Kto wygra wybory we Francji? Ekspert: Absencja to trzeci kandydat. Ona zdecyduje
Trwa pierwsza tura wyborów prezydenckich we Francji. Frekwencja wyborcza do godz. 17:00 wyniosła 65 proc., tj. o około 4 pkt proc. mniej niż w wyborach 2017 r. w pierwszej turze - podało ministerstwo spraw wewnętrznych w Paryżu. W pierwszej turze w wyborach 2017 r. frekwencja do godz. 17 wyniosła 69,42 proc., a w 2012 r. - 70,59 proc. W biurach do głosowania nie obowiązują restrykcje sanitarne; wyborcy nie muszą już nosić maseczek ani posiadać dokumentów potwierdzających szczepienia przeciwko koronawirusowi. Jak przekonywał w TOK FM doktor Jarosław Kuisz, historyk państwa i prawa z Uniwersytetu Warszawskiego, to właśnie frekwencja w wyborach może mieć kluczowe znaczenie. - Absencja jest trzecim kandydatem. To ona zdecyduje, czy wybory wygra Marine Le Pen czy może Emmanuel Macron - wskazywał redaktor naczelny Kultury Liberalnej.
Ostatnie badania opinii publicznej pokazywały, że różnica między kandydatami waha się w granicach błędu statystycznego, a to oznacza, że zapewne będziemy mieli do czynienia z drugą turą. Doktor Kuisz podkreślał, że Macron w ostatnich tygodniach popełniał spore błędy w swojej kampanii wyborczej. - Za bardzo uwierzył w efekt flagi, w kontekście wojny w Ukrainie, i że nie powinien się wdawać w spory z kontrkandydatami. Tymczasem Marine Le Pen prowadziła kampanię grassrootową, jeździła po wioskach, małych miasteczkach. Urobiła sobie ręce po łokcie. Widać gołym okiem, że Macron w ostatnich tygodniach prawie tej kampanii nie robił - ocenił dr Kuisz.
Zdaniem eksperta należy oczekiwać, że w kampanię już ingeruje i będzie to robić dalej Moskwa. - Już w 2017 roku mieliśmy do czynienia ze zmasowaną kampanią Rosji na rzecz Marine Le Pen. To są rzeczy zbadane, publiczne i opisane. Francuzi przeszli nad tym do porządku dziennego, im to nie przeszkadza. Bo Le Pen mówi, że zadba o najbiedniejszych, opowiada o sile nabywczej euro, a w social mediach pozuje na wielbicielkę kotów. Mówi Francuzom to, co chcą usłyszeć. Moskwie wystarczy odpalić te same pomysły, co pięć lat temu. Wówczas był skandal, ale teraz już nikt o tym nie pamięta - ocenił ekspert.
Jak dodał, zwycięstwo Marine Le Pen byłoby bardzo złą wiadomością dla naszego rządu. - Jej uwikłania w finanse z Rosją są jednoznaczne. Jeśli będzie musiała się opowiedzieć za Warszawą, a przeciw Moskwie, to wiadomo, co wybierze. Nasz rząd uwierzył, że wystarczy zaprosić Le Pen, powozić ją po mieście i to wywróci stolik. To były mrzonki. W MSZ chyba nie słuchają ekspertów, bo to nie jest żadna tajemnica - podsumował dr Kuisz.
-
Andrzej Duda przehandlował podpis za stołki? "Sprawa ma drugie dno"
-
Janusz Kowalski chciał ścigać Donalda Tuska, ale w skład komisji weryfikacyjnej nie wejdzie. "Mam dużo do powiedzenia"
-
Zacznie się polowanie na rosyjskich agentów? "Służby się miotają, a rząd jak małpa z brzytwą wyznacza im zadania"
-
Rzecznik Praw Dziecka zaskoczony pytaniem o brata. Pawlak musiał się tłumaczyć
-
Przed "lex Tusk" chroni tylko tajemnica spowiedzi. Sędzia Markiewicz o "ruskich metodach" PiS. "Widzę ciemność!"
- Wyniki Lotto 1.06.2023, czwartek [Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Kaskada, Mini Lotto, Ekstra Pensja, Ekstra Premia]
- Joe Biden przewrócił się podczas ceremonii w Akademii Sił Powietrznych. Żołnierze pomogli mu wstać
- "Protuskowa" komisja PiSu i kłótnia o Giertycha. "Ja dostaję piany"
- Iga Świątek wygrała z Claire Liu. Polka w trzeciej rundzie French Open
- Kultura uczy nas, że to, co ważne, jest w głowie. Czym jest zatem intuicja?