Rosjanie zasnęli? "Przez lata Putinowi pasowała ich apatia". Teraz chce rozmazać odpowiedzialność

- Boję się, również jako Rosjanka, że kiedy Ukraina zwycięży, Zachód znów zamknie oczy na to, co się będzie działo za żelazną kurtyną, którą Władimir Putin zbudował wokół społeczeństwa rosyjskiego - mówiła w TOK FM Masza Makarowa, rosyjska dziennikarka współpracująca z Biełsatem.
Zobacz wideo

Czy rok po rozpoczęciu przez Władimira Putina pełnoskalowej inwazji na Ukrainę w Rosji jest opozycja wobec tej wojny? A jeśli jest, to w jakim jest stanie? O to Anna Piekutowska pytała rosyjskie dziennikarki, Maszę Makarową współpracującą z Biełsatem oraz Wiktorię Bieliaszyn piszącą dla "Gazety Wyborczej". 

Wielkie protesty? W Rosji Putina to niemożliwe

Masza Makarowa podkreślała, że ludzie w wielu miejscach Rosji przynoszą kwiaty pod pomniki jakoś kojarzące się z Ukrainą. I choć kwiaty te są często od razu zabierane przez policję, potem ktoś inny przynosi nowe. Poza tym ludzie wychodzą na jednoosobowe pikiety, naklejają napisy na kamienice czy bloki. - Ale to nie jest coś, co chciałyby widzieć społeczeństwa zachodnie - to nie są wielkie demonstracje - przyznała dziennikarka. - Pamiętajmy o tym, że to nie jest możliwe. W systemie całkowicie totalitarnym, gdzie słowa "pokój" i "wojna" są zabronione, wyjście na ulicę i samo myślenie, że to, co jest prowadzone w Ukrainie, nie jest operacją specjalną, a wojną, jest poza granicami obecnego prawa. (...) Wyjście na protest to ogromne ryzyko - podkreślała gościni TOK FM. 

Wiktoria Bieliaszyn przyznała, że sama chciałaby widzieć na ulicach rosyjskich miast wielkie protesty. - Z naszej perspektywy to jest coś, co byłoby słuszne. Ale znając rosyjską rzeczywistość i wiedząc, co może spotkać nie tylko za wyjście na ulicę, ale za "like" na Facebooku czy Instagramie, gdybym dziś mieszkała w Rosji, nie miałabym pewnie takiej odwagi, żeby ryzykować swoim bezpieczeństwem, wolnością, przyszłością i całym życiem. Chociaż jestem całym sercem po stronie Ukrainy i to, co zrobił Putin, przeraża mnie i boli - przyznała. Jej zdaniem społeczeństwa zachodnie, które są w bezpiecznej pozycji, często nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką odwagę trzeba mieć, by sprzeciwić się takiemu reżimowi jak reżim Władimira Putina. 

Dziennikarki przypominały protesty, jakie przelewały się przez Rosję w 2021 roku, po zatrzymaniu Aleksieja Nawalnego, który dziś jest zamknięty w kolonii karnej, a w przeszłości z rozkazu reżimu został otruty. - Wtedy tysiące osób zatrzymano. Co robił Zachód, kiedy Putin pokazywał, że może zrobić cokolwiek z tymi ludźmi - wygnać z kraju, zatruć, wsadzić do więzienia? Przymykał oczy, bo był biznes - podkreślała Masza Makarowa. Dodała, że nie zdarzyło się, by kraje Zachodu np. nie uznały wyników rosyjskich wyborów, choć wiadomo, że były wielokrotnie fałszowane. 

Putin i rozmazywanie odpowiedzialności

Dziennikarki są zdania, że rok wojny zmienił podejście Władimira Putina do Rosjan - prezydent chce od nich więcej niż wcześniej. - Mówi się, że Rosjanie zasnęli, nie do końca tak jest - zajmują się nie tyle życiem, co przeżywaniem. Przez lata władze były zadowolone z tej apatii społeczeństwa. A dziś Putin żąda mobilizacji patriotycznej - rosyjskiej krwi - mówiła Wiktoria Bieliaszyn. Rosjanie więc mają rozdzielić tę odpowiedzialność, przejąć ją na siebie i skąpać się we krwi, by było wiadomo, że nie tylko Putin jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w Ukrainie.

O tym, że Putin lubi rozmazywać odpowiedzialność za swoje decyzje po swoim otoczeniu, mówiła również Masza Makarowa. Przypomniała, że rok temu, tuż przed rosyjską inwazją, wszystko zaczynało się od posiedzenia Rady Bezpieczeństwa, gdzie każdy jej członek był odpytywany przez Putina jak uczeń przy tablicy. Rozłożeniu odpowiedzialności służyć miało też głosowanie w Dumie i w Radzie Federacji. - Po to są też orędzia Putina, w które wszyscy siedzą wsłuchani. Po to pojawia się obraz społeczeństwa i władz Rosji jako jednej wielkie rodziny - wyliczała. 

Rosja zamknięta za żelazną kurtyną

Wiktoria Bieliaszyn przyznała, że niepokoi ją to, iż Zachód przestał się interesować tym, co będzie z Rosją później, po zwycięstwie Ukrainy, któremu - jak podkreślała - bardzo kibicuje i w które wierzy. Jej zdaniem jest w krajach demokratycznych przeświadczenie, że nie da się nic zrobić, że Putin i jego system jest tak silny, że tam nic się nie zmieni. A Masza Makarowa dodała, że tu liczy się biznes - ważne, by to rosyjskie piekło wciąż z nami - z Zachodem - handlowało. 

- Boję się, również jako Rosjanka, że kiedy Ukraina zwycięży, Zachód znów zamknie oczy na to, co się będzie działo za tą żelazną kurtyną, którą Putin zbudował wokół społeczeństwa rosyjskiego - dodała dziennikarka współpracująca z Biełsatem. Podkreśliła, że jeśli tak się nie stanie - jeśli po wojnie wygranej przez Ukrainę Zachód nie odpuści tego, co zostanie z Rosji, ona sama będzie mogła pojechać do domu. 

A Wiktoria Bieliaszyn dodawała, że życzyłaby sobie i Rosjanom, by społeczeństwo zachodnie było bardziej empatyczne, co wcale nie oznacza, że ma być wyrozumiałe. - Żeby zdawało sobie sprawę, że generalizacja, dehumanizacja, wrzucanie wszystkich do jednego wora to jest właśnie to, co robi Putin. I że my nie możemy sobie na to pozwolić, bo nie wymażemy Rosji i tych 150 mln osób. Od nas też, w jakimś niewielkim stopniu, zależy, czy będziemy mieli do czynienia z ludźmi agresywnie nastawionymi do Zachodu, czy z ludźmi, którzy rozumieją, co się wydarzyło, że NATO nie zagraża Rosji, tylko to Rosja popełnia zbrodnie - dodawała.

TOK FM PREMIUM