Brytyjczycy mają coraz większe problemy z kupnem pomidorów, ogórków i jajek. Media na wyspach publikują coraz więcej zdjęć z pustymi półkami w sklepach. Nieco lepsza sytuacja jest w Irlandii Północnej, która nie ma granicy celnej z Republiką Irlandii i dzięki temu może importować stamtąd potrzebne produkty.
Na brak podstawowych produktów wpływają między innymi: spadek produkcji rolnej, inflacja, rosnące koszty energii, ale też brexit i brak porozumienia w sprawie protokołu północnoirlandzkiego. O wpływie tej ostatniej kwestii nieco więcej opowiedziała mieszkająca w Belfaście Aleksandra Łojek, autorka książki "Belfast. 99 ścian pokoju". Gościni skomentowała w TOK FM bieżącą sytuację na Wyspach i przyznała, że pomysłów na jej rozwiązanie aktualnie brakuje. - Rishi Sunak, który przyjechał do Belfastu, żeby negocjować, tak naprawdę przyjechał, żeby wysłuchać, jakie pomysły na rozwiązanie problemu może mieć Irlandia Północna - powiedziała gościni TOK FM.
I dodała, że w tej chwili sytuacja zrobiła się wyjątkowo trudna. - Lokalna strona brytyjska, ci, którzy są za wzmocnieniem związków Irlandii Północnej z Wielką Brytanią, dopuszcza do tego, żeby doszło do negocjacji. Natomiast absolutnie nie chce, żeby protokół północnoirlandzki został - stwierdziła.
Rozmówczyni Jakuba Janiszewskiego zwróciła uwagę, że "możliwe są dwie opcje". - Albo w ogóle podrzeć protokół północnoirlandzki - co jest oczywiście niemożliwe - albo napisać go zupełnie od nowa, co oznaczałoby, że kilka lat pracy poszło na marne - zaznaczyła. - Unioniści nie chcą żadnego protokołu, natomiast Rishi Sunak razem z resztą polityków próbuje wyciągnąć od nich pomysły, jak w takim razie można załagodzić sytuację i ten protokół utrzymać - wskazała.
Zdaniem Aleksandry Łojek nikt się nie spodziewał, że dojdzie do walki na "mentalne noże". - Nikt nie spodziewał się, że unioniści aż tak radykalnie podejdą do tematu i nie będą chcieli żadnego protokołu w tej chwili - zaznaczyła.
I przypomniała, że według protokołu granica między Europą a Wielką Brytanią pojawiła się na Morzu Irlandzkim, czyli osłabiła związki Irlandii Północnej ze Zjednoczonym Królestwem, a tym samym właściwie przyspieszyła zjednoczenie Irlandii. - Więc to jest nóż w serce - podkreśliła rozmówczyni Janiszewskiego.
Gościni TOK FM przyznała też, że to, iż do Irlandii Północnej nie dojeżdżają dostawy, nie jest już kłopotem wyłącznie wirtualnym. - Od piątku wszystkie nasze północnoirlandzkie jajka nie będą mogły być eksportowane do Wielkiej Brytanii. Oglądałam dzisiaj zdjęcia ze sklepów w Wielkiej Brytanii, w których już nie ma pomidorów, ogórków i właśnie jaj. U nas już też zaczyna brakować tych produktów, chociaż podejrzewam, że nam będzie dużo łatwiej ściągnąć je przez Irlandię - zaznaczyła.
I dodała, że i tak Irlandia Północna jest w dużo lepszej sytuacji niż Zjednoczone Królestwo. - W tej chwili to Wielka Brytania ma poważne ekonomiczne problemy i kłopoty z zaopatrzeniem, my nie. Natomiast najistotniejsze dla unionistów nie jest zaopatrzenie sklepów, tylko, jak powiedział jeden z polityków, to, że "ich ojcowie umierali za związek Irlandii z Wielką Brytanią". Więc to chodzi o ojców, nieżywych już - wyjaśniła.
- Jest taka niewielka grupa bardzo radykalnych unionistów, którzy ogłosili, że jeżeli protokół nie zostanie zniesiony, dojdzie do pokojowych protestów. A wiem z rozmów na ulicy, że nie będą one pokojowe. Chodzi tu o podtrzymanie tożsamości brytyjskiej i dla niektórych ludzi jest to wciąż najważniejsza rzecz, ważniejsza niż to, co jest w sklepach - podsumowała gościni TOK FM.
Całą rozmowę odsłuchasz:
