Rosjanie chcą ataku na Ukrainę? "Nie wyjdą na marsze antywojenne, ale nie będzie entuzjazmu krymskiego"

- W Rosji jest dzisiaj bezprecedensowo wysoki poziom strachu przed represjami. To społeczeństwo nie wyjdzie na masowe, antywojenne marsze. Ale też nie będzie efektu krymskiego entuzjazmu i euforii, jaki obserwowaliśmy osiem lat temu - oceniła w TOK FM dr Maria Domańska z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zobacz wideo

Rosja zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z Ukrainą, a także na Białorusi. Kraje zachodnie są zaniepokojone koncentracją i  ostrzegają Moskwę przed skutkami ewentualnej agresji wobec tego kraju. Rosja twierdzi, że nie ma takich planów, jednocześnie żądając od USA i NATO gwarancji w sprawie nierozszerzania Sojuszu o Ukrainę oraz wycofania infrastruktury NATO "ze swoich granic". Amerykański wywiad oraz NATO ostrzegają, że atak może nastąpić praktycznie w każdej chwili.  Jak na ewentualny konflikt zbrojny zapatruje się rosyjskie społeczeństwo? - Jest na pewno bardzo wysoki poziom strachu przed wojną - mówiła w TOK FM dr Maria Domańska z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Relacjonowała, że według badań połowa Rosjan jednoznacznie obciąża Zachód winą za eskalację napięcia. - To może niepokoić - ocenił dr Domańska i dodała, że takie nastroje są podobne we wszystkich grupach wiekowych. - Jednocześnie Rosjanie twierdzą w badaniach, że ta wojna toczy się od dawna - wojna Zachodu z Rosją. Bo oni na to patrzą jak na wojnę Zachodu z Rosją, nie jako konflikt rosyjsko - ukraiński - dodała dr Domańska.

Gościni TOK FM wskazała jednak, że w społeczeństwie rosyjskim jest "silne oczekiwanie", że dojdzie do porozumienia i władze rosyjskie będą w stanie zapobiec przerodzeniu się tego konfliktu w fazę militarną. Podkreśliła, że Rosjanie są już zmęczeni tą tematyką, co w jakimś stopniu tłumaczy też ich podatność na kremlowską propagandę. - Ludzie po ośmiu ostatnich latach powtarzania mantry, zmęczyli się tą eskalacją, nie poszukują na własną rękę informacji. Po prostu podprogowo przyjmują wersję, która po pierwsze sama im wpada w ręce, a po drugie to taki mechanizm obronny. Obywatele generalnie niechętnie przyznają, że ich państwo może prowadzić jakieś działania przestępcze - wyjaśniła ekspertka OSW.

"Rosjanie chcą, żeby władze skupiały się na poprawie ich bytu, a nie na kolejnych kosztownych wojenkach"

Dr Maria Domańska zwróciła uwagę, że przede wszystkim, nie widać, aby retoryka Putina przynosiła wymierne efekty w sondażach. - Nie widzimy zupełnie wzrostu poparcia dla władz na fali tej wielotygodniowej, zachodniej, militarnej histerii. Sondaże właściwie stoją w miejscu - wskazała.

Nie można jednak wykluczyć, że gdy konflikt z hipotetycznego stanie się realny, to wtedy Rosjanie "zjednoczą się wokół swojej flagi". Choć, statystyczny Rosjanin ma też inne zmartwienia. - Sytuacja wielu osób się pogarsza. Narasta zmęczenie brakiem rotacji na urzędzie prezydenta, spada poparcie dla państwa i jego instytucji, wzrasta poczucie bezprawia i nierówności. Te wszystkie nastroje powodują, że Rosjanie chcą, żeby władze skupiały się na poprawie ich bytu, a nie na kolejnych kosztownych wojenkach - podkreśliła dr Maria Domańska.

Wskazała, że "wyraźnie widać, że spada poparcie dla mocarstwowej retoryki i ambicji, za to wzrasta zapotrzebowanie na jakąś ofertę socjalną, na państwo opiekuńcze". Według gościni TOK FM - z sondaży wyłania się więc z jednej strony społeczeństwo podatne na propagandę, ale też spacyfikowane, przestraszone.  - W Rosji jest dzisiaj bezprecedensowo wysoki poziom strachu przed represjami. To społeczeństwo nie wyjdzie na masowe, antywojenne marsze. Ale też nie będzie efektu krymskiego entuzjazmu i euforii, jaki obserwowaliśmy 8 lat temu - mówiła dr Domańska. - Zakładam, że jeśli Rosja uwikłałaby się w jakiś konflikt zbrojny, który spowodowałby, że do Rosji zaczynałyby wracać trumny z trupami rosyjskich żołnierzy, to w dłuższej perspektywie to by tylko osłabiło pozycję władz w oczach społeczeństwa - dodała ekspertka OSW.

A czy Putin bierze w ogóle pod uwagę zdanie opinii publicznej przy podejmowaniu decyzji? - W niewielkim stopniu, ale pewnie tak. Z jednej strony, władze bardzo przyglądają się sondażom, regularnie je przeprowadzają, w tym niejawnie. Natomiast są takie tematy, kiedy to schodzi na dalszy plan, tym bardziej, że Kreml nie patrzy na społeczeństwo jako na podmiot polityczny. Ale na jakimś etapie i w jakimś zakresie z pewnością muszą ten czynnik jakoś kalkulować - oceniła dr Maria Domańska.

TOK FM PREMIUM