Buldożery przy cmentarzu w Katyniu. Ekspert: Rosjanie mają antypolską obsesję. Możliwe są prowokacje
Białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan w piątek opublikował w sieci nagranie, na którym widać, ciężki sprzęt budowlany przed polskim cmentarzem w Katyniu. Jak poinformował, sprzęt przywieźli smoleńscy urzędnicy i lokalni działacze, którzy mieli zagrozić zniszczeniem cmentarza w odpowiedzi na "wyburzenie sowieckich pomników w Polsce". "Zaczęli też zbierać podpisy pod petycją, aby raz na zawsze rozwiązać ‘sprawę katyńską'" - napisał na Twitterze.
Wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich Wojciech Konończuk mówił w TOK FM, że rosyjska propaganda często miesza usuwanie w Polsce pomników ku czci Armii Czerwonej z cmentarzami, na których leżą Rosjanie. A to ważne rozróżnienie, bo choć niektóre pomniki zostały w Polsce usunięte, to "nikt nie rusza cmentarzy". - Trzeba podkreślić, że w Polsce żaden cmentarz Armii Czerwonej czy jakikolwiek cmentarz, gdzie pochowani są rosyjscy żołnierze, nie został zniszczony - podkreślił.
Ekspert ocenił, że ostatni incydent w Katyniu ma wymiar czysto propagandowy. - Jednak trzeba pamiętać, że mamy w Rosji do czynienia z dużym poziomem histerii antyzachodniej, także antypolskiej obsesji. Polska jest stałym, dyżurnym wrogiem w propagandowych programach w rosyjskich mediach. Nasz kraj jest wskazywany jako jeden z naczelnych rusofobów, który jest współodpowiedzialny za politykę Zachodu. Dlatego jakieś prowokacje czy próby zamknięcia cmentarza w Katyniu, niestety wydają mi się dosyć prawdopodobne – ocenił w rozmowie z Agnieszką Lichnerowicz.
"To wymaga krwi i zemsty"
Wojciech Konończuk komentował też sprawę zatonięcia na Morzu Czarnym rosyjskiego krążownika "Moskwa". Ministerstwo obrony w Moskwie początkowo twierdziło, że statek zatonął podczas holowania w warunkach sztormu. Później jednak przyznało, że do zatonięcia doprowadziły ukraińskie rakiety Neptun. Przypomnijmy, że "Moskwa" to ten sam statek, który na początku wojny zaatakował Wyspę Węży, a wymiana zdań między rosyjską załogą a ukraińskimi strażnikami granicznymi z wyspy, stała się symbolicznym hasłem wojny, która trwa od 24 lutego. Gdy załoga rosyjskiego krążownika kazała Ukraińcom złożyć broń i poddać się, strażnicy graniczni odpowiedzieli im w krótkich, żołnierskich słowach, gdzie okręt ma się udać.
Zdaniem gościa TOK FM zatonięcie "Moskwy" to "prestiżowa porażka i blamaż". - Rosjanie w programach propagandowych telewizji z trudem, ale przyznają, że to jest porażka. Mówią, że to wymaga krwi i zemsty. Jaka ta zemsta może być? Mówią o tym politycy rosyjscy, także najwyższego szczebla, że możliwe są ataki na budynki rządowe w Kijowie, a zawsze trudno je oddzielić od budynków cywilnych – podkreślił.
W tym kontekście zwrócił również uwagę na niepokojące rosyjskie doniesienia o ostrzałach budynków cywilnych po rosyjskiej stronie granicy, które rzekomo mieli przeprowadzić Ukraińcy. Według Moskwy do takiego ostrzału miało dojść m.in. w Klimowie. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zaprzeczyła i opublikowała nagranie, które ma być przechwyconą rozmową rosyjskiego żołnierza z żoną. Męski głos mówił, że "to nasi nawalają" w Klimowo. Mężczyzna wyjaśniał, że chodzi o to, by pokazać, że "niby to Ukraińcy prowokują".
- To może oznaczać, że Rosjanie szykują się do odpowiedzi, by pokazać własnemu społeczeństwu: "Zobaczcie, Ukraińcy ostrzeliwują nasze budynki cywilne, co będzie uzasadnieniem dla naszego uderzenia w ich cele cywilne" - tłumaczył. W jego ocenie taka taktyka pokazuje, że miejsca na dyplomację w tej wojnie jeszcze nie ma. - Właściwie odkąd się zaczęła, nie było realnego miejsca na rozmowy pokojowe. Bo Rosjanie nie osiągnęli swoich celów, a Ukraińcy radzą sobie znacznie lepiej, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Dlatego, dopóki nie będzie rozstrzygnięcia militarnego, nie będzie realnych negocjacji pokojowych – podsumował gość Agnieszki Lichnerowicz.
Teraz z kodem: UKRAINA odsłuchasz każdą audycję i podcast TOK FM. Aktywuj kod tutaj ->
-
W co gra Ukraina ws. kontrofensywy? "Być może za dużo się spodziewamy"
-
Jaka będzie przyszłość Dudy po "lex Tusk"? "Z pieczątką PiS na czole będzie chodził do końca życia"
-
Na świecie zaczyna brakować ziemniaków. W Australii wprowadzono reglamentację na frytki
-
W wypadku pod Ostrowcem zginęło pięcioro krewnych, wracali z wesela. Policja informuje o zatrzymaniu 38-latka
-
Dyrektorka szkoły zgłosiła, że ksiądz dotyka dzieci. "Wieś przyjechała po nią z taczkami"
- Takiego spadku cen gazu Europa dawno nie widziała. Ulgi portfelom to jednak nie przyniesie
- MSZ odpowiada Amerykanom w sprawie "lex Tusk". W komunikacie mowa jest o "nadinterpretacji"
- EKF na nowe czasy
- 54-latka po raz czwarty zatrzymana za jazdę pod wływem alkoholu. Miała we krwi ponad 4 promile
- Krzysztof Dymiński zaginął. Policja apeluje o pomoc. "Miał na sobie ciemne spodnie i czarne sneakersy"