"Dzieci ubywa, brakuje młodych kobiet". Chiny mają problem tu i teraz. "Nastroje są ponure"
Po raz pierwszy od 60. lat Chiny zanotowały spadek liczby ludności - poinformowało Narodowe Biuro Statystyczne w Pekinie. W ubiegłym roku w Państwie Środka zanotowano ponad 9,5 mln urodzeń oraz blisko 10,5 mln zgonów. Dla porównania - w 2016 roku w Chinach urodziło się 18 mln dzieci.
Jak zaznaczyła w TOK FM sinolożka dr Katarzyna Sarek, dla obywateli Państwa Środka ta wiadomość nie jest żadnym zaskoczeniem. - Chińczycy widzą, że w przestrzeni publicznej ubywa dzieci. Zauważają, że ich młodzi znajomi nie decydują się na posiadanie potomstwa. Ten cały trend, styl życia i realia gospodarcze sprawiają, że wiele osób nie decyduje się na dziecko - przyznała gościni TOK FM.
Ekspertka dodawała, że chińskie władze spodziewały się takiej sytuacji, ale dopiero za 10-12 lat. - Ten trend, który będzie się nakręcał, miał się rozpocząć dużo później. Władze miały mieć czas, żeby się na to przygotować, ale okazało się, że czasu już nie ma. Problem jest tu i teraz (...). Młodzi Chińczycy, a również starsi, nie patrzą z optymizmem w przyszłość. Nastroje są bardzo ponure. Patrzą, co przyniesie ten rok, w którym wszyscy także spodziewają się kolejnego ubytku ludności - mówiła wykładowczyni Zakładu Japonistyki i Sinologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodała, że pojawiają się głosy, iż populacja Chin jest już mniejsza niż Indii, ale ten fakt władza ukrywa.
Kończy się era gospodarki opartej na taniej sile roboczej
Zdaniem gościni "Połączenia", spadek liczby mieszkańców Chin może wyhamować wzrost gospodarczy w tym kraju i zwiększyć koszty utrzymywania starzejącego się społeczeństwa. - To przyniesie za sobą poważne konsekwencje dla szkolnictwa, dla opieki zdrowotnej, dla tego, ile osób za 20 lat będzie wkraczało na rynek pracy. Wszystkie kalkulacje dotyczące tego, jak ma wyglądać system emerytalny, zdrowotny, edukacyjny, trzeba będzie mocno zrewidować i dostosować do zmieniających się potrzeb społeczeństwa - tłumaczyła dr Katarzyna Sarek.
Ekspertka wskazała, że Chiny muszą teraz myśleć o nowym modelu budowy gospodarki, która do tej pory opierała się na taniej sile roboczej. Co wywindowało Państwo Środka na obecną pozycję. - Ta era się kończy. Władze chińskie zdają sobie z tego sprawę i próbują przesunąć gospodarkę na inne tory, gdzie mniej liczy się niewykwalifikowana tania siła robocza i gdzie większe zyski osiąga się z zaawansowanej produkcji technologicznej - powiedziała rozmówczyni Jakuba Janiszewskiego.
"Dzieci nie spadną z drzewa, nie znajdą się w kapuście czy w ryżu"
Siedem lat temu Chińczycy wycofali się z surowej polityki jednego dziecka, którą w obawie przed przeludnieniem wprowadzono kilka dekad temu. Władze poszły nawet krok dalej i nie tak dawno zezwoliły na posiadanie nawet trójki dzieci. Tyle tylko, że Chińczycy mają coraz mniej ochoty na powiększanie rodziny. Teraz Chiny stały się ofiarami własnej polityki, a jej władze muszą namawiać obywateli do posiadania chociaż jednego potomka.
- Władze pozwalając na trójkę dzieci, myślały, że są takie wspaniałomyślnie. Jednak Chińczycy powiedzieli, że właściwie nie są zainteresowani większą liczbą dzieci i jeżeli ktoś się na nie zdecyduje, to na jedno. Widzą, że to, co oferuje państwo za posiadanie dziecka jest niewspółmierne do tego zobowiązania - tłumaczyła sinolożka.
Według dr Katarzyny Sarek skutków wprowadzonej w latach 80. polityki jednego dziecka nie da się już cofnąć. - W populacji brakuje młodych kobiet. Jeżeli ich brakuje, to można stawać na głowie, ale dzieci nie spadną z drzewa, nie znajdą się w kapuście czy w ryżu - mówiła dr Katarzyna Sarek w rozmowie w TOK FM.
-
"Kreml de la creme". Dlaczego Kaczyński i Glapiński powinni wytłumaczyć się z rosyjskich tropów?
-
Roksana bała się, że spotka ją to samo, co Dorotę z Nowego Targu. "W szpitalach leżą kobiety świadome, że grozi im śmierć"
-
Zwierzęta na fermie rzucane o beton, uderzane siekierą. "Nie jest to jednostkowy przypadek"
-
Abp Marek Jędraszewski w Boże Ciało nie zapomniał o polityce. Było o aborcji i "niektórych partiach"
-
Nie żyje Barbara Borys-Damięcka. Senator miała 85 lat
- Coooo? Co pan właśnie powiedział? [614. Lista Przebojów TOK FM]
- Młodzi nie chcą głosować "za Donaldem, Szymonem, Władysławem". "Oni nas potrzebują, a nie my ich"
- Niezwykły przejaw metysażu kulturowego - drewniane synagogi "namioty"
- USA przekażą Ukrainie broń za 2,1 mld dolarów. Kupią m.in. rakiety Patriot i HAWK
- Ta zbrodnia doprowadziła do dymisji na szczycie władzy. Śmierć Jána Kuciaka i wyrok bez precedensu