USA przygotowują się na upadek stolicy Afganistanu. "Wszystko zmierza w złym kierunku"
Według obecnych i byłych urzędników USA zaznajomionych ze sprawą szybki rozpad bezpieczeństwa w Afganistanie spowodował rewizję już i tak ostrej oceny wywiadu przewidującej, że Kabul może zostać opanowany w ciągu 6-12 miesięcy od wyjścia z Afganistanu wojsk amerykańskich.
Jeden z urzędników, który podobnie jak inni wypowiedział się dla "Washington Post" pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział, że wojsko amerykańskie ocenia obecnie, iż załamanie może nastąpić w ciągu 90 dni. Inni mówili, że może ono nastąpić w ciągu zaledwie miesiąca. Część przedstawicieli władz USA wskazała, że chociaż nie jest upoważniona do omawiania oceny, widzą sytuację w Afganistanie jako bardziej tragiczną niż w czerwcu, kiedy przedstawiciele wywiadu wskazywali, że upadek może nastąpić już w ciągu sześciu miesięcy po wycofaniu sił USA.
- Wszystko zmierza w złym kierunku - powiedziała jedna z osób zaznajomionych z nową oceną wywiadu wojskowego.
Ponura perspektywa pojawia się, gdy talibowie, ośmieleni wyjściem wojsk USA, systematycznie od maja odbijali tereny z rąk afgańskich sił rządowych, w tym w ciągu ostatnich dni dziesięć stolic prowincji.
Joe Biden "nie żałuje" decyzji o wycofaniu wojsk
Prezydent USA Joe Biden podkreślił jednak we wtorek, że jego decyzja o wycofaniu sił amerykańskich nie podlega dyskusji. Zaznaczył, że pomimo słabych wyników militarnych Afgańczyków, "nie żałuje" swej decyzji o zakończeniu 20-letniej kampanii i nie rozważa zmiany planów w świetle zdobyczy terytorialnych talibów. - Patrzcie, wydaliśmy ponad bilion dolarów w ciągu 20 lat. Wyszkoliliśmy i wyposażyliśmy w nowoczesny sprzęt ponad 300 tys. członków afgańskich sił. Afgańscy przywódcy muszą się zjednoczyć - oświadczył Biden.
W miarę jak bezpieczeństwo w Afganistanie ulega ciągłej erozji, rozmowy w łonie amerykańskiego rządu zwróciły się w stronę ambasady USA w Kabulu i tego, czy Waszyngton powinien utrzymać ją otwartą i na jak długo. Na razie Departament Stanu zakomunikował, że jego stanowisko pozostaje niezmienione. - Oczywiście jest to wymagające środowisko bezpieczeństwa - przyznał we wtorek rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. - Codziennie oceniamy środowisko zagrożenia - dodał.
Przedstawiciel Pentagonu powiedział jednak, że wojskowi planiści od pewnego czasu zakładają, że ewakuacja amerykańskich dyplomatów i innego personelu niewojskowego z Afganistanu może być konieczna w krótkim czasie, a niektóre scenariusze przewidują upadek Kabulu w ciągu 30 do 90 dni.
Rzecznik Pentagonu John Kirby zakomunikował zaś, że zgodnie z polityką resort obrony nie omawia ocen wywiadu. - Jesteśmy świadomi pogarszających się warunków bezpieczeństwa w niektórych częściach kraju, ale żaden konkretny wynik nie jest nieunikniony - powiedział Kirby. - Będziemy nadal koordynować ataki lotnicze z siłami afgańskimi i przy wsparciu sił afgańskich w możliwym do wykonania miejscu i czasie - dodał.
Wraz z ostatecznym wycofaniem się amerykańskich wojsk, które ma się dopełnić 31 sierpnia, wsparcie USA dla Afgańczyków znacznie osłabło i jest obecnie prowadzone z daleka. Jeśli Biden nie zmieni polityki, ograniczone amerykańskie ataki powietrzne przeciwko talibom powinny zakończyć się w sierpniu, wraz z zakończeniem wycofywania wojsk. Kirby nie chciał spekulować, czy ta polityka może ulec zmianie - podał "WP".
Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki wskazała, że teraz ciężar odpowiedzialności spoczywa na afgańskich przywódcach. - Prezydent nadal wierzy, że nie jest nieuniknione, że talibowie przejmą Kabul lub kraj, i że muszą wykazać wolę polityczną, aby odeprzeć atak - przekazała Psaki. I zapewniła, że USA wciąż wspierają proces polityczny w Afganistanie, odnosząc się do trwających od dawna negocjacji między talibami i afgańskim rządem, które zostały odsunięte na dalszy plan w związku z ofensywą bojowników.
