Czuły zapach mandarynek, a potem mdlały. Co się dzieje w Iranie? "Zbiorowa psychoza"

Irańscy rodzice protestują w związku z tajemniczą falą zatruć w żeńskich szkołach i na uczelniach. Wciąż jednak brakuje dowodów na to, że to celowe działania rządu. Zdaniem Jagody Grodeckiej może chodzić o zbiorową psychozę. - Trudno tam wskazać jakiegokolwiek aktora tamtejszej sceny politycznej, który odniósłby korzyści z przeprowadzenia takich ataków - mówiła w TOK FM iranistka.
Zobacz wideo

W Iranie, w związku z tajemniczą falą zatruć w żeńskich szkołach i na uczelniach, aresztowano podejrzanych w pięciu prowincjach. W kilku miastach przeciwko "trucicielom" protestowali nauczyciele. Siły bezpieczeństwa rozbiły demonstracje, używając armatek wodnych i gazu łzawiącego. Do zatruć uczennic i studentek dochodziło od listopada ubiegłego roku. Odnotowano, że niewyjaśnione objawy pojawiły się u części uczennic ze 127 szkół w 25 (na 31) prowincjach kraju. Tylko w ostatnią niedzielę odnotowano nowe przypadki zatrucia uczennic w 15 miastach. Media opisywały te zdarzenia jako zatrucia gazem.

- Wiele uczennic opowiadało, że miały zawroty głowy, mdłości, ogólne osłabienie, niektóre traciły przytomność. Jedne twierdziły, że czuły charakterystyczny zapach mandarynek, a inne mówiły o metalicznej woni, co mogło sugerować, że był to jakiś gaz – mówiła w TOK FM iranistka i dziennikarka Jagoda Grondecka.

Mimo to - kontynuowała rozmówczyni Jakuba Janiszewskiego – wcale nie jest pewne, że właśnie o zatrucie gazem chodzi.

- W 2010 roku w Afganistanie zdarzyła się podobna sytuacja i ciągnęła się przez następną dekadę. Było tam dziesiątki tysięcy rocznie takich przypadków. Nastoletnie uczennice wykazywały objawy neurologiczne: paraliż drgawki, utrata przytomności, ale też duszności, wymioty i gorączka. Media szybko to podchwytywały i opisywały jako atak gazem, jednak nigdy nie udało się znaleźć przyczyny tych zatruć. Nie wykazano żadnej szkodliwej substancji. Wielu lekarzy mówiło, że może to być objaw zbiorowej psychozy, do której dochodzi, gdy osoby są narażone na długotrwały stres. A bycie dziewczynką w Afganistanie, czyli kraju od 4 dekad zmagających się z traumą wojen, wiąże się z ogromnym stresem – tłumaczyła.

Jak dodała, młodym Afgankom podawano płyny, leki uspokajające, nasenne, po czym szybko wracały do zdrowia i były wypisywane ze szpitali. Tak dzieje się również w większości przypadków w Iranie, z czego może wynikać i tam chodzi o zbiorową psychozę. - Jest tylko jedna problematyczna rzecz – zastrzegła. - Centrum ds. Praw Człowieka w Iranie z siedzibą w Nowym Jorku deklaruje, że 11-letnia dziewczynka miała umrzeć w szpitalu w wyniku domniemanego zatrucia. Jednak nie mamy na to na razie żadnych dowodów – podkreśliła gościni TOK FM.

Komu mógłby odnieść korzyści z ataków na irańskie dziewczęta?

Jagoda Grondecka zwróciła również uwagę, że irańskie władze kłócą się ze sobą o to, jak odpowiedzieć na przypadki "zatruć", bo boją się kolejnej fali gniewu społecznego. Ten jednak i tak można zaobserwować na ulicach, bo rodzice dziewcząt wyszli protestować. - Mówią, że władze próbowały umniejszyć wagę tych wydarzeń. W odpowiedzi minister zdrowia stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż doszło do celowego zatrucia. Miała tego dokonać bliżej nieokreślona grupa, która chciała powstrzymać dziewczęta przed chodzeniem do szkoły – relacjonowała ekspertka.

Jak jednak dodała, irański polityk zaraz się z tej wypowiedzi wycofał i twierdził, że został źle zrozumiany. - To pokazuje, że władze nie są zgodne co do tego, jak teraz zarządzać tym ogromnym gniewem – analizowała.

Wiele osób w Iranie oskarża rząd o "zatrucia", twierdząc, że jest to forma zemsty za protesty, które trwają tam od jesieni 2022 roku. Ale gościni TOK FM w to powątpiewa. - Nie wydaje mi się, żeby władzom, które już teraz nie radzą sobie z opanowaniem protestów, zależało na tym, by podsycać konflikt społeczny. W Iranie też nie funkcjonują grupy terrorystyczne, które zakazywałyby dziewczętom dostępu do edukacji. Trudno więc tam wskazać jakiegokolwiek aktora, który odniósłby korzyści z przeprowadzenia takich ataków – podsumowała rozmówczyni Jakuba Janiszewskiego i ponownie odesłała do hipotezy o zbiorowej psychozie.

TOK FM PREMIUM