu zobowiązań, czyli nadużywają swojej władzy - oznajmił.
Podkreślił też, że węgierskie ustawy nie dopuszczają seksualnej propagandy w przedszkolach, szkołach, w telewizji i reklamach, a "Bruksela domaga się zmian w ustawie o edukacji i w przepisach o ochronie dzieci". - Stawką jest przyszłość naszych dzieci, dlatego nie możemy ustąpić w tej kwestii. Gdy presja na nasz kraj jest tak ogromna, Węgry jest w stanie ochronić tylko wspólna wola narodu -uzasadnił rozpisanie referendum.
Pozostałe pytania w referendum będą następujące: "Czy jest Pan/i za tym, by wśród małoletnich dzieci popularyzowano zabiegi zmiany płci?"; "Czy jest Pan/i za tym, by także dla małoletnich dzieci dostępne były zabiegi zmiany płci?"; "Czy jest Pan/i za tym, by małoletnim dzieciom pokazywano bez ograniczeń seksualne treści medialne mające wpływ na ich rozwój?" oraz "Czy jest Pan/i za tym, by małoletnim dzieciom pokazywano treści medialne prezentujące zmianę płci?".
KE wszczyna postępowanie. "Szereg restrykcyjnych i dyskryminacyjnych środków"
W ustawie, którą parlament Węgier przyjął 15 czerwca, zapisano, że szkolne zajęcia podejmujące kwestie seksualności nie mogą propagować zmiany płci ani homoseksualizmu. Takie zajęcia poza pedagogami szkolnymi będą mogły prowadzić tylko osoby i organizacje występujące w oficjalnym, aktualizowanym rejestrze. Ponadto państwo ma "chronić prawo dziecka do zachowania tożsamości odpowiadającej płci w chwili urodzenia". W ustawie zakazano też udostępniania osobom poniżej 18. roku życia treści pornograficznych, a także popularyzujących zmianę płci zapisanej w chwili urodzenia, jak również homoseksualizm.
Jak podała w czwartek KE, postępowanie o naruszenia prawa UE przeciwko Węgrom dotyczy ustawy, która określa "szereg restrykcyjnych i dyskryminacyjnych środków", a w szczególności zakazuje dostępu lub ogranicza dostęp osobom poniżej 18. roku życia do treści, które promują i przedstawiają tzw. rozbieżność w stosunku do tożsamości odpowiadającej płci w chwili urodzenia, zmianę płci lub homoseksualizm oraz obowiązku zamieszczenia specjalnej adnotacji na książce dla dzieci zawierających treści LGBTIQ".
Władze Węgier mają dwa miesiące na ustosunkowanie się do zastrzeżeń przedstawionych przez KE. W przeciwnym razie KE może podjąć decyzję o przejściu do kolejnego etapu procedury, a w dalszej kolejności o skierowaniu sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
-
"Lex Tusk" to "chamówa na wygrywanie wyborów" i "sanacja 2.0". Czy komisja stanie się memem?
-
W co gra Ukraina ws. kontrofensywy? "Być może za dużo się spodziewamy"
-
Kto stoi za atakiem dronów na Moskwę? Trzy możliwe wersje. "Każda fatalna dla Rosji"
-
"Mężczyźni trzymali ją za włosy i gwałcili, a matka patrzyła. Czasem się uśmiechała". Dramat małych uchodźców z Ukrainy
-
W wypadku pod Ostrowcem zginęło pięcioro krewnych, wracali z wesela. Policja informuje o zatrzymaniu 38-latka
- "Nie ma lex anty-Tusk, jest lex anty-Putin". Czarnek: Tusk sam się w to wkomponowuje
- Rotnicka komentuje zapowiedź startu Giertycha do Senatu. "Nie wiem co nim kierowało, nie jestem psychologiem"
- Prof. Pyrć odchodzi z Narodowej Rady Rozwoju. To protest przeciwko decyzji Andrzeja Dudy ws. "lex Tusk"
- Cień Rosji w tle wielkiej fuzji Orlenu z Lotosem? "W tej transakcji jest wiele znaków zapytania"
- Kto weźmie udział w marszu 4 czerwca? Jest decyzja Hołowni i Kosiniaka-Kamysza