Psaki dodała, że Biden podjął decyzję o ostatecznym wycofaniu sił amerykańskich z Afganistanu ze świadomością potencjalnych konsekwencji. - Poprosił swój zespół o jasną ocenę, jakie mogą być ewentualne konsekwencje (wycofania) - powiedziała. - Poprosił ich (doradców), aby nie słodzili, poprosił ich, aby wyłożyli konkretnie i jasno, jakie mogą być konsekwencje - zaznaczyła.
Ofensywna rozpoczęła się, gdy siły międzynarodowe opuściły Afganistan
Talibowie rozpoczęli ofensywę w maju, gdy z kraju ostatecznie zaczęły wycofywać się wojska amerykańskie i siły zagraniczne, ale w ostatnich dniach ich działania nabrały tempa dzięki opanowaniu kilku ośrodków miejskich. Obecnie talibowie kontrolują 10 z 34 afgańskich stolic prowincji, w tym siedem na północy kraju, w regionie, który zawsze stawiał im opór - zwraca uwagę agencja AFP.
Na północy, gdzie siły bezpieczeństwa wydają się całkowicie zdemoralizowane, sytuacja staje się krytyczna, a prezydent Aszraf Ghani udał się w środę do stolicy prowincji Balch, Mazar-i-Sharif, na którą talibowie kierują teraz swoją uwagę, żeby zmobilizować tamtejsze siły afgańskie i skoordynować działania przeciwko bojownikom - podaje AFP.
Talibowie, którzy zbliżają się do Mazar-i-Szarif z kilku kierunków, zaatakowali we wtorek dzielnice na obrzeżach miasta, ale zostali odparci. Utrata Mazar-i-Szarif miałaby katastrofalne skutki dla rządu centralnego, który nie miałby już kontroli nad całą północną połową kraju. Pozwoliłoby to również talibom na przeniesienie ich wysiłków do innych regionów, a być może nawet do stolicy kraju, Kabulu - wieszczą eksperci.
Walki są zacięte i trwają w kilku innych stolicach, w tym w południowych miastach Laszkargah, stolicy Helmandu, i Kandahar, stolicy prowincji o tej samej nazwie, gdzie rząd afgański rozmieścił elitarne siły komandosów.
Administracja Bidena odmówiła podania szczegółów na temat miejsc, w których w ostatnich dniach siły USA przeprowadziły naloty, ale afgańscy urzędnicy mówili o bombardowaniach w prowincjach Kapisa i Helmand. "Afgańskie siły powietrzne przeprowadziły znacznie więcej ataków i w większej liczbie miejsc" - przekazali urzędnicy amerykańscy.
Bruce Riedel, były oficer CIA, który kierował przeglądem polityki USA wobec Afganistanu i Pakistanu dla prezydenta Baracka Obamy w 2009 r., powiedział, że sytuacja w Afganistanie "jest ponura, gorsza i doszło do niej szybciej, niż się spodziewano". Według niego "niebezpieczeństwo polega na tym, że impet ofensywy talibów przytłoczy afgański rząd i obrona Kabulu się załamie".
Posłuchaj:
DOSTĘP PREMIUM
- PiS nie zdąży zamieszać przy wyborach? Ekspert podaje ważne terminy i mówi o "ciszy legislacyjnej"
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- W czym tkwi sukces PiS? "Morawiecki to nie polityk, ale korporacyjny technokrata"
- Tortury w Barczewie to nie jest odosobniony przypadek? Machińska nie daje gwarancji. "Polska jest na zakręcie"
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- Co dalej w sprawie tortur w więzieniu w Barczewie? Ekspert: Obawiam się najgorszego scenariusza
- Lawina w Tatrach. Turysta przysypany śniegiem. Trwa walka o jego życie
- Willa plus. Jak Czarnek buduje "arkę" za miliony z budżetu. "PiS myśli, że ich grzeszki zostaną zakopane"
- Odmówili zakupu biletu dla dziecka. Chcieli je zostawić na lotnisku. "Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego"
- NIK zawiadamia prokuraturę ws. Krajowego Instytutu Mediów. "Taka skala nieprawidłowości nie zdarza się często"