Ropa coraz droższa - świat nie chce surowca z Rosji. Eksperci straszą "szokiem naftowym", a w Polsce benzyna już zdrożała

Brakuje chętnych na rosyjską ropę. Świat nie chce jej kupować, nawet jeśli sprzedającym nie jest bezpośrednio Rosja, a rabat sięga 20-proc. W czwartek cena surowca osiągnęła poziom najwyższy od 14 lat. Eksperci ostrzegają, że najgorsze dopiero może nadejść.
Zobacz wideo

Ropa naftowa cały czas drożeje. W czwartek (3 marca) cena surowca osiągnęła poziom najwyższy od 14 lat. W Nowym Jorku baryłka kosztuje już ponad 109 dolarów, a w maju ma być jeszcze drożej. Powód? Zmiana dostawców ze względu na inwazję Rosji na Ukrainę. 

I chociaż aktualna cena surowca nie przekłada się od razu na ceny paliw w sprzedaży detalicznej, to benzyna w Polsce i tak już drożeje.

Według Polskiej Izby Paliw Płynnych cena lepszego gatunkowo paliwa przekroczyła - średnio - 6 zł za litr. Na wielu stacjach benzynowych tyle kosztuje już także benzyna ON95. Eksperci są zgodni, że będzie jeszcze drożej, bo drożeją produkty naftowe w hurcie. "Gdyby dzisiaj przełożyć hurtową cenę oleju napędowego na cenę detaliczną, to litr tego paliwa kosztowałby 6,30 zł, a gdyby dodać 23 proc. podatku VAT byłoby to już 7,17 zł (rząd tarczą antyinflacyjną obniżył ten podatek do 8 proc.)" - zwraca uwagę dziennikarz ekonomiczny Rafał Hirsch. Po dodaniu kilkudziesięciu groszy zarobku stacji benzynowej cena paliwa mogłaby się zbliżać do 8 zł za litr.

Ropa drożeje, bo na rynkach nie ma chętnych do kupowania ropy ze Wschodu. Pomimo tego, że handlu surowcami z Rosją nie obejmują żadne gospodarcze zakazy, blokadę narzucił sam rynek. Świat nie chce kupować ropy od Putina nawet wtedy, gdy sprzedającym nie jest bezpośrednio państwo Rosja. Nie pomagają nawet rekordowe rabaty, sięgające 20 proc. ceny w porównaniu z ceną ropy wydobywanej na Morzu Północnym czy w USA.

Już dziś duża część eksportu rosyjskiej ropy naftowej i produktów rafineryjnych nie znajduje nabywców. Według niektórych analityków jest to 30-50 proc. potencjalnej sprzedaży. Głównie dlatego, że handlujące tym surowcem firmy same rezygnują z transakcji. Jednym z powodów są wątpliwości w sprawie tego, co jest obecnie prawnie dozwolone, a co nie. Innym - obawa o utratę reputacji oraz zastrzeżenia natury moralnej; bo z pieniędzy zarabianych na eksporcie surowców energetycznych Moskwa finansuje inwazję na Ukrainie.

Ale najpoważniejszą przeszkodą w handlu rosyjską ropą jest żegluga. Kontrahenci już zawiesili kontakty z największym na świecie właścicielem tankowców - rosyjską firmą państwową Sovcomflot. Wielkie zachodnie firmy jak Maersk odmawiają pływania do rosyjskich portów i przewożenia rosyjskich towarów. Pozostali właściciele tankowców żądają za transport stawek o 300 proc. wyższych niż kilka dni temu. Jednocześnie wiele banków odmawia finansowania rozliczeń za rosyjską ropę, mimo tego, że i Europa, i Stany Zjednoczone zrobiły wyjątek w swoich sankcjach dla handlu surowcami energetycznymi z Rosji.

Uwaga! Przed nami "szok naftowy"?

Eksperci są zgodni: jeśli świat nie zareaguje adekwatnie do sytuacji, czeka go "szok naftowy", jak po inwazji Iraku na Kuwejt w 1990 r.

Stąd Międzynarodowa Agencja Energetyczna postanowiła 2 marca zwolnić część rezerw ropy naftowej, by powstrzymać wzrost cen. To jednak o wiele za mało, by skutek ten był trwały. Do akcji powinny wkroczyć kraje wydobywające ropę, a Stany Zjednoczone, Japonia i Europa powinny użyć presji dyplomatycznej, by przekonać Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie do natychmiastowego zwiększenia produkcji.

Produkcja powinna też ruszyć z kopyta w samych USA, gdzie ropę wydobywa się też z pokładów łupkowych - pisze agencja Bloomberg w analizie sytuacji na rynku ropy. Jednocześnie pojawiają się głosy, że nadszedł czas, by wezwać społeczeństwa do oszczędzania energii.

Jeśli sytuacja się nie zmieni to z powodu braków surowca świat czekają skokowe podwyżki cen paliw, które pociągną za sobą wzrost wszystkich innych cen związany z rosnącymi kosztami transportu. Osłabi się nadzieja na spadek historycznie wysokiej inflacji.

TOK FM PREMIUM