Chińskie balony nad polem rakiet jądrowych USA. W tle pytania o Ukrainę i wojnę nuklearną. "Siłowanie się mocarstw"
Amerykańskie wojsko zestrzeliło w ostatnich dniach 4 obiekty latające wykryte nad USA i Kanadą. Pierwszy z nich, strącony 4 lutego, był chińskim balonem szpiegowskim i częścią szerokiej kampanii wywiadowczej Pekinu - twierdzi Waszyngton. Chiny zaprzeczyły, że zestrzelony balon był wykorzystywany do celów szpiegowskich.
Choć balony szpiegowskie mogą być postrzegane jako coś banalnego w czasie gwałtownego rozwoju technologii szpiegowskich, to - zdaniem płk. rezerwy Macieja Matysiaka - nie należy ich bagatelizować. - W dobie np. satelitów szpiegowskich i w ogóle technologii kosmicznej mogą wydawać się czymś archaicznym. Ale one działają i to skutecznie, bo teraz widzieliśmy balon nad amerykańskim polem rakiet jądrowych w stanie Montana. Mógł tam szukać chociażby potwierdzenia lub zaprzeczenia informacji dotyczących tego, jaki jest status gotowości bojowej sił nuklearnych USA. Oczywiście w kontekście wojny w Ukrainie, którą prowadzi Rosja – mówił w Poranku TOK FM były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i pełniący obowiązki dyrektora Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie Akademii Nauk Stosowanych w Gnieźnie.
Jak dodał rozmówca Macieja Głogowskiego, Chiny mogą potrzebować takich danych, by rozeznać się, czy Amerykanie serio biorą pod uwagę możliwość eskalacji konfliktu w Ukrainie do wojny jądrowej. Nawet jeśli Pekin ma takie informacje z innych źródeł, to może potrzebować je potwierdzić właśnie przy użyciu takich balonów szpiegowskich, ale też równolegle za pomocą działalności szpiegów i wywiadu.
Ekspert podkreślił, że balon szpiegowski jest sprzętem zaawansowanym technologicznie. - Ten, który znalazł się nad Montaną, zgodnie ze źródłami amerykańskimi manewrował i miał bodajże udźwig do 100 kg. Ponadto jeśli czujniki satelitów mogą w miarę dobrze wykrywać obiekty i identyfikować dane, to balon, który jest niżej, a posiada podobne czujniki, może to robić lepiej – tłumaczył.
Płk. Matysiak zwrócił również uwagę, że Chiny wysyłając balony nad terytorium Stanów Zjednoczonych, wykazały luki w systemach bezpieczeństwa supermocarstwa. I to poważne, bo obiekty latające znalazły się nad strategicznie ważnym polem rakiet jądrowych. - Więc tutaj mamy czynnik siłowania się dwóch mocarstw i wytykania sobie, w czym są dobre, a w czym niekoniecznie – powiedział.
Chiny jako wielki brat
Jego zdaniem cała ta sprawa ma więc duże znaczenie dla światowego bezpieczeństwa. Zwłaszcza teraz, gdy napięcia czy zawirowania polityczne między Chinami i Stanami rozpatrujemy w kontekście wojny, którą Rosja prowadzi w Ukrainie.
- Chiny chcą być graczem równorzędnym dla USA i to starcie dwóch potęg ma miejsce również w Ukrainie. Bo osłabienie pozycji Rosji jest w interesie zarówno Stanów, jak i Chin. Widzimy tutaj kreowanie zapewne nowego porządku globalnego bezpieczeństwa. (…) Chiny rozgrywają wojnę w Ukrainie na swoją korzyść. Są zainteresowane zwasalizowaniem Rosji i niebyciem – jak na początku funkcjonowania systemu komunistycznego - małym bratem wielkiego brata, czyli Rosji. Teraz one są wielkim bratem dla Rosji. Chcą nie tylko ją zdominować, ale być dominującym graczem na świecie pod względem politycznym, militarnym i ekonomicznym – podsumował gość TOK FM.
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Opera na obrzeżach Łazienek Królewskich. Część mieszkańców oburzona. "Co oni robią?"
-
Konfederacja w Katowicach. Pod Spodkiem buczenie. "Niech wiedzą"
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
- "Jestem ultraortodoksyjną Żydówką i teściową leworęcznego rebego". O świecie europejskich chasydów w XXI wieku [FRAGMENT KSIĄŻKI]
- Od wkładek do butów po nowojorską giełdę. Tak najbrzydsze sandały świata doszły na szczyt
- Tusk: Wprowadzenie 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku to nadal oznacza także "trzynastkę" i "czternastkę"
- "Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
- W Chersoniu nie działa alarm przeciwlotniczy. Ludzie nie nadążają ukrywać się w schronach