Dlaczego Le Pen urosła w siłę? Ekspert wskazuje na "detoksykację" skrajnej prawicy w Europie
W niedzielę 24 kwietnia odbywa się druga tura wyborów prezydenckich we Francji. Zmierzają się w niej urzędujący prezydent Emmanuel Macron oraz kandydatka skrajnej prawicy Marine Le Pen. W poprzednich wyborach w 2017 roku Le Pen przegrała z Macronem sporą liczbą głosów, uzyskując w drugiej turze poparcie 34 proc. wyborców. Obecnie sondaże pokazują dużo mniejszą przewagę obecnego prezydenta, nie można wykluczyć nawet wygranej Le Pen. Bo może liczyć na poparcie nawet 47 proc. badanych.
Zdaniem dr hab. Michała Kozłowskiego z Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego może to oznaczać "dalszą ekspansję skrajnej prawicy we Francji". Ale też wyłonienie się antymacronowskiego elektoratu, niezadowolonego z polityki prowadzonej przez prezydenta przez ostatnie pięć lat.
Ekspert wskazał też na inną możliwą przyczynę tak dużego wzrostu poparcia dla kandydatki Zjednoczenia Narodowego w ostatnich latach. - Nie tyle ekspansja skrajnej prawicy, co jej detoksykacja. Ona nie powoduje już takiej mobilizacji przeciwko sobie, takiego szoku, jak kiedyś - zauważył. Przypomniał w tym kontekście, że kiedy ojciec obecnej kandydatki Jean-Marie Le Pen wszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji w 2002 roku, wywołało to masowe manifestacje, w których uczestniczyły setki tysięcy osób. - Teraz manifestacje przeciwko Marine Le Pen zbierają kilkanaście tysięcy ludzi we wszystkich miastach Francji - wskazał.
Gość Agnieszki Lichnerowicz podkreślił, że taka zmiana nie dotyczy wyłącznie Francji. - Ten wskaźnik poparcia dla skrajnej prawicy po prostu rośnie w Europie - zauważył i wskazał, że przejawem tego są chociażby antyuchodźcze polityki.
"Następuje pewna deradykalizacja języka, ale nie zmiana jego treści"
W ocenie dr. hab. Michała Kozłowskiego partie, które historycznie mają genezę skrajnie prawicową czy faszystowską, obecnie ewoluują. - Coś podobnego wydarzyło się w ostatnich latach z Frontem Narodowym po przemianowaniu go na Zgromadzenie Narodowe. Nastąpiła pewna deradykalizacja języka, ale nie zmiana jego treści - ocenił.
Jako przykład podał stosunek partii Le Pen do muzułmanów. Jak tłumaczył, dawniej "formuła Frontu" w tej sprawie była rasowa, dzisiaj ma być kulturowa. Tzn. Le Pen domaga się np. zakazu noszenia chust w miejscach publicznych, ale podkreśla, że nie chce występować przeciwko obywatelom, którzy w tych chustach chodzą. - Jednak państwo, które reguluje ze względów ideologicznych, co kto ma nosić na głowie, to cały czas postulat skrajnej prawicy - mówił ekspert.
Jak zauważyła Agnieszka Lichnerowicz, Marine Le Pen odwołuje się także do - kojarzonych przede wszystkim z lewicą - kwestii feministycznych i twierdzi, że jest to element jej prokobiecej zmiany. - To bardzo odróżnia Le Pen od innych liderów skrajnej prawicy. Sondaże pokazują, że wiele kobiet jej ufa. Przy czym trzeba pamiętać, jaki to jest feminizm. Tam w jej partii są postulaty wypowiedzenia konwencji stambulskiej (konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej - przyp. red.) - powiedział. Podkreślił, że także jeśli chodzi o prawa reprodukcyjne, dostęp do aborcji, Le Pen opowiada się za ich ograniczeniem.
Czy o wygranej zdecydują jednak kwestie ekonomiczne?
Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego zastanawiał się także, na ile na wyniku wyborów mogą zaważyć nie kwestie światopoglądowe, a gospodarcze. - Francuzi twierdzą w badaniach, że to jest dla nich najważniejsza kwestia. Pytanie, czy to prawda. Francuzi lubią myśleć o sobie jako o tych, którzy kierują się racjonalnym interesem ekonomicznym. Czy rzeczywiście tym się kierują przy urnie, to już sprawa bardziej skomplikowana - mówił.
Gość TOK FM podkreślił, że Macron cały czas konsekwentnie realizuje liberalną agendę. A jakie poglądy na kwestie społeczne ma Le Pen? - Bardzo wielu komentatorów wskazuje na to, że program Le Pen ma być społecznie lewicowy. Tak nie jest. Tak naprawdę osią jej programu jest siła nabywcza - ocenił.
Jego zdaniem tym, co ją dzieli od Macrona, jest tak naprawdę kwestia obniżenia podatków. Jak mówił, uderzy to przede wszystkim w usługi publiczne i w funkcjonariuszy publicznych. - W ostatecznym rachunku wydaje się, że te rozwiązania wcale nie są takie nowe dla skrajnej prawicy. To ma być jednak odciążenie pewnych kategorii klas średnich, z którymi ona wiąże swoją przyszłość polityczną - wskazał. Podkreślił także, że Le Pen - w przeciwieństwie do Macrona - nie chce podwyższenia wieku emerytalnego, który obecnie wynosi we Francji 62 lata.
W niedzielę o godz. 20 na antenie Radia TOK FM ruszy program specjalny dot. wyborów prezydenckich we Francji. Zapraszamy!
-
"Wara od mojej ręki i portfela". Dlaczego 36 proc. młodych mężczyzn ruszyło za Konfederacją?
-
Putin znów grozi bronią jądrową. Jak odpowie NATO? Gen. Bieniek wskazuje: To na pewno rzecz, która będzie rozpatrywana
-
Katolicka "sekta" w Częstochowie. "Wieczorem wybuchały krzyki dzieci, płacz i odgłosy uderzeń"
-
Przywódca zbrodniczego reżimu był "przydatny" Janowi Pawłowi II. W tle "sponsoring" Kościoła
-
Ogródek działkowy lekiem na galopujące ceny warzyw i owoców? "Są oferty i za 150 tys. albo 200 tys. złotych"
- Nowy tydzień przyniesie zdecydowaną zmianę pogody. "Będziemy musieli pogodzić się z powrotem zimy"
- Tusk: Jesteś katolikiem? To nie możesz głosować na PiS czy Konfederację
- Frekwencja może przesądzić o wyniku wyborów. "Do urn częściej chodzą starsi niż młodsi"
- Rosja ma rozmieścić taktyczną broń jądrową na Białorusi. Putin porozumiał się z Łukaszenką
- Watykan aktualizuje ważne procedury. Chodzi o pedofilię w Kościele katolickim