"Czyste, szare i wręcz brudne" interesy Izraela z Rosją. Czy przeważą nad pomocą Ukrainie? "Putin może położyć na tym łapę"

"Bardzo nierozważne posunięcie" - tak były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew skomentował chęć Izraela, by wesprzeć zbrojnie Ukrainę. Skąd tak ostra retoryka? - To byłoby fiasko planów Putina, który chciałby zniszczyć infrastrukturę ukraińską jeszcze przed zimą - ocenił w TOK FM Wacław Radziwinowicz z "Gazety Wyborczej". Podkreślił jednak znaczenie "splotu wzajemnych interesów", łączących Jerozolimę z Moskwą.
Zobacz wideo

"Nadszedł czas, aby Ukraina otrzymała również od nas pomoc wojskową, taką jak ta, której udzielają jej USA i państwa NATO" - poinformował w poniedziałek na Twitterze minister ds. diaspory Izraela Nachman Szaj. To spory zwrot, bo Izrael od początku wojny zajmuje bardzo niejednoznaczne stanowisko.

Na odpowiedź Rosji nie trzeba było czekać długo. - Wydaje się, że Izrael ma zamiar dostarczyć broń reżimowi kijowskiemu. To bardzo nierozważne posunięcie. To zniszczy wszystkie relacje pomiędzy naszymi krajami - skomentował były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Jak zauważył Adam Ozga, wypowiedź Miedwiediewa zabrzmiała dosyć ostro, zwłaszcza, biorąc pod uwagę fakt, że chęć uzbrojenia Ukrainy nie została wyrażona przez izraelskiego ministra obrony, a przez ministra ds. diaspory.

Ukraina z izraelską bronią? "Kolejny wojenny plan Putina okazałby się klapą" 

Wacław Radziwinowicz, publicysta i reportażysta "Gazety Wyborczej" gwałtowną reakcję Dmitrija Miedwiediewa wytłumaczył tym, że ewentualne wyposażenie armii Ukrainy przez izraelską broń przeciwlotniczą, pokrzyżowałoby plany Putina, polegające na złamaniu ukraińskiej ludności cywilnej

- (Rosjanie) wyobrażają sobie, że skutkiem takiej pomocy byłoby zamknięcie nieba nad Ukrainą. To byłoby fiasko planów Putina, który chciałby zniszczyć infrastrukturę ukraińską jeszcze przed zimą tak, żeby ten niezłomny naród się złamał i zamarzł bez prądu i wody. Jeżeli Ukraina dostanie skuteczną broń przeciwlotniczą i przeciwrakietową, a za taką jest uważana broń Izraela, kolejny wojenny plan okazałby się klapą - wyjaśnił.

"Splot wzajemnych interesów"

Gość TOK FM zapytany przez Adama Ozgę o to, jakie możliwości ma Moskwa, by powstrzymać Izrael przed dostawami broni do Ukrainy, mówił o "splocie wzajemnych interesów - tych czystych, tych szarych i tych wręcz brudnych".

- Jeżeli chodzi o interesy czyste - Izrael jest dla Moskwy niezłym polem politycznym, ponieważ jest tam duża diaspora ze Związku Radzieckiego i z Rosji. Rosja ma jakiś wpływ na wynik wyborów izraelskich. Może grać rosyjskojęzyczną częścią elektoratu izraelskiego, aby wprowadzić sprzyjającego Rosji Binjamina Netanjahu na stanowisko premiera - ocenił Radziwinowicz.

Jak dodał, kolejną kwestią jest mniejszość żydowska żyjąca w Rosji i ogłoszenie przez Putina częściowej mobilizacji wojskowej. - Izraelowi bardzo zależy na tym, żeby członków tej mniejszości, szczególnie tych, którzy mogą podlegać mobilizacji i zostać wysłani na wojnę, sprowadzić do siebie. Fundacja Agencji Żydowskiej Sochnut sprowadziła od początku wojny już 30 tys. obywateli rosyjskich i w tym roku chce sprowadzić w sumie 65 tys. Rosja może położyć na tym łapę i nie wypuścić tych ludzi, a nawet z premedytacją wysłać ich na front - tłumaczył Wacław Radziwinowicz.

Do "brudnych" wspólnych interesów Rosji z Izraelem należy - jak określił publicysta "GW" - "cichy układ" pomiędzy Moskwą i Jerozolimą, dotyczący działań w Syrii. - Izrael ma swoje interesy w Syrii. Przede wszystkim, bije tam w ugrupowania proirańskie i Rosjanie udają, że tego nie widzą. Pozwalają atakować cele, które mogłyby być chronione przez rosyjskie instalacje przeciwlotnicze. To może się raptem zakończyć i Izrael już nie będzie miał dla siebie bezpiecznego nieba nad Syrią - mówił gość TOK FM.

- Istotne są też osobiste interesy, bo jak ważni Rosjanie chorują, to uciekają się do medycyny izraelskiej i tam leczą swoje poważne choroby - podsumował Radziwinowicz.

TOK FM PREMIUM