Radar i samolot NATO śledziły pocisk w Przewodowie. Oto dlaczego go nie zestrzelili
"To widzieliśmy na radarach". Tor lotu pocisków śledziła stacja radiolokacyjna pod Zamościem
Do szokujących informacji na temat rakiet z Przeworowie, które zabiły dwóch obywateli Polski, dotarł Onet.pl.
Rakiety zostały namierzone przez stację radiolokacyjną wyposażoną w radar dalekiego zasięgu, znajdującą się koło Zamościa. "Nie było szans na zestrzelenie" twierdzi informator portalu.
"Tomasz Szatkowski, polski ambasador przy NATO, przyznał dziś publicznie, że systemy radiolokacyjne sojuszu minuta po minucie śledziły lot rakiety, która spadła w Przewodowie, zabijając dwie osoby" - poinformował Onet. Ambasador dodał, że miał miejsce nieprzewidziany incydent i nie było możliwości skutecznego przeciwdziałania mu.
Gen. Tomasz Drewniak także uważa, że polskie stacje radiolokacyjne mogły wykryć rakietę. Jest jednak zdania, że wojsko nie miało ani czasu, ani możliwości, aby zareagować. "Nie ma takiego systemu obrony powietrznej, w żadnym zresztą państwie na świecie, który ochroniłby całą granicę — podkreśla były dowódca sił powietrznych gen. Tomasz Drewniak.
Anonimowy informator z kolei potwierdził portalowi, że trajektoria lotu rakiety była obserwowana w stacji radiolokacyjnej wyposażonej w tzw. trójwspółrzędny radar dalekiego zasięgu typu Backbone.
"To widzieliśmy na radarach. Te dane trzeba było jednak jeszcze potwierdzić. Dlatego na miejsce został wysłany zespół ekspertów wojskowych, składający się głównie z przeciwlotników" - powiedział informator.
Biden: "Rakieta nie została wystrzelona z Rosji". Trajektorię lotu śledził też samolot NATO
Jak poinformowało CNN, samolot NATO patrolujący we wtorek przestrzeń nad Polską zauważył i obserwował lot pocisków, które spadły ostatecznie w Przewodowie.
Samoloty NATO prowadzą regularną obserwację granicy polsko — ukraińskiej. Źródło CNN nie podało jednak, kto wystrzelił pociski i z jakich kierunków nadleciały.
Zamiast tego prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden dość szybko zakomunikował, "że jest mało prawdopodobne, aby pocisk, który spowodował we wtorek eksplozję w Polsce i zabił dwóch cywilów, został wystrzelony z terytorium Rosji".
"Istnieją wstępne informacje, które to kwestionują. Nie chcę tego mówić, dopóki nie przeprowadzimy pełnego śledztwa" – powiedział Biden. Dodał jednak, że trajektoria lotu nie wskazuje na to.
W tym czasie rosyjskie Ministerstwo Obrony stwierdziło, że doniesienia o tym, że to rosyjskie rakiety spadły na Polskę, są „celową prowokacją".
Ochrona przeciwrakietowa. Tych pocisków nie można było zestrzelić
Portal Gazeta Prawna wyjaśnia jednak, że niezestrzelenie pocisków przelatujących nad polskim terytorium nie było zwykłym błędem i przytacza argumenty.
"Żadna armia nie dysponuje systemem obrony powietrznej, który chroni terytorium całego kraju. Atak rakietowy charakteryzuje się punktowym uderzeniem w wybrany cel, a nie niszczeniem wielu celów na dużych obszarach. Zadaniem systemów jest m.in. obrona infrastruktury krytycznej" – GP zacytowała oficjalnie stanowisko Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Oznacza to, że obrona przeciwrakietowa ma na celu chronić konkretny, krytyczny obiekt, a nie całe terytorium. Dlatego zawsze najpierw następuje ocena, która miała miejsce też w Przewodowie.
Proces oceny sytuacji wyjaśniał też szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w RMF24:
- To rakieta środków obrony przeciwlotniczej. Rakieta, która, co do zasady, w poszukiwaniu celu wykonuje swoje zadanie, które nie ma charakteru ofensywnego. Nawet jeśli jest rejestrowana przez systemy radarowe, zakładamy, że będzie wykonywała swoje zadanie, czyli przechwytywanie środków napadu powietrznego nad terytorium Ukrainy. Czy doszło do awarii w samej rakiecie, czy do błędu przy wprowadzaniu danych — to jest przedmiotem pracy ekspertów — wyjaśniał gość w Porannej rozmowie w RMF FM
Do tego, jak stwierdził Gen. Tomasz Drewniak były dowódca polskiego lotnictwa wojskowego, polska obrona przeciwlotnicza jest przestarzała.
"Nie bardzo dałoby się ten pocisk zestrzelić, ponieważ musielibyśmy mieć na granicy ustawione rakiety w gotowości do startu. Dziś, jeśli chodzi o obronę powietrzną, mamy tylko starą Newę i praktycznie na tym koniec. Natomiast amerykański system Patriot dopiero do wojska wchodzi — wyjaśnił Gen. Tomasz Drewniak.
Źródła: Onet.pl, CNN, Gazeta Prawna, RMF24
-
"Chiny najbardziej boją się jednego". Prof. Góralczyk zdradza, jak działa Pekin. "Przemalować, przechytrzyć"
-
"Drogi Adamie, nie możemy się doczekać". Szczerba odpowiada na pogróżki Bielana. "On lubi konfitury"
-
"Wyrzucono nas jak stare buty". Rolnicy nie odpuszczą min. Kowalczykowi. Będzie dymisja?
-
"Profesorek na śmieciarce". Od 16 lat uczy w szkole, a teraz dorabia przy wywozie śmieci. "Podbudowuję się"
-
Molestował nieletnich i współpracował z SB. Kim był "bankier" Jana Pawła II? "Żył jak pączek w maśle"
- Stawka godzinowa 2023 wzrośnie. Sprawdź, ile zarobisz
- Bon turystyczny 2023. Zostało niewiele czasu na realizację
- Posłowie PiS chcą nowego święta państwowego. "Projekt powinien być przyjęty w formule aklamacji"
- Co zdecyduje o wygranej opozycji w jesiennych wyborach? Sondaż daje wskazówkę
- Na okupowanym Krymie Rosjanie wcielają do armii strażaków i ratowników