W Mołdawii realizuje się plan napisany na Kremlu. "Niestety, to może się Rosji udać"

- W Mołdawii realizuje się plan napisany na Kremlu tzn. mamy już do czynienia z wojną hybrydową. Rzeczywiście jest to sytuacja bardzo skrajna, która może się przerodzić w duży chaos i destabilizację, na czym przede wszystkim zależy stronie rosyjskiej - mówił w "Wywiadzie Politycznym" w TOK FM prof. Krzysztof Fedorowicz z Zakładu Studiów Wschodnich Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Zobacz wideo

W stolicy Mołdawii doszło do kolejnych prorosyjskich protestów. Na ulice Kiszyniowa wyszły tysiące ludzi. Centrum miasta było sparaliżowane. Do akcji wkroczyła mołdawska policja. Za demonstracją w Kiszyniowie stoi prorosyjska partia mołdawskiego oligarchy Iłana Szora. Tłumy na ulicach stolicy skandowały antyrządowe hasła. Prozachodnia prezydent Maia Sandu była porównywana z dyktatorką. W czasie przemarszu protestujący podarli duży plakat z wizerunkiem polityczki.

Część demonstrantów do Kiszyniowa dotarła autobusami. Władze Mołdawii w ostatnim czasie przekonywały, że Rosja ma plany przewrotu w kraju, które przewidują ataki dywersantów na budynki rządowe, połączone z wykorzystaniem prorosyjskiej opozycji.

"W Mołdawii realizuje się plan napisany na Kremlu"

- W Mołdawii realizuje się plan napisany na Kremlu tzn. mamy już czynienia z wojną hybrydową, bo to już się dzieje na naszych oczach. Rzeczywiście jest to sytuacja bardzo skrajna, która może się przerodzić w duży chaos i destabilizację, na czym przede wszystkim zależy stronie rosyjskiej - mówił w "Wywiadzie Politycznym" w TOK FM prof. Krzysztof Fedorowicz z Zakładu Studiów Wschodnich Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Jak powiedział rozmówca Karoliny Lewickiej, to co się dzieje w sąsiedniej Mołdawii jest istotne z punktu widzenia wojny w Ukrainie. - Mołdawia ma trzy czwarte granicy z Ukrainą, więc wszelki chaos i destabilizacja są niekorzystne dla Ukrainy, która musi zabezpieczać również militarnie tę stronę swojego kraju. Przede wszystkim chodzi o Odessę i możliwość odcięcia Ukrainy od Morza Czarnego - wskazał prof. Fedorowicz.

To co się dzieje w Mołdawii, stacja CNN nazywa bliźniaczo podobnymi działaniami do tych, które Moskwa podejmowała w 2014 roku przed aneksją Krymu. - To nie jest zupełnie przypadkowe. Kampania Rosji w Ukrainie siadła i potrzebny jest jakiś sukces - w stylu właśnie Mołdawii - mówił gość TOK FM. Jak dodał, potrzebne jest też odciągnięcie wojsk strony ukraińskich w pobliże Mołdawii czy Naddniestrza. - Ale może to ma na celu też zagranie wszystkim na nosie, po tym jak prezydent USA Joe Biden spotkał się niedawno w Warszawie z prezydent Maią Sandu i publicznie wyrażał swoje poparcie dla Mołdawii - powiedział ekspert.

"Te sympatie prorosyjskie są, wystarczy je tylko uaktywnić, podlać benzyną i podpalić"

Według prof. Federowicza, przy "niesprzyjającym biegu rzeczywistości" plan strony rosyjskiej może się udać. - Niestety, w Mołdawii niewiele trzeba. Społeczeństwo jest podzielone mniej więcej pół na pół. Te sympatie prorosyjskie są, wystarczy je tylko uaktywnić, podlać benzyną i podpalić, tak jak dzisiaj ma to miejsce w Kiszyniowie - wskazał. - Oczywiście to ludzie zwożeni do Kiszyniowa, którym płacą, ale musimy też mieć świadomość, że wielu ludzi w Mołdawii ma te sympatie prorosyjskie czy proradzieckie i to niestety zaczyna być aktywowane. I to jest chyba największy problem, że w Mołdawii nie jest tak jak na Ukrainie, gdzie większość Ukraińców jest zdecydowanie prozachodnia - podsumował prof. Federowicz. 

TOK FM PREMIUM