"Mięso czarnego łabędzia jest pyszne i zdrowe". Jak koreański reżim szuka sposobu na kryzys żywnościowy

Przywódca Korei Północnej wzywa swoich obywateli, by do 2025 jedli mniej. Według doniesień medialnych, komunistyczne państwo pogrąża się w najgorszym od dziesięcioleci kryzysie żywnościowym. - Brak żywności to skutek zamknięcia granicy z Chinami. Pjongjang zarządza w ten sposób rozprzestrzenianiem się epidemii koronawirusa - podaje Radio Free Asia.

- Pojawiły się podejrzenia, że apel Kim Dzong Una, aby obywatele ograniczyli posiłki, sugeruje, że przywódca nie jest świadomy, jak poważna jest sytuacja żywnościowa - informuje Radio Free Asia.

Jednocześnie oficjalne komunistyczne media informują o wprowadzeniu do menu Koreańczyków mięsa czarnych łabędzi. Ma to być sposób na przezwyciężenie braków żywności i jest reklamowany jako znakomita metoda podniesienia jakości życia obywateli. - Czarne łabędzie są hodowane na skalę przemysłową w nowym ośrodku na jednej z największych w kraju fam drobiu - poinformowały państwowe media.

Urzędnicy, na których powołuje się agencja KCNA, twierdzą, że "smaczne" mięso czarnego łabędzia jest odpowiedzią na potrzebę dostarczania mieszkańcom "wyjątkowo zdrowej żywności". - Mięso czarnego łabędzia jest pyszne i ma wartość leczniczą - podawała rządowa północnokoreańska agencja.

Według doniesień medialnych, badania nad hodowlą czarnych łabędzi rozpoczęły się wiosną 2019 r., a służby wywiadowcze wskazywały na zdjęciach satelitarnych, że w kompleksie Kwangpho Duck prowadzony jest nowy projekt budowlany. Przedstawiciel resortu rolnictwa powiedział rządowym mediom już ubiegłym roku, że mięso czarnego łabędzia ma więcej białka niż inne i jest lżej strawne. Twierdził również, że ma  właściwości "przeciwnowotworowe".

Nie jest jasne, czy i kiedy władze Korei Północnej planują uruchomienie kolejnych hodowli, ani w jaki sposób mięso czarnych łabędzi ma być rozprowadzane po kraju.

Niedożywiona jest blisko połowa społeczeństwa

W ubiegłym roku Korea Północna doświadczyła gwałtownych powodzi, które zniszczyły plony i pozostawiły setki rodzin bez domów. W tym roku uprawy ucierpiały z powodu suszy i późniejszych powodzi. Według komunistycznych władz, to właśnie klęski żywiołowe, ale także pandemiczny lockdown i sankcje nałożone na kraj są przyczyną katastrofy żywieniowej. 

Pomimo pogłębiającego się kryzysu żywnościowego przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un nadal forsuje ideę samowystarczalności. Komitet Centralny Partii Komunistycznej ogłosił w lecie akcję prowadzenia przez obywateli obowiązkowych własnych upraw. Ma trwać przynajmniej do momentu ponownego otwarcia granic z Chinami, co raczej nie nastąpi przed rokiem 2025.

Kim Jong Un przyznaje, że sytuacja żywnościowa "jest napięta". Dodatkowo może się jeszcze pogorszyć w najbliższej przyszłości, zwłaszcza podczas nadchodzącej zimy. Korea Północna jest krajem górzystym, co oznacza, że brakuje odpowiednich gruntów pod uprawę, a wielu jej rolników nie ma dostępu do żadnych narzędzi rolniczych, nawet tych najprostszych. W rezultacie rynek spożywczy opiera się w jednej trzeciej na imporcie i zagranicznej pomocy.

Według ONZ 40 proc. północnokoreańskiej populacji jest niedożywiona. To znaczy, że wartość kaloryczna posiłków w ciągu dnia nie pokrywa potrzeb i nie pozwala utrzymać prawidłowej wagi. Ocenia się, że co trzecie północnokoreańskie dziecko jest niskiego wzrostu, co oznacza, że "we wczesnym dzieciństwie nie otrzymywało wystarczającej liczby kalorii".

Posłuchaj podcastu!

TOK FM PREMIUM