"Kucharz Putina" rośnie w siłę i rzuca wyzwanie rosyjskiej armii. "Wyrasta im konkurent do kierowania tą wojną"

Rosyjsko-ukraińska wojna rozgrywa się w tej chwili nie tylko na froncie, lecz także wśród kremlowskich generałów - uważa płk. rez. dr Piotr Łukasiewicz. - Zdenerwowani i czujący się zagrożeni generałowie mogą być problemem. Już w drugiej połowie roku widzieliśmy w armii rosyjskiej drobne ruchy kadrowe. Więc można sobie wyobrazić, że wśród elit oficerskich będzie narastał niepokój - mówił w TOK FM analityk Polityki Insight.
Zobacz wideo

Wojna w Ukrainie trwa już przeszło 10 miesięcy. Na przełomie lat 2022 i 2023 rosyjskie wojska zintensyfikowały ostrzały obiektów cywilnych w Ukrainie. W sobotę 31 grudnia najeźdźcy przeprowadzili zmasowany atak rakietowy, w wyniku którego zginęły co najmniej cztery osoby. W ciągu ostatnich dwóch dni przeciwnik wystrzelił nad Ukrainę kilkadziesiąt dronów bojowych, głównie produkcji irańskiej. Według dowództwa wojskowego w Kijowie wszystkie te bezzałogowce zostały zneutralizowane przez ukraińskie jednostki obrony powietrznej.

Zdaniem płk. rez. dr. Piotra Łukasiewicza wojna "utknęła w miejscu". - Żadna ze stron nie uzyskała przewagi na tyle, żeby zepchnąć przeciwnika do kąta i uzyskać zwycięstwo wojskowe. W tej chwili Rosjanie nie są w stanie okazać inicjatywy i utknęli na różnych frontach - na południu czy w Donbasie. Podobnie Ukraińcy - pokazują inicjatywę taktyczną, ale nie są w stanie wykonać zdecydowanej ofensywy, która strategicznie przełamałaby most lądowy, prowadzący z Rosji właściwej do Krymu. Nie są też w stanie powtórzyć manewru takiego, jaki wykonali we wrześniu, czyli odzyskania sześciu tys. czy nawet ośmiu tys. metrów kwadratowych na wschód od Charkowa i w zasadzie wyzwolenia go - mówił ambasador RP w Afganistanie i analityk Polityki Insight.

"Pęknięcia na Kremlu"

Natomiast, jak wskazał ekspert, wojna w Ukrainie jest "absolutnie powiązana z wydarzeniami politycznymi, a te paradoksalnie mogą stać się decydujące". Sporą rolę w tych wydarzeniach może odegrać tzw. kucharz Putina, czyli Jewgienij Prigożyn, oraz szef prywatnej firmy wojskowej o nazwie Grupa Wagnera. - Mówimy o sytuacji zwiększających się napięć w dowództwie rosyjskim. Słyszymy o Jewgieniju Prigożynie, który wyrasta jako człowiek rzucający wyzwanie zmurszałej kadrze wojskowej, która - według niego - nieumiejętnie dowodzi i pozwala na straszne straty, podczas gdy Grupa Wagnera walczy bez amunicji. Ta postać nie tylko buduje swoją siłę, lecz także wzbudza uzasadniony niepokój prawdziwych rosyjskich żołnierzy i generałów, ponieważ wyrasta im konkurent do kierowania tą wojną - tłumaczył gość "Wywiadu politycznego".

Jak zwrócił uwagę płk. rez. dr Piotr Łukasiewicz, owe napięcia na Kremlu mogą przyczynić się do rozszerzenia się istniejących już pęknięć. - Dla Kremla zdenerwowani i czujący się zagrożeni generałowie mogą być problemem. Już w drugiej połowie roku widzieliśmy w armii rosyjskiej drobne ruchy kadrowe - wyrzucanie generałów i zastępowanie dowódców okręgów wojskowych, rzekomo z powodu ich nieudolności. Więc można sobie wyobrazić, że wśród elit oficerskich będzie narastał niepokój, bo np. taki Prigożyn chce ich ukarać - wskazał Łukasiewicz. 

Dlatego przekonywał, że takie ruchy są istotne. - To są wydarzenia polityczne, które są trudno przewidywalne, takie drobinki, po których możemy doceniać tego rodzaju procesy, a nie przepowiedzieć, że np. w czerwcu gen. Walerij Gierasimow, szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, wyciągnie pistolet i będzie gonił za Putinem po Kremlu - przekonywał ekspert w rozmowie z Karoliną Lewicką.

Gdzie uderzy Putin?

Gość TOK FM podkreślał, że Rosjanie mogą przeprowadzić wiosną kolejną ofensywę w Ukrainie. - Ulubionym manewrem Rosjan, który znamy jeszcze z czasów II wojny światowej, jest okrążanie przeciwnika, branie go w kocioł. Wyobrażam sobie, że zgromadzenie odpowiedniej liczby ludzi, co wiemy, że Rosjanie mogą zrobić, spowoduje, że próba zamknięcia takiego kotła w Donbasie byłaby możliwa - prognozował analityk Polityki Insight, choć zaznaczył, że to zależy od tego, czy Rosjanie zgromadzą odpowiednio dużo sprzętu lądowego.

Według Łukasiewicza sporą rolę odegra też lotnictwo. - Klucz do wygranej wojny w XXI wieku jest dość prosty - to właśnie zdobycie przewagi powietrznej, żeby wykonywać ofensywy lądowe. Rosjanie nie pokazali tego w 2022 roku. Być może, jeżeli myślą o reformie swojej ofensywy, taką przewagę powietrzną będą chcieli zbudować w 2023 roku - podsumował płk rez. dr Piotr Łukasiewicz w rozmowie w TOK FM.

TOK FM PREMIUM