O co chodzi w "ukrytej mobilizacji" na Białorusi? "Łukaszenka gra swoją starą kartą"

Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję o przeprowadzeniu na Białorusi ukrytej mobilizacji wojskowej - podał w piątek portal "Nasza Niwa". Zdaniem Maxima Rusta ze Studium Europy Wschodniej UW, "Łukaszenka gra swoją starą kartą, żeby pokazać Rosji, że cały czas ją wspiera". - Władza chce manewrować, jak robi to od rozpoczęcia wojny, żeby w żaden sposób do tej wojny nie przystąpić - prognozował w TOK FM Rust.
Zobacz wideo

Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję o przeprowadzeniu na Białorusi ukrytej mobilizacji w celu uzupełnienia składu osobowego jednostek bojowych - poinformowała w piątek niezależna białoruska "Nasza Niwa", powołując się na źródła w armii. Mobilizacja będzie się odbywać pod pretekstem "sprawdzianu zdolności bojowych". Na pierwszym etapie nie będzie ona obejmować dużych miast. – powiadomił portal.

- Nasilenie narracji militarystycznej jest po to, żeby pokazać Rosji, że Białoruś nadal jest sojusznikiem - skomentował doniesienia "Naszej Niwy" Maxim Rust, wykładowca i badacz Studium Europy Wschodniej UW i redaktor współpracujący magazynu "New Eastern Europe".

Dodatkowo na łamach rosyjskiej gazety "Izwiestija" pojawiła się wypowiedź ministra spraw zagranicznych Uładzimira Makieja o wprowadzeniu na Białorusi "reżimu operacji antyterrorystycznej". Szczegółowych informacji na ten temat nie ma. Nie ogłaszały jej władze państwowe. Według gościa "Popołudnia Radia TOK FM" jest to kaczka dziennikarska wypuszczona z Kremla.

- Samo białoruskie ustawodawstwo nie przewiduje takiego pojęcia. Informacja została już zdementowana przez Alaksandra Łukaszenkę, przez Uładzimira Makieja oraz przez białoruskie KGB, które według prawa może taki tryb wprowadzić. Nie wykluczałbym tu rozgrywki na linii Moskwa-Mińsk. Tam są różne porozumienia i puszczanie takiej informacji ma na celu przetestowanie, jak zachowa się białoruski rząd - wyjaśnił ekspert w rozmowie z Pawłem Sulikiem.

Zdaniem Maksima Rusta to, a także decyzja Alaksandra Łukaszenki o ogłoszeniu ukrytej mobilizacji "może na razie służyć bardziej jako pokazanie Rosji, że Białoruś będzie stała za nią murem". - Władza chce manewrować, jak robi to od rozpoczęcia wojny, żeby w żaden sposób do tej wojny nie przystąpić. Łukaszenka gra swoją starą kartą, żeby pokazać Rosji, że Białoruś cały czas ją wspiera, ale nie ma zamiaru wprowadzić kraju w stan wojny - ocenił gość TOK FM.

Mimo wszystko, jak zaznaczył, wydarzenia po 24 lutego pokazują, że jeszcze wszystko może się zdarzyć. Bardziej klarowną odpowiedź na pytanie o cel białoruskiej mobilizacji otrzymamy w ciągu miesiąca. - Wszystko zależy od liczby osób, która zostanie powołana do wojska. Zgodnie z planem władz mają to być 2 tys., ale 5-10 tys. powołanych może być prognostykiem tego, że Białoruś przygotowuje się do przystąpienia do wojny w Ukrainie - powiedział dziennikarz "New Eastern Europe".

Na pytanie, jak duże są szanse na to, że Białoruś w końcu ugnie się przed Kremlem, Maksim Rust odpowiedział, że "pole manewru Łukaszenki zawęża się coraz bardziej". - Informacje o ukrytej mobilizacji, czy o wprowadzeniu reżimu operacji antyterrorystycznej, wychodziły ze źródeł rosyjskich. Może stali za tym białoruscy urzędnicy. Pokazuje to, że z każdym tygodniem Białoruś ma coraz mniejsze możliwości samodzielnego podejmowania decyzji - stwierdził ekspert.

TOK FM PREMIUM