Nord Stream 2. Sankcje Niemiec i USA wobec Rosji i wstrzymanie projektu dotknie Rosję. Czy tylko?

Gazociąg Nord Stream 2 miał być "dojną krową dla rosyjskiego budżetu". Czy to definitywny koniec projektu? Jakie będą tego konsekwencje?

Jeden z przedstawicieli amerykańskiej administracji powiedział w oficjalnym wtorkowym (22.02.2022) komunikacie, że podjęto decyzję o rezygnacji z uruchomienia gazociągu Nord Stream 2. 

"Po nocnych konsultacjach z Niemcami (uzgodniliśmy, że - przyp. PAP) rosyjski gazociąg Nord Stream 2 nie rozpocznie pracy. To warta 11 miliardów dolarów inwestycja (...) która teraz pójdzie na marne i poświęca projekt, który byłby dojną krową dla rosyjskiego budżetu" - powiedział przedstawiciel amerykańskiej administracji podczas briefingu prasowego.

Sytuację skomentował na Twitterze były premier Rosji Dmitrij Miedwiediew:

"Dobrze. Witamy w nowym, wspaniałym świecie, w którym Europejczycy już niedługo zapłacą 2 tysiące euro za tysiąc metrów sześciennych gazu ziemnego" – napisał rosyjski polityk.

Co to jest Nord Stream 2?

Nord Stream 2 to ukończony właśnie projekt budowy i eksploatacji nowego dwunitkowego gazociągu przez Morze Bałtyckie, którym miał być przesyłany gaz ziemny z największych na świecie zasobów gazu w Rosji na wewnętrzny rynek gazu Unii Europejskiej. 

Nowy gazociąg miał pomóc w zwiększeniu przepustowości bezpośredniego połączenia gazowego pomiędzy Federacją Rosyjską a Republiką Federalną Niemiec w celu zmniejszenia tranzytowego znaczenia państw Europy Środkowo-Wschodniej (Słowacja, Czechy) oraz Ukrainy.

Nowy rurociąg ma długość 1230 kilometrów, a jego budowa kosztowała około 10 mld euro. Gdyby został uruchomiony, mógłby podwoić możliwości eksportu gazu z Rosji do Niemiec - do 110 mld metrów sześciennych rocznie.

Nord Stream 2: definitywny koniec projektu

Wstrzymanie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2 ogłosił wcześniej tego samego dnia (22.02.2022) kanclerz Niemiec Olaf Scholz, to dopiero ze słów przedstawiciela amerykańskiego rządu wynika jednoznacznie, że decyzja oznacza definitywny koniec projektu. 

To przesłanie Niemiec dla Rosji: "nie damy się szantażować" - skomentował niemiecki tygodnik "Zeit".

Zapewniono, że powstrzymanie Nord Stream 2 nie ma nic wspólnego ze wzrostem cen energii, który spowodowany jest obawami o wstrzymanie dostaw surowców z Rosji w razie inwazji. Zapowiedział, że wkrótce USA i ich partnerzy ogłoszą działania w kierunku uspokojenia rynków oraz zapewnienia stabilności dostaw energii.

Wstrzymanie Nord Stream 2 najbardziej dotkliwe dla Gazpromu

Gazociąg Nord Stream 2, który miał połączyć Rosję i Niemcy, z technicznego punktu widzenia jest gotowy do eksploatacji, ale nie może się ona rozpocząć bez koniecznych zezwoleń i certyfikacji.

W celu budowy i późniejszej eksploatacji gazociągu Gazprom założył w 2015 roku spółkę Nord Stream 2 AG z siedzibą w Szwajcarii. Początkowo w skład konsorcjum wchodziło pięć europejskich grup energetycznych: Engie (Francja), Shell (Wielka Brytania), OMV (Austria) oraz Wintershall DEA i Uniper (Niemcy).

„Jednak po tym, gdy Polska złożyła skargę do UE (skarga dotyczyła legalności zwolnienia gazociągu OPAL, odnogi Nord Stream 2, z obowiązku stosowania regulacji unijnych – przyp. red.), firmy te wycofały się, pozostając w projekcie jako inwestorzy" – przypomina niemiecki portal RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND). Łączny koszt projektu to ok. 10 mld euro, z czego połowę poniósł Gazprom (5 mld euro), a połowę pięć pozostałych firm (po 1 mld euro).

Zapisy umów nie były upublicznione, jednak eksperci zakładali, że firmy energetyczne działały jak inwestorzy finansowi: udostępniły kapitał na budowę gazociągu, aby zarabiać na odsetkach. „Ryzyko dodatkowych kosztów z powodu opóźnień w budowie, takich jak amerykańskie sankcje wprowadzone w 2019 r. wobec firm zaangażowanych w przedsięwzięcie  czy przedłużający się proces certyfikacji przez Federalną Agencję ds. Sieci, poniósłby Gazprom. Rosyjski koncern musiałby obsługiwać kredyty, choć nie ma jeszcze dochodów" – wyjaśnia RND.

Zamknięcie Nord Stream 2 nie takie proste

„Zamknięcie" Nord Stream 2 przez niemiecki rząd nie będzie prostą sprawą. „Rząd nie może de facto interweniować w proces prawny certyfikacji rurociągu, czym zajmuje się Federalna Agencja ds. Sieci. Trzeba by całą sprawę połączyć z wywłaszczeniem i odszkodowaniem" - spekulują eksperci.

Jak czytamy, w niemieckim portalu RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND), swoją deklarację Joe Biden mógłby zrealizować na dwa sposoby: „albo rurociąg musiałby zostać zniszczony siłą, albo presja polityczna na Niemcy musiałaby być na tyle silna, że rząd zdecydowałby o jego zamknięciu" – pisze z serwis.

Do tej pory Gazprom dokładał wszelkich starań, aby spełniać wymogi. Koncern założył niemiecką spółkę zależną Gas for Europe GmbH w Schwerinie (Meklemburgia-Pomorze Przednie), wedle dyrektywy gazowej UE. Gas for Europe GmbH miał być właścicielem i operatorem niemieckiej części gazociągu Nord Stream 2 obejmującej ok. 54-kilometrowy odcinek na niemieckich wodach terytorialnych oraz stację w Lubminie w (Meklemburgia-Pomorze Przednie).

TOK FM PREMIUM