Chiny ogłaszają pobór na wypadek wojny. W tle Tajwan. "Zestaw eskalacyjny stale się powiększa"

Chiny przygotowują się do wojny. Świadczy o tym ogłoszenie nowych zasad poboru do wojska, w tym mobilizacji w czasie konfliktu zbrojnego o Tajwan. Marcin Przychodniak mówił w TOK FM, że Chiny rozwijają swój "zestaw eskalacyjny". - Przesuwanie przez Chińczyków granic i używanie coraz bardziej radykalnych instrumentów jest dla Tajwańczyków dowodem na przygotowania do przejęcia ich terytorium - podkreślił ekspert z PISM.
Zobacz wideo

Chińskie władze ogłosiły nowe zasady poboru do wojska, w tym mobilizacji w czasie konfliktu zbrojnego. W wytycznych mowa jest wprost o "przygotowaniach do wojny". Analitycy oceniają to jako próbę podniesienia gotowości bojowej na wypadek konfliktu zbrojnego o Tajwan - podał hongkoński dziennik "South China Morning Post".

Przypomnijmy, w ostatnich dniach chińska armia przeprowadziła ćwiczenia w pobliżu Tajwanu. Był to odwet za spotkanie tajwańskiej prezydent Caj Ing-wen z przewodniczącym Izby Reprezentantów Kongresu USA Kevinem McCarthym w Kalifornii. Według Pekinu trenowano między innymi uderzenia precyzyjne i blokadę wyspy.

- Od dłuższego czasu wokół Tajwanu trwa eskalacja działań Chin. Są naciski w różnej formie, a ich ostatni etap to ćwiczenia wojskowe na szerszą skalę niż wcześniej. Chińczycy posuwają się coraz dalej w rozmiarze tych ćwiczeń. Tym razem był lotniskowiec, więcej okrętów, które przekroczyły nieformalną linię graniczną między Chinami i Tajwanem – mówił w TOK FM Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Rozmówca Jakuba Janiszewskiego ocenił, że "zestaw eskalacyjny" Chin stale się powiększa. - Przesuwanie przez Chińczyków tych granic i używanie coraz bardziej radykalnych instrumentów jest dla Tajwańczyków dowodem na przygotowania do przejęcia ich terytorium – podkreślił gość TOK FM.

Niepokój Tajwańczyków po słowach Macrona

W tym kontekście ekspert zwrócił uwagę na niedawne słowa prezydenta Francji. Emmanuel Macron po spotkaniu w Pekinie z przywódcą Chin Xi Jinpingiem stwierdził, że "Europa musi zmniejszyć swoją zależność od Stanów Zjednoczonych i uniknąć wciągnięcia w konfrontację między Chinami a USA w sprawie Tajwanu".

Dziennik "Le Figaro", ocenił, że Macron "w przededniu nowej zimnej wojny swoją wizytą sprawił chińskiemu przywódcy Xi Jinpingowi prezent dyplomatyczny, poświęcając niezależność Tajwanu na rzecz relacji Chin z Europą".

- Dla Tajwańczyków jest to zagrożenie. Bo liczą na to, że działania Unii Europejskiej pomogą w przeciwdziałaniu chińskiej eskalacji. A Macron mówi, że dla UE nawet inwazja na Tajwan nie jest jakimś wielkim problemem. Jeszcze dodaje, że działania eskalacyjne są prowadzone na równi przez Chińczyków i Amerykanów. To powoduje, że Tajwańczycy nie mogą być pewni, jak będzie wyglądać polityka Unii – tłumaczył. Jak dodał, na słowa Macrona Tajwańczycy reagują niepokojem, bo usłyszeli, że dla niego ich podmiotowość nie istnieje. - To potwierdza trudną sytuację, w jakiej się znajdują – podsumował rozmówca Jakuba Janiszewskiego.

Komunistyczne władze w Pekinie uważają Tajwan za część ChRL i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły. Większość Tajwańczyków nie jest jednak zainteresowana przejściem pod kontrolę Pekinu, a rząd Tajwanu zapowiada obronę demokracji i wolności.

TOK FM PREMIUM