Co z 9 maja po "ataku" na Kreml? "Rosjanie wiele mogą znieść, ale nie słabego prezydenta"
Rosyjskie media państwowe poinformowały w środę, że w nocy doszło do próby zaatakowania Kremla dwoma dronami. Następnego dnia władze Rosji oskarżyły o te działania Ukrainę, twierdząc, że doszło do aktu terroru i próby zabicia Władimira Putina. Ukraińcy stanowczo zaprzeczyli. - Nie zaatakowaliśmy Władimira Putina, pozostawiamy to trybunałowi - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podczas wizyty w Helsinkach.
Kto więc stoi za atakiem w sercu Moskwy? Zdaniem dr Agnieszki Bryc, na pewno dowiemy się tego w niedalekiej przyszłości. Politolożka wyjaśniła też, dlaczego jego autorstwa nie należy przypisywać Ukraińcom. - Kreml zareagował na atak pakietowo. Oni już wiedzieli, co się wydarzyło i kogo o to oskarżyć. Rosja uznała ten atak za terrorystyczny, a jego celem miało być zabójstwo Putina. I tu ten scenariusz zaczął się rozjeżdżać, bo on był nielogiczny i niespójny - oceniła wykładowczyni Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
O braku logiki owego kremlowskiego scenariusza - według dr Bryc - świadczy chociażby fakt, że pierwszy dron uderzył o 2.27 w nocy. - Jeżeli ataku dopuściliby się Ukraińcy w celu dokonania zamachu na Putina, to nie w środku nocy i nie na Kremlu. Putin bywa tam bardzo rzadko, on tego miejsca nie lubi. Co więcej, przebywa tam w bardzo określonych godzinach i nie w nocy. Więc to nie ten adres - komentowała gościni "Popołudnia Radia TOK FM".
Ponadto, udział Ukraińców musiałby oznaczać, że Rosjanie pozwolili swobodnie latać dronom wroga nad swoim terytorium, a zwłaszcza nad bardzo dobrze strzeżonym Kremlem. - Działają tam rozliczne służby. Jest tak dobrze nasiąknięty systemami obronnymi, że trudno sobie wyobrazić, że ten dron nie zostałby namierzony i zniszczony - podkreśliła ekspertka w rozmowie z Filipem Kekuszem.
Według innych domniemywań, drony zostały uruchomione i sterowane z terenu w pobliżu Kremla. Jak oceniła dr Agnieszka Bryc, jest to "technicznie możliwe, natomiast bardzo trudne w realizacji". - Stąd wniosek i sugestia, że być może zrobili to faktycznie sami Rosjanie - stwierdziła.
"Trzeba bardzo umiejętnie dokręcać śrubę represji"
Zarówno ukraińscy, jak i rosyjscy eksperci zastanawiają się teraz, jaka będzie odpowiedź Kremla. Rozważają oni kilka opcji - kolejny zmasowany atak na ukraińskie miasta, ataki na ukraińskie obiekty decyzyjne oraz użycie przez Rosję taktycznej broni jądrowej, co - jak wskazała gościni TOK FM - sprawiłoby, że "Rosja tylko i wyłącznie by na tym straciła" i zostałaby "toksycznym pariasem".
Zdaniem dr Bryc, za atak na Kreml finalnie może odpowiedzieć nie Ukraina, a sam naród rosyjski, w którym rośnie frustracja spowodowana coraz głębiej zaglądającym do kieszeni kryzysem. - Sytuacja z miesiąca na miesiąc jest coraz gorsza i Putin ma tego świadomość. Rośnie więc ryzyko pobudzenia mas i żeby uniknąć wielkiego wybuchu frustracji, trzeba bardzo umiejętnie dokręcać śrubę represji. A najlepszym do tego pretekstem jest pokazanie, że wróg nie jest u bram, a jest wśród nas. Że to są ci, którzy pomagają Ukrainie, sprzeciwiają się Kremlowi, nie chcą spełnić obowiązku mobilizacyjnego - zwróciła uwagę wykładowczyni UMK w Toruniu.
Dr Agnieszka Bryc nie wykluczyła także podjęcia przez Putina decyzji o kolejnej fali mobilizacji. - To ostateczny instrument. Z drugiej strony pozostaje ogłoszenie stanu wojennego - w poszczególnych regionach Rosji lub na całym terytorium. Putin co prawda nie potrafi prowadzić wojen, ale potrafi prowadzić wojnę ze swoim własnym narodem - skutecznie go zastraszyć i wprowadzić w Rosji system totalitarny - oceniła gościni TOK FM.
Dzień Zwycięstwa znów bez zwycięstwa
Są też tacy, którzy uważają, że Putin w reakcji na atak Kreml nie zrobi zupełnie nic. Należy do nich m.in. Igor Girkin - komentator polityczny, były funkcjonariusz FSB oraz sojusznik szefa Grupy Wagnera Jewgnija Prigożyna, a więc przeciwnik szefa rosyjskiego MON Sergieja Szojgu. - Tacy krytycy podkreślają, że Rosja jest zbyt słaba, żeby odpowiedzieć w zdecydowany sposób, a Zachód, który wielokrotnie przekroczył każdą czerwoną linię wyznaczoną przez Rosję, przekroczy także i tę - mówiła politolożka.
Który z wymienionych scenariuszy zostanie zrealizowany? Jak wskazała dr Agnieszka Bryc, być może dowiemy się tego już za kilka dni - 9 maja, kiedy Rosja będzie hucznie obchodzić Dzień Zwycięstwa. - Jeżeli Rosjanie będą spoglądać w niebo z obawą, będzie to oznaczać, że ulegli przekonaniu, że Rosja słabnie. To będzie złym sygnałem dla Putina, ponieważ Rosjanie wiele rzeczy są w stanie znieść, ale nie zniosą słabego prezydenta. To może oznaczać dla Putina kłopoty. Rosjanie już drugi rok czekają na ogłoszenie zwycięstwa. W ubiegłym roku nic nie się wydarzyło, w tym roku też nic się nie zapowiada. Więc być może atak na Kreml będzie pretekstem do tego, by przykryć ponowny brak zwycięstwa czymś spektakularnym - oceniła dr Agnieszka Bryc w rozmowie w TOK FM.
-
"Najlepiej wyrzuć na śmiecie jak obierki". Tajemnica "dzieci z beczki"
-
Awantura z Polską to temat numer jeden w Ukrainie. Obrywa się też Zełenskiemu
-
Uchodźcy z granicy. Trafili do szpitala i wcale nie chcą go opuszczać. "To im uratuje życie"
-
Katastrofa w seminariach i "ciemna noc" Kościoła. "Stworzono w nim eldorado dla przestępców"
-
Od wkładek do butów po nowojorską giełdę. Tak najbrzydsze sandały świata doszły na szczyt
- Najpierw obdukcja, teraz donos. Aktywista po akcji SOP w Świdniku: Tak tego nie zostawię
- Polskie siatkarki pojadą na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Awans na IO po 15 latach
- Rumunia. 25-krotny wzrost liczby zakażeń COVID-19 w ciągu dwóch miesięcy. Rośnie też liczba zgonów
- Gabinet grozy. "Zabrałbym się chyba za tego HIV-a". Przyszła do niego zdrowa, a wyszła "śmiertelnie chora"
- "Jestem ultraortodoksyjną Żydówką i teściową leworęcznego rebego". O świecie europejskich chasydów w XXI wieku [FRAGMENT KSIĄŻKI]