Kijów. Ciało białoruskiego aktywisty znalezione w parku
Jak poinformowała policja z Kijowa, powieszone ciało znaleziono w jednym z miejskich parków nieopodal miejsca zamieszkania Witala Szyszoua. Policja zabezpieczyła na miejscu telefon i rzeczy osobiste ofiary.
Wszczęto śledztwo z artykułu kodeksu karnego dotyczącego zabójstwa. Podkreślono, że będą badane wszystkie wersje, w tym upozorowanego na samobójstwo morderstwa. Pełen obraz zdarzeń będzie ustalony po przesłuchaniu świadków, analizie nagrań z kamer monitoringu i przeprowadzeniu ekspertyz oraz eksperymentów śledczych - dodano.
Policja apeluje do wszystkich, którzy znali ofiarę, o informacje w sprawie ostatnich tygodni jego życia, jego stanu emocjonalnego, możliwych gróźb.
Wital Szyszou nie żyje
Szyszou zniknął w poniedziałek podczas joggingu. Kontakt z aktywistą urwał się rano. Jak informował Biełsat, znajomi Witala Szyszoua informowali, że wcześniej mężczyzna był śledzony podczas swoich porannych treningów. Jego i jego dziewczynę mieli zagadywać "podejrzani ludzie".
Jak poinformował Białoruski Dom, którym kierował Szyszou, nie można było połączyć się z jego numerem telefonu, a z aparatu wykonano kilka głuchych połączeń. Urządzenie nie miało włączonej opcji śledzenia lokalizacji (konta Google) - wskazała organizacja. Przeszukano miejsce, w którym zazwyczaj biegał, ale nie znaleziono żadnych śladów.
Wieczorem organizacja przekazała, że na nagraniach z monitoringu widać, jak mężczyzna o godz. 9 wychodzi z domu pobiegać, a godzinę później powinien być z powrotem.
Jurij Szczuczko z Białoruskiego Domu, który uczestniczył w poszukiwaniach, powiedział telewizji Current Time, że na twarzy Szyszoua były ślady pobicia. Dodał, że w ostatnich dniach Szyszou "coś podejrzewał" i prosił, by zadbać o jego bliskich, jeśli coś mu się stanie.
- To stary schemat. Powieszony człowiek ze śladami pobicia na twarzy. Nic nie zginęło - powiedział aktywista. Według niego aktywni członkowie Białoruskiego Domu otrzymywali informacje, że na Ukrainę "przybywają osoby z sił specjalnych i innych jednostek Białorusi w celu ich fizycznej likwidacji". - W tym od Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przychodziły takie informacje. Mówili, żebyśmy byli bardziej uważni, bo działa tu sieć agentów KGB Białorusi i wszystko jest możliwe - wskazał Szczuczko.
Znajomi Szyszoua mówili, że wcześniej zauważał on, że był śledzony podczas biegania, a do niego i jego dziewczyny podchodzili podejrzani ludzie i próbowali nawiązywać z nimi rozmowę.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Opera na obrzeżach Łazienek Królewskich. Część mieszkańców oburzona. "Co oni robią?"
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
- "Jestem ultraortodoksyjną Żydówką i teściową leworęcznego rebego". O świecie europejskich chasydów w XXI wieku [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Od wkładek do butów po nowojorską giełdę. Tak najbrzydsze sandały świata doszły na szczyt
- Tusk: Wprowadzenie 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku to nadal oznacza także "trzynastkę" i "czternastkę"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach