"Decyzja o rozwiązaniu umowy jest cofnięta". MSZ zmienił zdanie ws. ukraińskich pracowników Instytutu Polskiego w Kijowie
Dyrekcja Instytutu tłumaczy zwolnienie ukraińskich pracowników ewakuacją placówki z powodu wojny. Pracownicy - w piśmie przesłanym reporterowi TOK FM - zarzucają ministerstwu łamanie prawa pracy.
Ukraińscy pracownicy Instytutu Polskiego w Kijowie nie kryją żalu. Uważają, że zostali pozostawieni sami sobie, choć po wybuchu wojny próbowali wiele razy dowiadywać się o plany dyrekcji i pytali, czy oni też powinni się ewakuować. Ostatecznie do Polski trafiły dwie osoby. Większość została w Ukrainie, ale część z rodzinami i małymi dziećmi wyjechała na zachód kraju. Niektórzy mieli słyszeć, że będą mieli możliwość pracować zdalnie. Trzy dni temu skanem dostali wypowiedzenia. Jak twierdzą - niezgodnie z ukraińskimi przepisami.
W specjalnym liście ukraińscy pracownicy Instytutu podkreślają, że "chcieliby zrozumieć dlaczego Instytut Polski w Kijowie z dniem 11 kwietnia zawiesza swoją działalność". "Dlaczego nie możemy pracować zdalnie, i, jak większość zagranicznych instytucji kultury w Ukrainie po prostu wykonywać naszą pracę, na której się znamy i tym "być użytecznymi" dla obu krajów?" - napisali. Wskazali również, że w marcu dostali od partnerów Instytutu "liczne prośby o pomoc, propozycje współpracy dotyczące zachowania dziedzictwa, tłumaczeń, wydawnictw, nauki języka polskiego, wolontariuszy, ładunków humanitarnych". "Uważamy, że wszystko to można zrobić zdalnie i jesteśmy gotowi podjąć się tego zadania, zwłaszcza, iż sytuacja w Kijowie oraz obwodzie na razie stabilizowała się i wszyscy już mogli być zaangażowani w prace IP w Kijowie" - zaznaczyli.
MSZ odsyła do fejsbukowego wpisu dyrektora Roberta Czyżewskiego, który tłumaczy decyzję ewakuacją instytutu. Jak podkreśla, zwolnieni pracownicy dostali odprawę i nagrody lub wysokie ekwiwalenty urlopowe. Zapewnił ich też o ponownym zatrudnieniu w momencie powrotu instytutu do Kijowa.
Krzysztof Stanowski, sekretarz komitetu obywatelskiego Solidarności z Ukrainą i były wiceszef MSZ-tu i zapowiada zbiórkę na rzecz zwolnionych pracowników. - Wydaje się, że dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które ma kilka tysięcy pracowników rozsianych po całym świecie tych kilka czy kilkanaście osób, nawet gdyby nie wykonywało jakichś dramatycznie ważnych obowiązków, nie powinno być obciążeniem i tak się nie powinno postępować - podkreśla.
Wypowiedzenia mieli również dostać pracownicy innych placówek w Ukrainie, podległych resortowi, w tym konsulatów.
MSZ zmienia zdanie
W poniedziałek rano zapytaliśmy MSZ o sytuację pracowników. Po kilku godzinach uzyskaliśmy odpowiedź, że MSZ od dłuższego czasu wypracowuje inny, korzystny dla pracowników polskich placówek na Ukrainie wariant rozwiązania zaistniałej sytuacji. - Decyzja o rozwiązaniu umowy z pracownikami Instytutu Polskiego w Kijowie jest cofnięta decyzją centrali MSZ - napisano w odpowiedzi na naszego maila.
DOSTĘP PREMIUM
- Tortury w Barczewie to nie jest odosobniony przypadek? Machińska nie daje gwarancji. "Polska jest na zakręcie"
- F-16 raczej nie dla Ukrainy. Ale jest inny pomysł. "Unikamy wielomiesięcznego szkolenia pilotów"
- Co dalej w sprawie tortur w więzieniu w Barczewie? Ekspert: Obawiam się najgorszego scenariusza
- Piotruś Pan alimentów nie płaci, a do komornika przychodzi z matką. "To są moje byłe dzieci"
- PiS nie zdąży zamieszać przy wyborach? Ekspert podaje ważne terminy i mówi o "ciszy legislacyjnej"
- Co wspólnego mają wyborcy opozycji z wkurzonymi na drag queens gejami?
- Lawina w Tatrach. Turysta przysypany śniegiem. Trwa walka o jego życie
- Willa plus. Jak Czarnek buduje "arkę" za miliony z budżetu. "PiS myśli, że ich grzeszki zostaną zakopane"
- Odmówili zakupu biletu dla dziecka. Chcieli je zostawić na lotnisku. "Nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego"
- "Niepozostawiający złudzeń przekaz". NIK zawiadamia prokuraturę ws. Krajowego Instytutu Mediów